Legia Warszawa wreszcie wygrała! Koniec fatalnej serii
Po serii 16 porażek koszykarze Legii Warszawa pierwszy raz w tym sezonie i pierwszy od 14 lat cieszyli się ze zwycięstwa w ekstraklasie. Wygrali u siebie z Czarnymi Słupsk 77:75. Gospodarze prowadzili po pierwszej kwarcie 28:3, a mimo to rywale mieli szansę na sukces.
Macedoński trener warszawiaków Tane Spasev oraz koszykarze Legii nie ukrywali emocji po spotkaniu, którego losy ważyły się do ostatnich sekund. Legia po znakomitym początku przegrała trzy kolejne kwarty, w tym drugą wysoko 17:31.
Czarni, których przyszłość wisi na włosku i jest uzależniona od dotacji finansowej miasta, prowadzili tylko raz - 75:74 na 41 sekund przed końcem czwartej kwarty po rzucie za trzy punkty Łukasza Seweryna. W meczu był też sześć razy remis.
"Przed spotkaniem powiedziałem sobie, że będę się cieszył z każdego zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że Czarni mają problemy, ale my też mieliśmy, bo nie mogli zagrać kontuzjowani kapitan Tomasz Andrzejewski i Grzegorz Kukiełka. Szczególnie brakowało nam kapitana. Nigdy nie prowadziłem spotkania, w którym moja drużyna prowadziłaby różnicą 25 punktów, a w końcówce była o krok od porażki. Dziękuję kibicom, że mimo wcześniejszych przegranych byli dziś z nami. Dziękuję też władzom klubu. Będziemy starali się zrobić wszystko w kolejnych spotkaniach, by fani i zarząd czuli satysfakcję" - powiedział Spasev.
Decydujące punkty dla Legii uzyskał Amerykanin Anthony Beane. Najpierw trafił za dwa na 31 sekund przed końcem, potem zebrał piłkę po niecelnym rzucie najlepszego w ekipie ze Słupska Drewa Brandona - 19 pkt (w poprzedniej kolejce miał triple-double, czyli powyżej 10 w trzech elementach statystyk). Faulowany Beane wykorzystał następnie jeden z dwóch wolnych i Legia prowadziła na cztery sekundy przed końcem 77:75. Goście mieli jeszcze ostatnią szansę, ale rzut spod kosza Adama Walla był niecelny.
"Pierwsza kwarta była dla nas wstydliwa. Legia wykorzystała w niej wszystkie nasze słabości. Druga kwarta była już pozytywna, trzecia i czwarta to gonienie rywala, ale zabrakło nam sił. Dziękuję koszykarzom za walkę do końca. W ostatniej akcji piłka miała trafić do Mantasa Cesnauskisa lub, gdyby był od niej odcinany - do Walla. Daniel zagrał na lewę, ulubioną swoją rękę. Na treningach trafia takich rzutów 100 na 100, ale tu były nerwy, emocje. Nie mam jednak pretensji do jednego zawodnika. Sam chciałbym wiedzieć, czy dogramy sezon do końca. Czekamy na decyzje władz miasta" - powiedział szkoleniowiec słupszczan, były koszykarz Marek Łukomski.
W Legii najlepsze spotkanie w sezonie rozegrał amerykański środkowy Hunter Mickelson - miał 12 pkt, 12 zbiórek i siedem bloków. Najlepszym na parkiecie był jego rodak Beane - 29 pkt, osiem zbiórek i cztery asysty. Z dobrej strony pokazali się też waleczny Łukasz Wilczek, który tym razem nie tylko dobrze spisywał się w obronie, ale "przełamał" się w ataku - trafił między innymi trzy razy zza linii 6,75 m, miał siedem zbiórek i cztery asysty oraz Jobi Wall. Amerykanin w pierwszej kwarcie trzy raz trafił za trzy punkty, co spowodowało, że po pięciu minutach Legia prowadziła 17:2.
"W końcu wygraliśmy. Nie było to łatwe, bo ta seria porażek tkwiła w naszych głowach. Dobrze rozpoczęliśmy, agresywnie broniliśmy. Pierwsza kwarta była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Potem uwierzyliśmy chyba, że Czarni się poddadzą, że już jest po meczu. Cieszę się, że powstrzymaliśmy pogoń rywala i w końcu dwa punkty zostają na Bemowie" - powiedział Piotr Robak.
Legia Warszawa - Czarni Słupsk 77:75 (28:3, 17:31, 12:20, 20:21)
Legia: Anthony Beane 29, Joseph Wall 13, Hunter Mickelson 12, Łukasz Wilczek 11, Piotr Robak 8, Andrejs Selakovs 2, Chauncey Collins 1, Adam Linowski 1, Kamil Sulima 0
Czarni: Drew Brandon 19, Łukasz Seweryn 15, Daniel Wall 15, Lauris Blaus 10, Mantas Cesnauskis 8, Łukasz Bonarek 6, Piotr Powideł 2, Wojciech Jakubiak 0
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze