Pindera: Idę o zakład, że Briedis odzyska pas

Sporty walki
Pindera: Idę o zakład, że Briedis odzyska pas
fot. PAP

Takie walki jak Ołeksandra Usyka z Mairisem Briedisem w Rydze promują boks, bez względu na wynik. Ale dobrze, że wygrał lepszy z mistrzów świata i obyło się bez kontrowersji.

31-letni Ukrainiec nie przesadza, gdy mówi, że były to najcięższe rundy w jego karierze. Półfinałowy pojedynek turnieju WBSS (World Boxing Super Series) Usyk wygrał zasłużenie, moim zdaniem wyżej niż na kartach sędziowskich, którzy punktowali dwa do remisu, ale nie zmienia to faktu, że walka była wyrównana i stała na bardzo wysokim poziomie.

Przed tym pojedynkiem rozmawiałem z Mateuszem Masternakiem, który był  sparingpartnerem Usyka. Masternak w przeszłości kilkakrotnie sparował też z Briedisem, więc jak mało kto miał prawo do ocen. Uważał, że Ukrainiec wygra przed czasem w drugiej fazie walki. Nie ukrywam, że miałem wątpliwości, też stawiałem na Usyka, ale uważałem, że nie złamie Briedisa.

33-letni Briedis, pierwszy, łotewski mistrza zawodowego boksu powiedział na konferencji prasowej, że zaczął zbyt spokojnie. Być może tak, być może nie. Usyk świetnie kontruje więc Łotysz mógłby się sparzyć. Moim zdaniem boksował bardzo dobrze, zadał sporo ciosów na korpus, a bije mocno, kilka razy trafił też prawym sierpowym nad lewą ręką Ukraińca i były to solidne uderzenia.

Szóstą rundę wygrał pewnie Briedis i wydawało się, że walka być może przechyli się w jego stronę. Ale Usyk nie zamierzał oddawać swoich losów w ręce sędziów. Wzmocnił tempo, narzucił presję, chciał mistrza WBC złamać i wygrać przed czasem. Odnosiłem wrażenie, że Briedis słabnie i nie wytrzyma takiej intensywności. Ale on nie tylko wytrzymał, ale w końcówce przeszedł do kontrataku. Zasłużył na ogromne słowa uznania, ale nie na zwycięstwo.

I tu nie chodzi tylko o statystyki komputerowe, które są korzystne dla Usyka. One czasem zaciemniają obraz wyrównanych pojedynków. Ukrainiec po prostu bardziej zasłużył na wygraną, bo do niego należało więcej rund, to on w większym stopniu kreował scenariusz tej walki. Chwilami tylko tracił zimną krew i wtedy obrywał, ale dzięki temu ta bitwa była bardziej emocjonująca.

Pamiętajmy, że Usyk to modelowy produkt ukraińskiego, olimpijskiego boksu, tak jak Wasyl Łomaczenko. Wygrał wszystko co było do wygrania na amatorskich ringach, bez porażki kończył starty w WSB (World Series of Boxing), potrzebował zaledwie dziesięciu zawodowych walk, by pobić rekord Evandera Holyfielda i zdobyć mistrzowski pas w wadze junior ciężkiej wygrywając na punkty w gdańskiej Ergo Arenie z Krzysztofem Głowackim.

Z drugiej strony mieliśmy byłego kickboksera, który pokazał że potrafi całkiem dobrze boksować w 2009 roku wygrywając w Nikozji turniej Bigger’s Better. Mówiłem i pisałem wtedy, że jest taki facet, który może dużo, ale uznano że są lepsi. Był w Polsce, stoczył nawet jedną walkę, chwalił go Fiodor Łapin, ale nie podpisano z nim kontraktu. Minęło kilka lat i został mistrzem świata. Ten pas właśnie stracił, ale idę o zakład, że go odzyska. Briedis już teraz marzy o rewanżu z Usykiem, ale czy się doczeka?

Ołeksandr Usyk, dziś posiadacz dwóch mistrzowskich tytułów w wadze junior ciężkiej (WBO i WBC)  wygrywając z Briedisem awansował do finału turnieju World Boxing Super Series. 11 maja w Jeddah (Arabia Saudyjska) walczyć będzie  o Puchar Muhammada Alego, kolejne pasy i miliony dolarów. Rywala pozna w najbliższą sobotę, po walce którą w Soczi (3 lutego) stoczą niepokonani  Rosjanin Murat Gassijew z Kubańczykiem Yunierem Dorticosem.

I wbrew niektórym opiniom twierdzę, że bez względu na to z kim przyjdzie mu się zmierzyć, będzie faworytem.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie