Pjongczang 2018: Zimowe igrzyska zakończone!

Zimowe
Pjongczang 2018: Zimowe igrzyska zakończone!
fot. PAP

Przewodniczący MKOl Thomas Bach zamknął 23. zimowe igrzyska olimpijskie w Pjongczangu. Zgasł znicz, który płonął od 9 lutego. Kolejne odbędą się za cztery lata również na Dalekim Wschodzie, w Pekinie.

- Na tych igrzyskach po raz pierwszy rozegrano konkurencje popularne wśród młodego pokolenia. Technologia cyfrowa umożliwiła większej liczbie ludzi śledzenie wydarzeń na arenach olimpijskich. Uczestniczyła rekordowa liczba krajów. Dlatego z całym przekonaniem mogę powiedzieć, że były to igrzyska nowych horyzontów. Dziękuję, Pjongczang - oświadczył Bach.

Szef MKOl podziękował prezydentowi Korei Południowej Mun Dze Inowi za "zapewnienie sukcesu igrzysk pod każdym względem".

Bach, który jako przewodniczący MKOl zamykał swoją trzecią olimpiadę, ponownie nie zastosował jednak bardziej osobistej formuły, jak to czynili jego poprzednicy. Hiszpan Juan Antonio Samaranch, zamykając letnie igrzyska w Sydney w 2000 roku, nazwał je "najlepszymi w historii", natomiast Belg Jacques Rogge preferował mniej jednoznaczne oceny, jak "niezapomniane igrzyska" dla Aten w 2004, czy "wspaniałe i przyjazne" dla Vancouver w 2010 roku.

Uroczystość zamknięcia igrzysk, tak jak 16 dni wcześniej otwarcia, była stosunkowo skromna w porównaniu z widowiskami, jakie można było obejrzeć choćby w Rio de Janeiro czy w Soczi. Wystąpił m.in. koreański boys-band EXO oraz didżej Martin Garrix.

W defiladzie sportowcy z różnych krajów mieszali się ze sobą, tańczyli, robili selfie. Polską flagę niósł startujący kilka godzin wcześniej pilot bobslejowej czwórki Mateusz Luty. MKOl nie wyraził zgody na to, by Rosjanie, których narodowy komitet olimpijski jest wciąż zawieszony z powodu afery dopingowej, maszerowali pod własną flagą. Na igrzyskach sportowcy z tego kraju startowali jako Olimpijczycy z Rosji pod znakiem pięciu kół olimpijskich.

W czasie ceremonii wręczono ostatnie komplety medali. Zwyczaj, zainicjowany przez Greków w 2004 roku w Atenach, przyjął się i na zimowych igrzyskach. Publiczność wysłuchała hymnów norweskiego i fińskiego na cześć zwycięzców maratonów narciarskich Marit Bjoergen oraz Iivo Niskanena.

Odbywające się pod hasłem "Igrzysk Pokoju" zawody sportowe spowodowały ocieplenie relacji między dwoma państwami koreańskimi i gesty, których trudno było oczekiwać jeszcze kilka tygodni temu. Na otwarciu była obecna siostra północnokoreańskiego dyktatora Kim Dzong Una - Kim Jo Dzong. Razem z prezydentem Mun Dze Inem oglądała m.in. mecz reprezentacji hokejowej Korei, w której razem występowały zawodniczki z Północy i Południa, a na trybunach drużynę dopingowały północnokoreańskie czirliderki. Na zamknięcie przyleciała ośmioosobowa delegacja na czele z generałem Kim Jong Czolem, byłym szefem wywiadu KRLD, a obecnie wicesekretarzem Komitetu Centralnego Partii Pracy Korei.

Stany Zjednoczone reprezentowała córka i doradczyni prezydenta Donalda Trumpa, Ivanka Trump.

W ciągu 16 dni ponad 2900 sportowców z 92 krajów rywalizowało w 102 konkurencjach. Najwięcej medali - 39, w tym 14 złotych, zdobyli Norwegowie.

Polacy wywalczyli dwa - złoty Kamil Stoch na dużej skoczni i brązowy drużyna skoczków - zajmując w klasyfikacji medalowej 20. miejsce.

psl, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie