Rywal Adamka: Chcę obalić króla w jego królestwie
- Nie oczekuję dobrego traktowania w Polsce, ani od sędziów na ringu bo niby dlaczego miałbym je dostać? To może zabrzmieć z moich ust śmiesznie, ale kibice, 18 listopada w Częstochowie, przyjdą na salę, żeby zobaczyć jego, a nie mnie – mówi Fred Kassi (18-6, 10 KO), który w głównej walce gali „Noc Wojowników”, 18 listopada w Częstochowie, wyjdzie na ring wygrać z byłym mistrzem świata dwóch kategorii wagowych, Tomkiem Adamkiem (51-5, 30 KO).
Kiedy otrzymałeś propozycję walki z Tomkiem Adamkiem – co było podstawowym powodem, że powiedziałeś „wchodzę w to”. Poza pieniędzmi...
Fred Kassi: To mnie akurat nie motywuje. Przede wszystkim – to honor być na ringu z Tomkiem Adamkiem. Wszyscy „mali” ciężcy trzymali za niego kciuki, kiedy w 2011 roku bił się z Witalijem Kilczko. Ja wychodzę na ring walcząc z gigantami, więc na pewno wiem lepiej od innych, jakim trzeba być wojownikiem, żeby się porwać na kogoś takiego jak Witalij. Nie tylko wyjść na ring, ale próbować być agresorem. Adamek to nie tylko polski bohater ringu, to bohater nas wszystkich, walczących z wydawałoby się niemożliwymi do przeskoczenia przeciwnościami. Podobnie jak Tomek, biłem się z czołowymi pięściarzami świata, którzy przewyższali mnie wzrostem o paręnaście centymetrów, pewnie tyle samo w zasięgu ramion, i byli z 15 kilogramów ciężsi. Teraz będzie inaczej. To dla mnie wielka szansa. Chcę mieć to zwycięstwo w swojej karierze.
Adamek jest Twojego wzrostu – to gwarantuje lepszą walkę?
Dla mnie zawsze ważniejsze były umiejętności od wzrostu. Kategorie wagowe nie sa bez powodu. Dla przykładu – czy Eric Molina był lepszym pięściarzem do Adamka? Na pewno nie. Molina mógł absorbować wszytskie ciosy Adamka, tracić rundę za rundą i w końcu go znokautować... bez tracenia zbytniej energii, bo był znacznie większy. Wstawiasz przeciwko Molinie większego rywala i historia jest zupełnie inna. Molina dostał KO od Chrisa Arreoli, ja z Arreolą miałem na kartach punktowych remis, a wszyscy i tak wiedzą, że wygrałem. Molina będzie teraz się bił z mierzącym dwa metry wzrostu Breazeale, a ja się teraz zakładam, że wyląduje deskach w 5 albo 6 rundzie. Z tym samym Breazeale, z którym ja się biłem i zdaniem ekspertów oraz kibiców wygrałem. Do czego zmierzam – Adamek jest znakomitym pięściarzem, ale jego sposób boksowania, jego wzrost sprawia, że trzeba z nim naprawdę mądrze walczyć. Zobaczymy, kto okaże się sprytniejszy. Nie mogę się doczekać żeby pokazać moje umiejętności.
Adamek zaczynał jako mistrz świata wagi półciężkiej, był niepokonany jako junior ciężki. Traktujesz go jako pięściarza wagi ciężkiej?
Na pewno. Udowodnił na ringu, przez wiele lat, że jest teraz pełnoprawnym ciężkim. Tak jak ja.
Przygotowując się do walki porównujesz swoje najsilniejsze strony do tego, co wnosi na ring Tomek?
Trzeba mieć specjalne umiejętności, żeby – mając nasz wzrost i wagę – być równym rywalem dla najlepszych w naszej kategorii wagowej. Wszystko musisz robić w pełnym ruchu, na pełnej szybkości. Trzemać cały czas dystans, a jednocześnie wywierać presję. To nie dla wszystkich, ale TA to potrafi. Zadaje dużo ciosów, wie co znaczy być pięściarzem. Jego słabość to fakt, że ostatnio bije się z wolnymi, ciężkimi rywalami – mocnymi, ale stojącymi tuż przed nim. Łatwymi do trafienia. Nie trzeba ich szukać po ringu – oni są zawsze w tym samym miejscu. Miał przed sobą tylko jedno zadanie – jak najczęściej ich trafiać, nie dać się skontrować. Czasami to się udawało, czasami nie. Jeszcze nie walczył z kimś takim jak ja, który nigdy nie stoi w miejscu, tylko cały czas zmienia pozycję...i bije. Dziennikarze nazywają mój styl „niewygodnym”, bo trudno się na mnie przygotować. To mój unikalny „styl Kassi”, opracowany po to, by walczyć z gigantami. Jak popatrzysz na moje walki, to widzisz o co chodzi – prawie zawsze jestem mniejszy od przeciwnika, ale to ja trafiam, a on nie. To nie przypadek – trzeba mieć do tego perfekcyjne przygotowanie kondycyjne, pracę nóg.
To najbardziej niedoceniana część Twoich umiejętności?
Dokładnie. Moja naturalna umiejętność poruszania się po ringu i mój unikalny styl. To będzie najważniejsza część mojej walki przeciwko Adamkowi. Mogę bić z dystansu, tak samo dobrze czuję się zadając ciosy z bliskiej odległości. TA często opuszcza ręce, chce podpuścić przeciwnika, później kontruje. Hughie Fury też tego ze mną próbował w kilku pierwszych rundach, ale w czwartej już go miałem rozpracowanego, a w piątej parę razy poważnie przyjął. Miał problem, a „kontuzja” go uratowała. Z Adamkiem będzie ekstra - dla mnie, dla niego i dla fanów, bo jest szansa na KO, o co z wielkimi w naszej kategorii wagowej nie jest łatwo. To unikalna sytuacja, będzie się działo.
Umiesz walczyć na wyjazdach – przykładasz wielką wagę do faktu, że Adamek wyjdzie na ring przed swoimi fanami?
Kibice pomagają ci, kiedy jest źle w ringu. Nie chcesz ich zawieść. Nie przejmuję się ani tym, ani sędziowaniem, bo już wszystko w życiu widziałem. Nie oczekuję dobrego traktowania, bo niby dlaczego miałbym je dostać? To może brzmieć z moich ust śmiesznie, ale kibice, 18 listopada w Częstochowie, przyjdą na salę, żeby zobaczyć jego, a nie mnie. Dlatego mój standard przygotowań na Adamka ma coś ekstra – pracuję w sali treningowej sześć dni w tygodniu, żeby obalić króla w jego własnym królestwie. Chcę, żeby ta walka była wizytówką tego, kim jest Fred Kassi.
Komentarze