Trener BVB: To się nigdy nie powinno wydarzyć

Piłka nożna
Trener BVB: To się nigdy nie powinno wydarzyć
fot. PAP/EPA

Trener piłkarzy Borussii Dortmund Peter Bosz nie ukrywał rozczarowania po tym, jak jego podopieczni zremisowali u siebie z Schalke Gelsenkirchen 4:4, mimo że po 25 minutach wygrywali 4:0. "To się nigdy nie powinno zdarzyć" - zaznaczył Holender.

Pierwszą bramkę dla gospodarzy zdobył Pierre-Emerick Aubameyang (w 12. minucie), powiększając swój dorobek w Bundeslidze w tym sezonie do 11 trafień. Lepszy pod tym względem jest tylko Robert Lewandowski - przed rozpoczęciem wieczornego wyjazdowego meczu z Borussią Moenchengladbach napastnik Bayernu Monachium miał 13 goli.

Prowadzenie BVB podwyższył zawodnik gości Francuz Benjamin Stambouli (18.), a kolejne gole zdobyli Mario Goetze (20.) i Portugalczyk Raphael Guerreiro (25.). Sygnał do odrabiania dał w 61. minucie Guido Burgstaller, a później trafili Marokańczyk Amine Harit (65.), Daniel Caligiuri (86.) i Brazylijczyk Naldo (90+4.). W 72. minucie drugą żółtą kartkę zobaczył Aubameyang, który musiał opuścić boisko.

Dopiero drugi raz w historii Bundesligi zdarzyło się, aby jakikolwiek zespół odrobił tak dużą stratę. W 1976 roku Bayern przegrywał 0:4 na wyjeździe z VfL Bochum, by ostatecznie wygrać 6:5.

"To się nigdy nie powinno zdarzyć. Nawet gdy gramy w dziesiątkę. Po prostu przestaliśmy grać w piłkę. Trudno to zaakceptować, jesteśmy rozczarowani. Kiedy popatrzy się na gole Schalke, padły one po prostu za łatwo" - powiedział Bosz.

Borussia nie wygrała ligowego meczu od września. W tym czasie zanotowała cztery porażki i dwa remisy.

"Do mnie należy teraz odbudowanie drużyny. Musimy dalej w siebie wierzyć. Nie poddawałem się jako piłkarz i nie poddaję się jako trener" - powiedział Bosz.

Szkoleniowiec gości Domenico Tedesco zrobił dwie zmiany już w 33. minucie, przy stanie 0:4. Wprowadził na boisko Harita, który później wpisał się na listę strzelców, oraz rozgrywającego setny mecz w ekstraklasie Leona Goretzkę.

"Rywale postawili nas pod ścianą. Nie jest łatwo się bronić przeciwko czemuś takiemu. Możecie sobie wyobrazić, jak czuliśmy się (w przerwie - PAP). Staraliśmy się zachować spokój i organizację gry. Chcieliśmy wygrać drugą połowę. Schalke ma charakter i mentalność, potrafi zaoferować spektakl" - powiedział dziennikarzom Tedesco.

Harit nie ukrywał zadowolenia, że jego zespołowi udało się odrobić czterobramkową stratę.

"Te derby przejdą do historii. Udał nam się niewiarygodny +comeback+, na pewno nikt się tego nie spodziewał. Miałem problemy z łydką, przez ostatnie kilka minut ból był naprawdę silny, ale chciałem koniecznie pozostać na boisku i pomóc drużynie. Trudno opisać, co czułem, gdy Naldo strzelił na 4:4, to było jak sen. Wielkie podziękowania dla kibiców, którzy wspierali nas nawet gdy przegrywaliśmy 0:4. Ten wynik jest dla nas jak zwycięstwo" - cieszył się 20-letni Marokańczyk.

Z kolei fani gospodarzy pożegnali swoich piłkarzy gwizdami i buczeniem.

"To była całkowicie uzasadniona reakcja. W ostatnich tygodniach kibice zachowywali spokój i byli cierpliwi, zawsze nas wspierali" - przyznał turecki pomocnik BVB Nuri Sahin.

Emocje nie skończyły się nawet po ostatnim gwizdku sędziego. Bramkarz Schalke Ralf Faehrmann oraz Goretzka ostentacyjnie cieszyli się z wyniku przed trybuną zajmowaną przez najbardziej zagorzałych kibiców gospodarzy. To nie spodobało się także piłkarzom Borussii, którzy podbiegli do rywali. W przepychankę wmieszali się później także inni zawodnicy.

"To się nie powinno wydarzyć. Przepraszam za to" - powiedział później Faehrmann w telewizji Sky.

Zespół z Gelsenkirchen zgromadził 24 punkty i jest trzeci. Borussia ma o trzy mniej i jest czwarta, ale w tej kolejce może spaść na szóstą lokatę.

RM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie