Ogromny talent wystrzelił w tym roku! Głosuj na Piotra Żyłę w plebiscycie "PS"

Zimowe

Skoczek z Wisły napisał piękną historię. Najpierw wszedł na podium Turnieju Czterech Skoczni, a później jako jedyny z biało-czerwonych zdobył indywidualnie medal MŚ, do którego dołożył z kolegami złoto.

 
Co pan pamięta z końcówki konkursu? – spytaliśmy Piotra Żyłę pod skocznią w Lahti. Chwilę wcześniej wywalczył brązowy medal na dużym obiekcie. Skoczek z Wisły niewiele jednak rozumiał z tego, co się do niego mówiło. Podobnie było kilka minut później podczas konferencji prasowej. Żyła stał, ale nie wiedział, co się dzieje wokół. – Nie wiem, trudno cokolwiek „zajarzyć”. Mój mózg dopiero zaczyna funkcjonować. Dziwny ten dzień – mówił. – Pojechałem do góry i skoczyłem. Nie myślałem, który mogę być. Nie liczyłem, nawet nie podejrzewałem, że kiedyś zdobędę jakiś medal – dodał, a gdy spytano go, komu dedykuje medal, rozkleił się. – Moim dzieciom. Kubie i Karolince... Chyba oglądały... – powiedział przez łzy radości, szczęścia i spełnienia.
 
– Zaczynają wychodzić z niego emocje. Wcześniej w ogóle nie mógł dojść do siebie. Stałem z nim, a on płakał, cały czas płakał. Ludziom się wydaje, że znają go jako takiego śmieszka. Tymczasem to jest bardzo wrażliwy chłopak – tłumaczył nam Adam Małysz patrząc na Żyłę, a po chwili dodał: – Często się wzrusza, ale aż tak to jeszcze chyba nie było.
 
A przecież to nie był jedyny sukces Piotra w 2017 roku. Zaczął od drugiego miejsca w Turnieju Czterech Skoczni, w Lahti sięgnął też z kolegami po złoto w drużynie. Nie zaliczał już pojedynczych wyskoków, jak kiedyś. Na stałe wszedł do grona najlepszych na świecie.
 
Kariera Żyły przypomina kolejkę górską. O ogromnym talencie było wiadomo zawsze. Zmysł równowagi i balansu miał lepszy, niż Adam Małysz w szczycie kariery. A jednak zdarzyło mu się nawet wypaść z kadry. Gdy wrócił, wygrał zawody w Oslo i zajął trzecie miejsce w Planicy w sezonie 2012/13. Gdy wydawało się, że na stałe wskoczył na wysoki poziom, zaczął skakać coraz gorzej. To, co obok talentu wyróżnia Żyłę, to upartość. Latami nie chciał zmienić pozycji dojazdowej, przez którą miał później kłopoty w locie. Tłumaczył mu to Małysz, ówczesny trener kadry Łukasz Kruczek czy wychowawca z Wisły – Jan Szturc. Nic z tego, skakał po swojemu. Zmieniło go przyjście Stefana Horngachera. Austriak zapowiedział, że albo Żyła będzie się słuchał, albo wypada z reprezentacji.
 
Buntował się, ale za każdym razem Horngacher siadał z nim do rozmowy i tłumaczył wszystko od nowa. Opłaciło się. Znowu zaczął błyszczeć. Nie był już tylko najpopularniejszym skoczkiem świata, który sprzedaje czapki i jest słynny ze swojego śmiechu, ale przede wszystkim zawodnikiem wielkiej klasy.
 
Pierwiastek szaleństwa jednak został. Nawet w Lahti, gdy zdobywał brąz. Po pierwszej serii zmienił buty, w których skakał. – Zobaczyłem te, których dotąd używał. Były stare. Może to detal, ale one się nie dawały do skakania. 
Postanowiliśmy, że musi je zmienić. Gdybym to zobaczył wcześniej, przed pierwszym skokiem, mógłby wygrać! – stwierdził Horngacher, który stoi za odrodzeniem Żyły.
 
Obecny sezon też zaczął na wysokim poziomie. Trzy razy był w pierwszej dziesiątce, tyle samo konkursów skończył w drugiej. Jest o krok od tego, żeby znowu wskoczyć na wyższy poziom. Podobnie było dokładnie rok temu. Wtedy Piotr wyjeżdżał z Engelbergu z miejsce w dziesiątce, a po świętach błyszczał w Turnieju Czterech Skoczni. Teraz też wraca ze Szwajcarii do domu w dobrym nastroju. A za kilka dni spróbuje kolejny raz napisać piękną historię.
Przegląd Sportowy
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie