Stoch: Jest we mnie olbrzymi głód skakania
Dwukrotny mistrz olimpijski Kamil Stoch przyznał na spotkaniu z mediami w Wiśle, że jest w nim olbrzymi głód skakania. - Nie mogę się doczekać tego, jak usiądę na belce - wyjawił. Sobotnio-niedzielne zawody na obiekcie im. Adama Małysza zainaugurują cykl Pucharu Świata.
- Pierwsze konkursy zawsze są trudne, gdyż towarzyszy im dużo emocji, niepewności, jak zaprezentują się rywale - uważa Stoch.
Jak poinformował, w trakcie przygotowań szczególnie skupił się na polepszeniu lądowania, z którym miał nieco problemów w poprzednim sezonie.
- Bardzo solidnie pracowałem nad tym, ale są we mnie tak mocno zakodowane niektóre nawyki, że pewnie trzeba będzie temu poświęcić jeszcze sporo czasu. Mimo że przerwa między latem a zimą była dość krótka, to jednak jest już we mnie olbrzymi głód skakania. Uwielbiam to robić, szczególnie na śniegu. Nie mogę się doczekać tego, jak usiądę na belce. Tym bardziej, że Wisła dobrze mi się kojarzy, bo odniosłem tu już w tym roku dwa zwycięstwa - powiedział dwukrotny mistrz świata (2013, 2017).
Dawid Kubacki przyznał, że plusem jest iż pucharowy cykl zaczyna się w Polsce, ze względów organizacyjnych.
- Mamy krótką podróż. To jest dobre ze względów na regenerację organizmu. Mamy swoją skocznię i fanów, którzy będą nam dmuchali pod narty - podkreślił. Dodał, że wierzy w kibiców, którzy stworzą "niesamowitą atmosferę".
Zwycięzca klasyfikacji generalnej Letniej Grand Prix w skokach narciarskich zaznaczył: "Na pewno sukcesy budują pewność siebie. Jednak dalej koncentruję się nad tym, co mam do zrobienia, nad swoją pracą".
Jego zdaniem nie jest dużym problemem, że wcześniej nie można było potrenować w Wiśle. "Oczywiście miło byłoby, gdyby udało się skocznię wcześniej przygotować i na niej poskakać. Jednak musimy żyć z tym co mamy".
Przyznał jednak, że sztuczny śnieg, którym z konieczności został pokryty zeskok w Malince, może sprawiać nieco kłopotu zawodnikom.
- To prawda, że z tego sztucznie utworzonego śniegu robi się czasem taki +cukier+. To nie jest zbyt pomocne przy lądowaniu. Da się jednak na takiej powierzchni skakać - ocenił.
Według Macieja Kota miło byłoby, aby od początku biało-czerwoni pokazali „kto rządzi” w skokach narciarskich. Ale... nie taki jest plan.
- Jest on taki, aby oddać skoki jak na ostatnich treningach, wyrównane. Zobaczymy, na jakie miejsce to wystarczy. Nie mieliśmy kontaktu z rywalami, nie wiemy na jakim są etapie przygotowań, jakim sprzętem dysponują – powiedział medalista mistrzostw świata juniorów (2008, 2009).
Komentarze