Pindera: Bez litości
Gilberto Ramirez, meksykański mistrz świata wagi superśredniej, wie co ma robić dziś w nocy w walce z Habibem Ahmedem. Ma go zniszczyć i obronić tytuł.
Wcześniej, zanim przeniesiemy się do Teksasu zobaczymy galę z Londynu. Olimpijczyk z Rio de Janeiro, Lawrence Okolie (7-0, 6 KO) zmierzy się tam z Isaakiem Chamberlainem (9-0, 4 KO) . Pierwszego bardzo dobrze zna Igor Jakubowski, który przegrał z Anglikiem na igrzyskach, drugiego Mateusz Masternak, gdyż toczył z Chamberlainem sparingowe boje i wie doskonale, jak twardy to chłopak.
Okolie ma świetne warunki fizyczne, pamiętam jak stałem przy nim w Rio po wygranej walce z Jakubowskim i podziwiałem muskulaturę zwycięzcy. Nasz wicemistrz Europy z Konina przegrał dwie pierwsze rundy, w trzeciej ruszył do ataku i rozstrzygnął ją na swoją korzyść, ale to było za mało, by awansować do kolejnej rundy, gdzie czekał Erislandy Savon. Wydawało się, że Kubańczyk zdmuchnie Anglika jak świeczkę, tak jak w półfinale rozgrywek WSB (World Series of Boxing), gdzie rozbił go już w pierwszym starciu, ale tym razem Okolie się postawił. I choć początek miał słaby, to później bił się dzielnie, choć nie sprostał bratankowi słynnego Felixa Savona, sześciokrotnego mistrza świata i trzykrotnego złotego medalisty olimpijskiego.
Dziś późnym wieczorem to on będzie będzie faworytem, ale Chamberlain też wyjdzie do ringu, by walczyć o zwycięstwo. To może być naprawdę niezła walka, bo obaj Anglicy bić się będą przecież o swoją przyszłość.
W Londynie wystąpi też brązowy medalista igrzysk w Rio, Joshua Buatsi (waga półciężka) i Gamal Yafai, brązowy medalista mistrzostw Europy z Moskwy (2010). Ten pierwszy to kolejna nadzieja brytyjskiego boksu.
A jak będzie w Corpus Christi w Teksasie, kilka godzin później ?
Gilberto Ramirez (36-0, 24 KO), twierdzi, że wolałby umrzeć niż przegrać. Zycie go nie pieściło, dorastał w biedzie i szybko znalazł się w nieciekawym towarzystwie. Dziś mówi, że gdyby nie boks prawdopodobnie już by go między żywymi nie było. A w najlepszym wypadku siedziałby za kratkami z wieloletnim wyrokiem, tak jak jego koledzy, którzy nie zginęli od kuli czy noża.
Na szczęście mając 12 lat trafił na treningową salę, polubił boks i to go uratowało.
Dziś jest pierwszym meksykańskim mistrzem świata (WBO) wagi superśredniej, zarabia godziwe pieniądze i może cieszyć się życiem. Ale wie, że w starciu z pochodzącym z Ghany Habibem Ahmedem (25-0-1, 17 KO) nie może sobie pozwolić na chwilę nieuwagi, bo rywal też ma dwie ręce i też potrafi uderzyć. Inna sprawa, że Ahmed to wielka niewiadoma, mało prawdopodobne, by potrafił zagrozić Ramirezowi.
„El Zurdo” (Mańkut) wie co ma robić dziś w nocy. Ten mierzący prawie 190 cm wzrostu, leworęczny, szczupły Meksykanin, wcale nie preferuje walki na dystans. Lubi bić się w półdystansie i robi to dobrze. Jest bezlitosny, jak dostrzeże słabość w oczach przeciwnika, można być pewnym że pójdzie za ciosem, by go skończyć. Po prostu lubi ryzyko, nie kalkuluje. Myślę, że z Ahmedem wygra przez nokaut.
A później bardzo chciałby się sprawdzić ze zwycięzcą turnieju WBSS (Word Boxing Super Series). I nieważne, kto nim będzie, George Groves, Chris Eubank Jr czy Callum Smith. Każdy z trójki Anglików byłby znakomitym rywalem na przyszłość, ale to już nie od niego zależy.
Warto jeszcze zarwać noc dla walki Jerwina Ancajasa (28-1-1, 19 KO), filipińskiego mistrza IBF wagi junior koguciej , który walczyć będzie na tej samej gali z Meksykaninem Israelem Gonzalezem (21-1, 8 KO). Idolem Ancajasa jest Manny Pacquiao, a to wiele wyjaśnia. W tym pojedynku nie będzie nudy.
Transmisja gali w Londynie od godziny 20.00 w Polsacie Sport Fight oraz od 22.00 w Polsacie Sport.
Transmisja walki Gilberto Ramirez - Habib Ahmed od godziny 3.00 w Polsacie Sport Extra.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze