MŚ 2018: Los drużyn spoczywał w rękach dzieci, aktorów i maszyny

Piłka nożna
MŚ 2018: Los drużyn spoczywał w rękach dzieci, aktorów i maszyny
fot. PAP

Losującymi grupy mistrzostw świata w Rosji będą, podobnie jak przed czterema laty, piłkarskie gwiazdy. W przeszłości los drużyn zależał jednak m.in. od krewnych szefów federacji, nastoletnich chórzystów, zbuntowanych maszyn czy... wracającego z toalety Robina Williamsa.

Odbywająca się w Las Vegas w styczniu 1994 roku ceremonia losowania grup mundialu w USA miała przebieg godny światowej stolicy rozrywki. Uroczystość bardziej niż wydarzenie sportowe przypominała gale rozdania Oscarów.

- Wszystko zaczęło się w "hollywoodzkim stylu" - takie show mogło się podobać widzom spragnionym estradowych wrażeń - pisano wówczas, wspominając występy m.in. Jamesa Browna i Barry'ego Manilowa.

Nie wszystko jednak przebiegło wtedy po myśli sekretarza generalnego FIFA, a zarazem gospodarza imprezy Josepha Blattera. Problemy zaczęły się, gdy na scenie pojawił się Robin Williams.

Amerykański aktor i komik, będący wtedy u szczytu sławy po sukcesie filmu "Pani Doubtfire", zaczął losowanie od serii niewybrednych żartów z nazwiska Szwajcara, które w języku angielskim brzmi podobnie do... pęcherza moczowego (z ang. bladder).

- Przypuszczam, że jest pan pełny - rzucił Williams na powitanie i kontynuował - Właśnie spotkałem pana w toalecie -. Choć publiczność zaśmiewała się do łez, Blatter nie wyglądał na zadowolonego. - To nie jest jakiś kabaret - miał wycedzić przez zęby, tracąc panowanie nad całą ceremonią.

Williams jednak nadal był w swoim żywiole. Porównał tablice z nazwami krajów i numerami grup do "największej w świecie gry w Keno", a do losowania kulek włożył chirurgiczne rękawiczki. Przed każdym przekazaniem piłeczki Szwajcarowi wykonywał też prześmiewcze gesty lub tłumaczył wypowiedzi szefa FIFA na wzór języka migowego.

Mimo że przez lata Blatter wypowiadał się o wydarzeniach z Las Vegas z uśmiechem, na stronie internetowej FIFA próżno szukać jakichkolwiek informacji o udziale Williamsa w losowaniu. Wiadomo też, że od tej pory po kulki sięgali już raczej wyłącznie byli piłkarze lub gwiazdy innych gatunków filmowych niż komedia.

Nim losowanie grup MŚ oddano w ręce gwiazd sportu i ekranu, przez lata uważano, że bezstronność zapewni udział w nim dzieci.

"Czteroletni wnuczek prezesa Rimeta zastępuje los" - pisała prasa, kiedy to właśnie krewny niestrudzonego prezydenta FIFA Jules Rimeta sięgał po zwinięte rulony z nazwami krajów, w tym debiutującej na imprezie Polski, przed mundialem w 1938 roku. Młodzi chłopcy uczestniczyli też w losowaniu zespołów w 1934 roku we Włoszech.

Przez lata organizatorzy MŚ wracali do formuły, wedle której kulki wyciągał ktoś młody, a nazwy zespołów odczytywał członek FIFA lub lokalny dziennikarz. Ceremonie były też zazwyczaj dość krótkie i pozbawione dodatkowych występów. Tak było m.in. w Meksyku przed mundialem 1970 roku, kiedy kartki z wazonu wyciągała 10-letnia córka przewodniczącego krajowej federacji piłkarskiej. Przejęta dziewczynka nie przestała systematycznie sięgać po kolejne nawet wtedy, gdy na sali zawrzało po tym, jak do jednej grupy przydzielono Anglię i Brazylię.

Na losowanie grup MŚ 1974 zaproszono członków Berlińskiego Chóru Chłopięcego. Ich obecność nie uchroniła jednak organizatorów przed tym, czego najbardziej się obawiali, gdyż jeden z chórzystów do grupy z RFN wylosował reprezentację... NRD.

Początkowo kameralne ceremonie losowania z czasem przekształciły się w starannie wyreżyserowane globalne widowiska. Jedyne, co pozostało niezmienne, to decydująca rola człowieka. Choć harcerzy i chórzystów już dawno zastąpiły piłkarskie sławy i gwiazdy ekranu, to FIFA nadal nie zdecydowała się korzystać z pomocy maszyn losujących, znanych np. ze studia Lotto.

Niechęć do jakichkolwiek urządzeń wynika z doświadczeń 1982 roku, kiedy w madryckim Palacio de Congresos doszło do swoistego "buntu maszyn". W trakcie losowania jedna z maszyn popsuła się i zablokowała. Piłki z ukrytymi wewnątrz nazwami krajów ugrzęzły w środku bębna, a jedna z nich otworzyła się. Bezradny Blatter mógł tylko przyglądać się jak pracownicy rozpaczliwie starają się ją naprawić, a podający kulki chłopcy z trudem powstrzymują śmiech. Na domiar złego szefostwo FIFA zapomniało o odpowiednim podziale geograficznym i musiało częściowo procedurę powtórzyć.

Był to pierwszy i ostatni raz, gdy FIFA zdecydowała się użyć maszyny losującej.

W piątek na Kremlu role losujących pełnić będą m.in. Argentyńczyk Diego Maradona, Anglik Gordon Banks, Francuz Laurent Blanc, Włoch Fabio Cannavaro czy Hiszpan Carles Puyol. W uroczystości weźmie udział sześć tysięcy osób, a telewizyjną transmisję ma oglądać nawet kilkaset milionów widzów. Ceremonię poprowadzą były reprezentant Anglii Gary Lineker oraz rosyjska dziennikarka Maria Komandna.

W dobie telewizyjnych kamer, pod okiem setek dziennikarzy i czujnych widzów, a możliwe, że nawet samego Władimira Putina, nie wydaje się, aby organizatorzy w jakichkolwiek sposób mogli wpłynąć na wyniki losowania. Sam Blatter zapewniał przez lata, że podział na grupy MŚ nigdy nie był "ustawiony", choć - jak dodał - ewentualne manipulacje byłyby bardzo łatwe.

- Technicznie nie ma z tym żadnego problemu. Widziałem takie losowania na poziomie europejskim. Wsadzasz niektóre kulki to lodówki i potem wiesz, czy masz ciągnąć te ciepłe, czy zimne - przyznał Szwajcar.

Niektórzy złośliwi internauci i dziennikarze przypuszczają, że to właśnie z tego powodu FIFA ciągle polega na ludziach, a nie technice.

no, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie