"Ferguson z Głogowa" zadziwia ligę
Po wtorkowym szlagierowym spotkaniu Jagielloni z Legią odwiedziłem w „kantorku” dla trenerów gości przy Łazienkowskiej trenera Ireneusza Mamrota. Składając mu gratulacje za fantastyczny „wykon” jego piłkarzy użyłem dość abstrakcyjnie brzmiącego określenia. Ale tylko pozornie. Stwierdziłem, że tego wieczoru w grze „Jagi” widziałem styl prowadzonego przez niego Chrobrego Głogów. Mamrot przytaknął.
Każdy z komentatorów Polsatu wracając z transmisji z udziałem głogowian mógł czuć satysfakcję. Bo mimo, że zespół nie był złożony z piłkarzy wybitnych, lecz takich, którzy odrzuceni zostali przez większe kluby albo odnalezieni zostali przez Mamrota na Dolnym Śląsku, grał ofensywną, atrakcyjną - także dla tego sprawozdawczego oka - piłkę. A przecież najbardziej znanym zawodnikiem drużyny był „odpalony” ze Śląska Wrocław Mateusz Machaj. Niewielu kibiców zna przecież Michała Ilkówa-Gołąba, Łukasza Szczepaniaka czy Adama Samca.
Chwała prezesowi Jagielloni Cezaremu Kuleszy, który sam zresztą grał w piłkę, że po udanej erze uwielbianego na Podlasiu Michała Probierza, postawił nie na proponowanych mu przez rozlicznych menedżerów trenerów z Polski czy zagranicy. Że zaufał właśnie facetowi, który postawił na stabilizację w pracy i nie wydzwaniał do znajomych, żeby „załatwili” mu angaż pod lepszym adresem. Że mimo braku wybitnych zawodników chciał ich czegoś nauczyć, nie uwstecznił i robił wszystko, aby jego drużyna nie kopała, a grała w piłkę. Który przez prawie siedem lat zrobił coś z niemal niczego i pracował w jednym klubie, także w drugiej lidze. Nieprzypadkowo nazywano go „polskim Fergusonem z Głogowa”, choć tak naprawdę pochodzi Trzebnicy. Że zobaczył w nim szkoleniowca, który będzie potrafił zadbać nie tylko o wyniki, ale i rozrywkę dla przychodzących na stadion kibiców. Bo piłka to przecież także show.
„Wolę być wierny swoim zasadom i przekazywać piłkarzom te cechy, które są moim motto. Mogę przegrać jeden czy dwa mecze ale nigdy nie nakażę mojej drużynie grać antyfutbol. Nawet jeśli mój pomysł nie zawsze musi przynieść dobre wyniki” – zakończył naszą rozmowę Mamrot. Już jeden z jego poprzedników Tomasz Hajto, dziś nasz telewizyjny ekspert powtarzał jak mantrę, że dobry futbol zawsze się obroni. Ten Jagi według Mamrota dobrze się ogląda. A do tego – oczywiście jak dotychczas – przynosi to rezultaty.
Zachęcamy do wzięcia udziału w naszej zabawie Fantasy 1. Liga! Kliknij TUTAJ.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze