Fabiański miał propozycję z giganta Premier League

Piłka nożna
Fabiański miał propozycję z giganta Premier League
fot. PAP

Przed laty ta nazwa budziła prawdziwą grozę i siała postrach. "Wielka Czwórka", skupiająca w swoich szeregach Manchester United, Liverpool, Chelsea i Arsenal stopniowo jednak się rozpadała, a do głosu dochodzili inni. Terminu tego w rozmowie z WP SportoweFakty użył Łukasz Fabiański, który odchodząc z Arsenalu miał propozycję z jednego z gigantów, jednak nie zadowalała go rola rezerwowego.

To już czwarty sezon, kiedy Łukasz Fabiański jest podstawowym golkiperem Swansea City. Reprezentant Polski jest w Walii postacią, od której trenerzy rozpoczynają skład, jednak Łabędzie to raczej klub z dołu tabeli, aniżeli kandydat do miejsca w czołówce. Dzięki grze w mniejszym klubie "Fabian" może się wykazywać i przez wiele miesięcy to przekonywało Adama Nawałkę, by stawiać na niego w bramce reprezentacji Polski.
 
Na zakończenie el. MŚ 2018 32-latek ustąpił jednak miejsca Wojciechowi Szczęsnemu, który coraz częściej broni w wielkim Juventusie, gdzie ma długofalowo zastąpić Gianluigiego Buffona. Fabiański w rozmowie z WP SportoweFakty zdradził, że także miał okazję grać dla wielkiej firmy, gdy w poszukiwaniu większej ilości meczów odchodził z Arsenalu.
Manchester United pytał o mnie jeszcze, gdy grałem w Legii Warszawa. Nikt jednak nie zgłosił się do klubu bezpośrednio, to były jedynie plotki. Zdecydowałem się zaufać Arsenalowi. Gdy opuszczałem Londyn, otrzymałem jednak propozycję gry dla innego angielskiego giganta z "Wielkiej Czwórki". Miałem tam jednak być jedynie rezerwowym, po co mi to było? Potrzebowałem gry i nie żałuję swojej decyzji. Dlatego zdecydowałem się na Walię.
Były piłkarz The Gunners w barwach Swansea rozegrał już 130 spotkań, podczas gdy w barwach Arsenalu w Premier League zagrał tylko 32 razy w ciągu siedmiu sezonów.
ch, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie