Trener Górnika Zabrze: To nie tak, że nam się "udało"
Mistrzostwo jesieni beniaminka piłkarskiej ekstraklasy Górnika Zabrze nie wynika z tego, że drużynie coś się udało, tylko jest efektem konsekwentnej pracy prowadzonej w klubie przez ostatnie półtora roku – uważa trener zabrzan Marcin Brosz.
Jego podopieczni nie przegrali u siebie ligowego meczu od kwietnia, a w tym sezonie regularnie przyciągają na swój stadion komplety kibiców. „W trakcie trwającej przerwy reprezentacyjnej większą uwagę zwracamy na zawodników, którym normalnie poświęcamy mniej czasu. Chodzi zarówno o naszą młodzież, jak i część pierwszego składu. Mamy materiał do pracy” – powiedział Brosz.
Jego zdaniem powołania piłkarzy klubu do seniorskiej kadry na listopadowe mecze towarzyskie z Urugwajem i Meksykiem (Rafał Kurzawa i Damian Kądzior) to wielkie wyróżnienie zarówno dla zawodników, jak i Górnika.
„Ale też wiemy, ile jest jeszcze do zrobienia. Przy okazji wspomnień mówimy o czasach, kiedy z Górnika powoływanych było 6–7 graczy. Musimy się dalej rozwijać, aby ta ilość się zwiększyła. Zawodnicy widzą, że droga jest jedna – zespół musi grać dobrze, bo wtedy jest szansa na powołania” – ocenił.
Podkreślił, że aktualny wynik drużyny nie jest przypadkowy.
„Nie używałbym słowa, że nam się udało. To co pokazujemy, to efekt konsekwentnej pracy, którą rozpoczęliśmy niemal półtora roku temu (Brosz pracuje w klubie od 3 czerwca 2016, objął zespół po spadku i po roku wprowadził do ekstraklasy). Podoba mi się, że zawodnicy, którzy nie mieszczą się w podstawowej jedenastce nie poddają się. Zasady są jasne i klarowne. Trampoliną jest rywalizacja fair na treningach” – powiedział szkoleniowiec.
Górnik rundę rewanżową rozpocznie od wyjazdowego pojedynku z broniącą mistrzostwa Legią Warszawa. U siebie ekipa Brosza wygrała 3:1, chociaż akurat w tym spotkaniu zabrakło go na ławce trenerskiej z powodu kary.
„Pomysł na Legię jest, ale też mamy jeszcze trochę czasu. Cieszymy się tym, jak nasz klub jest odbierany, tym, co się dzieje na trybunach. To wielka rzecz, wszyscy mówią o pozytywnym wizerunku Górnika. Prawie dwa tysiące biletów na mecz w Warszawie nasi kibice kupili błyskawicznie. Będziemy mieli ich wsparcie” – stwierdził Brosz.
Przyznał, że pamięta wygrany mecz z Legią 1:0 przy Łazienkowskiej w 1998 po golu Tomasza Sobczaka w ostatniej minucie. Obecny trener zabrzan grał w tamtym spotkaniu w barwach Górnika.
„Mam nadzieję, że w teraz stworzymy nową kartę historii. Tamten pojedynek był bardzo ważny, ale myślę, że ten będziemy bardziej wspominać. Przeszłość jest ważna, jednak chcemy tworzyć teraźniejszość” – zauważył szkoleniowiec.
Podkreślił, że w grudniu nie kończy się umowa żadnemu z jego piłkarzy, najwcześniej nastąpi to w czerwcu.
„Naszym celem jest - i to robimy konsekwentnie – tworzenie takich warunków do rozwoju piłkarzy, żeby tej drogi nie musieli zmieniać. Niezmiennie w pierwszej kolejności szukamy zawodników z regionu, ale jesteśmy otwarci. Jeśli jakiś zawodnik będzie wartością dodaną, to skorzystamy i zrobimy wszystko, aby zespół był silniejszy” – wyjaśnił.
W ostatnim czasie zmieniła się gra Górnika, ewoluowało też podejście Brosza do mediów. Kilka lat wcześniej, jako trener Piasta, raczej unikał dziennikarzy, często wysyłał do wywiadów asystenta Dariusza Dudka. Teraz jest człowiekiem bardzo otwartym.
„Kiedyś wydawało mi się, że tak dużo robimy fajnych i ciekawych rzeczy w klubie, że samą tą pracą się obronię” – wyjaśnił Marcin Brosz.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze