Conte: Wykonuję świetną robotę
Niezwykła konsternacja zapanowała po ostatnim gwizdku sędziego w środowym meczu Premier League pomiędzy Chelsea Londyn i Bournemouth. Goście z Arturem Borucem na ławce rezerwowych wygrali aż 3:0. Po tym spotkaniu ekipa The Blues spadła na czwarte miejsce i wciąż nie może być pewna gry w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
Menadżer Chelsea, Antonio Conte stara się nie szukać wymówek po wysokiej porażce na Stamford Bridge. - Zasłużyli na zwycięstwo. Wielkie brawa należą się Bournemouth. Ważne jest, aby nie szukać wymówek oraz alibi. Przegraliśmy w kiepskim stylu i musimy wziąć za to odpowiedzialność. Poza rezultatem, przydarzyło nam się wiele błędów. Te błędy dotyczą wszystkich, nie tylko zespołu. Piłka nożna nie jest prostą grą, chociaż niektórzy tak myślą. Musisz się przygotować i analizować. Nie chcę szukać usprawiedliwień. Przegrywamy i wygrywamy jako całość – tłumaczy Włoch.
Były szkoleniowiec m.in. Juventusu nie ma od jakiegoś czasu wysokich notowań w swoim klubie. Często w mediach poruszany jest temat jego odejścia, ale on pozostaje niewzruszony. - Robimy wszystko co w naszej mocy i dajemy z siebie sto dwadzieścia procent. Wyciskam z tej drużyny maksimum, ale jeżeli komuś się nie podoba, że tu jestem, to trzeba to zaakceptować. Jestem spokojny, ponieważ wiem, że wykonuję świetną robotę. Myślę o presji, ale to normalne dla trenera, zwłaszcza trenera Chelsea.
Przed The Blues pasjonująca decydująca część sezonu w Premier League, w której londyńczycy muszą walczyć o pierwszą czwórkę i gwarancję gry w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. - Musimy być zaniepokojeni, bo nie będzie łatwo. Powtórzę to co powiedziałem na początku sezonu – musimy walczyć i być przygotowanym na walkę. Wydaje mi się, że zawodnicy zaczynają rozumieć, że czeka nas ciężka przeprawa, aby zapewnić sobie grę w Lidze Mistrzów. Jeżeli chcemy bujać w obłokach, to mogę powiedzieć, że walczymy o mistrzostwo. Ważne jest jednak realne spojrzenie i uświadomienie sobie, że pierwsza czwórka będzie dużym sukcesem – stwierdził Conte.
Komentarze