Faworyt pokazał moc
Richard Freitag, lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jak w na razie wygrał w Oberstdorfie kwalifikacje do pierwszego konkursu 66 Turnieju Czterech Skoczni, ale wielka gra dopiero się zaczyna.
Gdy rozmawiałem z Apoloniuszem Tajnerem, prezesem Polskiego Związku Narciarskiego, przed rozpoczęciem kwalifikacji, zastanawiał się jak zaprezentuje się Freitag, czy Niemiec i jego koledzy dalej będzie tak mocni jak ostatnio.
Mówił też, że wiele będzie zależało od wiatru. Jak powieje pod narty, to w czubie będą Norwegowie, którzy najlepiej potrafią latać na „przednich wiatrach”.
O Polaków był spokojny, choć chyba liczył na lepsze skoki Kamila Stocha i Macieja Kota.
Ale jak mawiał Adam Małysz: kwalifikacje to kwalifikacje, a konkurs to konkurs. Prawdziwych mistrzów poznaje się, gdy przychodzi walczyć o najwyższe cele.
Przed rokiem Polacy spisywali się w rewelacyjnie. Turniej Czterech Skoczni wygrał Stoch przed Piotrem Żyłą, czwarty był Kot, choć on też powinien stać na podium, bo sędziowie popełnili wtedy błąd i trzecie miejsce zajął Norweg Daniel Andre Tande.
A jak będzie wyglądać ta edycja ? Pamiętajmy że w sezonie olimpijskim priorytety są inne. W lutym rozpoczynają się igrzyska w Pjongczang, najlepsi dopiero tam będą w najwyższej formie, to jest bowiem najważniejsza impreza, nie Turniej Czterech Skoczni. Ale doświadczenie uczy, że na ogół ci którzy dobrze skaczą podczas tego prestiżowego turnieju liczą się też w olimpijskiej rywalizacji.
Ten turniej będzie również ciekawy z innych względów. Pierwsza dziesiątka PŚ nie będzie mieć zapewnionego awansu do konkursów. Musi walczyć i się kwalifikować. Nie będzie więc odpuszczania kwalifikacyjnych skoków, co oznacza że nie zobaczymy bezpośredniej walki w pierwszej kolejce najlepszych zawodników, jak do tej pory czasami bywało.
System KO jest sam w sobie specyficzny, ale też bardzo emocjonujący. W pierwszej konkursowej serii skacze 25 par, do finałowej serii przechodzą zwycięzcy i pięciu przegranych z najlepszymi wynikami. A ci, którym powinie się noga, nie mają czego szukać w tej rywalizacji.
W Oberstdorfie najlepszym Polakiem w kwalifikacjach był Dawid Kubacki zajmując szóste miejsce. Dwunasty był aktualny mistrz Polski Stefan Hula, a wicemistrz Piotr Żyła zakończył je na 18 pozycji. Miejsca 27 i 28 zajęli Maciej Kot i Kamil Stoch, czwarty zawodnik klasyfikacji generalnej PŚ, ubiegłoroczny zwycięzca TCS i jeden z faworytów rozpoczętego właśnie turnieju. Do sobotniego konkursu nie awansował tylko Jakub Wolny, który uplasował się na 51 miejscu.
Rywale naszych skoczków są jak najbardziej w ich zasięgu. Polacy walczyć będą z Austriakami, Francuzami i Włochem. Maciej Kot z Clemensem Aignerem, Kamil Stoch z Manuelem Fettnerem, Piotr Żyła z Jonathanem Learoydem, Stefan Hula z Vincentem Descombesem Sevoie, a Dawid Kubacki z Alexem Insamem.
Czy grozi im niebezpieczeństwo porażki? To są skoki, więc wszystko może się zdarzyć. Inna sprawa, że w kwalifikacjach Aigner był przed Kotem, a Fettner przed Stochem, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. Andreas Wellinger, wicelider PŚ był czternasty, co nie zmienia faktu, że jest jednym z faworytów tej imprezy.
Nie ulega jednak wątpliwości, że największą moc pokazał ten o którym mówi się najwięcej: Richard Freitag. Jest w wielkim gazie i ciężko będzie go zatrzymać.
Komentarze