Pseudoreforma Ekstraklasy wyzionęła ducha... i bardzo dobrze

Piłka nożna
Pseudoreforma Ekstraklasy wyzionęła ducha... i bardzo dobrze
fot. CyfraSport

Słysząc jak trwa ostateczne wycofywanie się projektu ESA 37 mam delikatną satysfakcję. Od początku pomysł z dodatkowymi meczami, dzieleniem tabeli i punktów wydawał się czymś absurdalnym i wielokrotnie starałem się o tym przekonywać. Dziś już wiadomo, że nie było ze tego eksperymentu żadnych wymiernych korzyści, choć według tęgich głów przedstawiających szczegółowe raporty i firm badawczych, podobno wartość ekstraklasy stale rośnie.

Mnie jednak chodzi o to co widać gołym okiem, czyli jakość polskiej piłki klubowej, bo przecież chyba o to chodziło pomysłodawcom. A jaki on jest to przekonaliśmy się ostatecznie latem, kiedy wszystkie nasze drużyny skompromitowały się w europejskich pucharach. Okazało się, że od mieszania łyżką w zupie jej smak się nie zmienia. I naprawdę nie trzeba było czekać latami, aby się o tym przekonać.  

Pięć lat temu zapytałem Radosława Mroczkowskiego ówczesnego trenera Widzewa Łódź, który zmuszony był stawiać na samych młodych zawodników co zrobić, aby pozostali trenerzy nie bali się tego robić i autentycznie szkolili polską młodzież dając jej prawdziwą szansę w swoich drużynach, odparł: potrzebna jest reforma ligi.

Mroczkowski nie mówił nic o dodatkowych meczach, ale zaproponował, aby przez kilka lat... nikt nie spadał z ligi. Jego zdaniem, w takiej sytuacji trenerzy nie byliby zakładnikami prezesów, którzy panicznie boją się spadku i utraty dopływu pieniędzy z praw telewizyjnych. I mogliby normalnie pracować, szkolić, kreować młodych. Dziś w obawie przed kilkoma porażkami i szybką utratą pracy wolą sięgać po półśrodki, Słowaków, zgrane polskie karty. Jednym zdaniem: nie ryzykować, grać alibi. Dlatego się nie rozwijamy.

Nie twierdzę, że było to rozwiązanie genialne, ale stosując je doraźnie na jakiś czas, mogłoby pewne zamknięte furtki w polskiej piłce otworzyć. Bo chyba powinno chodzić o to, aby dać naszej ekstraklasie jakiś bodziec sportowy, a nie tylko próbować na siłę zwiększyć jej tzw. atrakcyjność. A tu nie było ani wzrostu jakości sportowej, ani atrakcyjności.

Szybkiego tempa wycofywania się z upadłej reformy na pewno bym nie potępiał. Jeśli coś jest patologią to trzeba to ucinać i koniec, a nie zasłaniać się kwestiami regulaminowymi, statutowymi itd.

Powrót do najprostszych rozwiązań, czyli dwie rundy w systemie jesień - wiosna jest powrotem do normalności. Powiększenie liczby zespołów z szesnastu do osiemnastu to tylko kosmetyka, która globalnego znaczenia nie ma. A tych, którzy twierdzą, że nie znajdziemy aż 18 zespołów na poziomie ekstraklasowym odsyłam do meczów Nice I ligi. Przekonają się państwo, że na taki pułap jak rzekoma elita prezentuje przynajmniej z dziesięć drużyn tam grających.

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie