Kłos: Pokazaliśmy komu należy się awans
Były piłkarz reprezentacji Tomasz Kłos przyznał, że nie spodziewał się tak dobrej i skutecznej gry Polaków na trudnym terenie w Erywaniu. - Pokazaliśmy komu należy się awans - powiedział po czwartkowej wygranej 6:1 z Armenią w eliminacjach mistrzostw świata.
Po efektownej wygranej biało-czerwoni na kolejkę przed końcem kwalifikacji do przyszłorocznego mundialu w Rosji utrzymali pozycję lidera tabeli gr. E. Awans mogą świętować już w czwartek, jeśli w meczu Czarnogóry z Danią padnie remis.
Kłos podsumowując występ polskiej drużyny w stolicy Armenii powiedział, że była ona o kilka klas lepsza od rywali.
- Dominowaliśmy pod każdym względem – taktycznym, technicznym, piłkarskich umiejętności i woli zwycięstwa - ocenił 69-krotny reprezentant kraju.
Były obrońca dodał, że ten rezultat i tak dobra postawa podopiecznych trenera Adama Nawałki na trudnym terenie w Erywaniu to dla niego największe zaskoczenie tych eliminacji.
- Żadne słowa nie oddadzą tego, co pokazaliśmy w tym spotkaniu. Właściwie wynik mówi wszystko, ale chyba nikt nie spodziewał się takiego rezultatu i takiej dominacji w meczu wyjazdowym. Sam dobrze wiem, jak ciężko gra się w takich krajach, jak Armenia, Azerbejdżan czy Kazachstan. Tymczasem pokazaliśmy tam kawał piłki na wysokim poziomie – dodał.
Podkreślił mądrą grę biało-czerwonych. - Szybko strzelony gol, dążenie do zdobycia kolejnych bramek, kontrolowanie przebiegu meczu i regulowanie tempa – wymienił.
Chwalił też współpracę między wszystkimi piłkarzami i formacjami.
- Uważam, że dużo dała obecność na boisku Grzegorza Krychowiaka. Ona spowodowała, że bardzo zyskała nasza siła ofensywna. Zawodnicy odpowiedzialni za ataki wiedzieli, że mają za plecami solidną asekurację. Krótko mówiąc: Krycha wrócił – zauważył były piłkarz ŁKS Łódź, Wisły Kraków, AJ Auxerre i FC Kaiserslautern.
Kłos jest pod wrażeniem wyczynu Roberta Lewandowskiego, który w Erywaniu zdobył trzy gole. Napastnik Bayernu Monachium w tych eliminacjach już 15 razy trafił do siatki rywali i z 50 bramkami został w czwartek najlepszym strzelcem w historii polskiej reprezentacji.
- To osiągnięcia, które na długo mogą zapisać się w historii futbolu. Choć jestem przekonany, że te rekordy będzie jeszcze śrubował, bo jest napastnikiem ze światowego topu - przyznał.
Były reprezentant kraju jest przekonany, że już nic nie odbierze polskiej drużynie awansu na mundial w Rosji.
- Pokazaliśmy komu należy się awans, choć musimy jeszcze trochę na niego poczekać – podkreślił.
W niedzielę w ostatnim grupowym spotkaniu Polacy zagrają w Warszawie z Czarnogórą (godz. 18).