Majewski: Mam nadzieję, że teraz pójdziemy za ciosem

Piłka nożna
Majewski: Mam nadzieję, że teraz pójdziemy za ciosem
fot. Cyfrasport

Piłkarze Lecha rozgromili lidera ekstraklasy Jagiellonię Białystok 5:1 i wrócili do gry o mistrzostwo Polski. "Mam nadzieję, że teraz pójdziemy za ciosem" - powiedział po spotkaniu pomocnik poznańskiej drużyny Radosław Majewski.

Dla podopiecznych Nenada Bjelicy mecz z Jagiellonią był o "być albo nie być". Ewentualna porażka praktycznie przekreślała nadzieję na wywalczenie mistrzowskiego tytułu. Remis też niewiele by zmienił, bowiem białostoczanie utrzymaliby ośmiopunktową przewagę nad ekipą z Wielkopolski.

"Kolejorz" w niedzielne popołudnie rozegrał najlepsze spotkanie w tym roku i wygrał 5:1. Nic dziwnego, że po spotkaniu panowały euforystyczne nastroje.

"Już wcześniej wielokrotnie mówiłem, że mamy dobry zespół, brakowało tylko wyników. Od meczu ze Śląskiem Wrocław widać było, że na boisku jest ta drużyna. W Warszawie przegraliśmy trochę niefortunnie, ale dobrze w tym meczu wyglądaliśmy. Dzisiaj potwierdziliśmy nasza formę. Mam nadzieję, że teraz pójdziemy za ciosem" - podkreślił Majewski.

Z kolei inny pomocnik Darko Jevtic zagrał pierwsze spotkanie po trzytygodniowej przerwie spowodowanej kontuzją. W trakcie 16 minut spędzonych na boisku zdążył wpisać się na listę strzelców i zaliczyć asystę.

"To był bardzo dobry występ całej drużyny, a ja z bramki oczywiście się cieszę. Myślę, ze wróciliśmy do gry, potrzebowaliśmy tego zwycięstwa. Ważne, że poradziliśmy sobie z tą presją" - zaznaczył.

Majewski zauważył, że jego drużynę nie załamała bramka stracona na początku meczu, a także niekorzystna decyzja sędziego Tomasza Musiała, który po wideoweryfikacji anulował wyrównującego gola dla gospodarzy.

"W pierwszej połowie robiliśmy +swoje+, oni nam wprawdzie strzelili, ale nas to wcale nie załamało. Kiedyś były takie sytuacje, że jak pierwsi traciliśmy bramkę, to potem delikatnie nas to dołowało. Dzisiaj zdominowaliśmy lidera, ale przed nami jeszcze daleka droga" - zaznaczył lechita, który czuł lekki niedosyt, bowiem nie brał udziału w zdobyciu żadnej z pięciu bramek.

"Jestem trochę zły na siebie, bo miałem sytuację, żeby strzelić. Muszę jeszcze popracować, żeby w końcu coś +weszło+. Najważniejsze, że chłopacy strzelali" - podsumował dziewięciokrotny reprezentant Polski.

RM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie