El. MŚ 2018: Pochłonięta wojną Syria walczy o historyczny awans
Pomimo panującej w Syrii wojny, piłkarze tego kraju z nadzieją przystąpią do barażu z Australią w azjatyckiej strefie eliminacji mistrzostw świata. Jeśli wyeliminują "Kangury", a później przedstawiciela Ameryki Północnej, zadebiutują na mundialu.
Pierwsze spotkanie odbędzie się w czwartek. Syria wystąpi w roli gospodarza, ale z uwagi na konflikt zbrojny mecze u siebie rozgrywa w Malezji. Rewanż 10 października w Sydney.
Nie wszyscy cieszą się jednak z historycznej szansy swojego kraju.
"Są tacy - wcale nie tak mało - którzy mają nadzieję, że odpadniemy. Mówią: to nie jest moja drużyna, to są zawodnicy reżimu. Poza tym niewielu tutaj interesuje się piłką nożną" - powiedział w rozmowie z agencją dpa przebywający na terenie Niemiec syryjski uchodźca Ajaz Ali.
Futbol jest w tym kraju mocno upolityczniony. Najważniejsze są tam kluby wojskowe i policyjne, które ściągają do siebie wszystkie młode talenty. Za bohaterów uznawani byli piłkarze, tacy jak napastnik Omar al-Soma, którzy otwarcie wspierali opozycję i nie mogli przez to liczyć na miejsce w drużynie narodowej. Al-Soma wrócił jednak do reprezentacji i odegrał ważną rolę w kwalifikacjach.
"Wiem, że jest wielu piłkarzy, którzy sympatyzują z opozycją. Ale oni boją się mówić o tym otwarcie i w oficjalnych wywiadach udzielają poparcia prezydentowi Baszarowi al-Asadowi. Robią to, bo chcą zobaczyć Syrię na mistrzostwach świata" - powiedział Ali.
Są też sygnały, że piłkarze i ich rodziny bywają prześladowani. Były reprezentant kraju Aiman Kaschiet przed dwoma laty przedłożył Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA) 20-stronnicowy dokument, opisujący swoją historię. Zarzucał w nim władzom Syrii, że dopuściły się zbrodni wojennych na stadionach wobec piłkarzy. W międzyczasie Kaschiet uciekł do Szwecji.
"Zawodnikom w ogóle nie chciało się grać podczas wojny. Wielu z nich nie może się do tego przyznać, bo boją się, że ich rodziny zostaną aresztowane albo zamordowane" - napisał, domagając się od FIFA zawieszenia Syrii ze względu na upolitycznienie piłkarskich władz w tym kraju.
FIFA odpowiedziała tylko, że wyraża współczucie z powodu tragicznych wydarzeń, ale nie podjęła żadnych kroków.
Ali zapowiedział, że będzie trzymał kciuki za syryjskich piłkarzy.
"Jestem w stu procentach przeciwnikiem al-Asada. Ale uciekłem od niego, a nie od drużyny" - podkreślił.
Zwycięzca dwumeczu z Australią rozegra baraż z czwartą drużyną strefy CONCACAF. Obecnie tę lokatę zajmuje reprezentacja Stanów Zjednoczonych.
Komentarze