Scheda po Crawfordzie. Zapowiedź gali w Nowym Jorku
Jose Carlos Ramirez, olimpijczyk z Londynu (2012) jest faworytem w starciu z Amirem Imamem, ale to jeszcze nie przesądza, że to on opuści dziś w nocy nowojorską Madison Square Garden z pasem WBC w wadze superlekkiej.
Genialny Terence Crawford najpierw zunifikował cztery tytuły w tej kategorii, a później je zostawił przechodząc do półśredniej. I właśnie o jeden z nich walczyć będzie niepokonany Amerykanin meksykańskiego pochodzenia, Jose Carlos Ramirez (21-0, 16 KO) z Imamem (21-1, 18 KO). Ramirez zdaniem ekspertów jest pięściarzem wszechstronniejszym, mocno bijącym, a jego lewy hak na tułów, koronne uderzenie, może być decydujący. W jego narożniku stanie Freddie Roach i wszystko wskazuje na to, że to on będzie zwycięzcą w walce z nieco wyższym i mającym solidny zasięg, 188 cm, Imamem. Tym bardziej, że bokser z Albany też ma znaczące argumenty w pięściach: szczególnie lewy prosty i szybki prawy, którym kończy większość pojedynków. Jeden z nich, z Adrianem Granadosem trzy lata temu, wprawdzie przegrał, ale twierdzi, że był to wypadek przy pracy i więcej taka sytuacja się nie powtórzy. Wkrótce się o tym przekonamy.
W walkach Aleksandra Gwozdyka (14-0, 12 KO) z Francuzem Mehdi Amarem (34-5-2, 16 KO) i Michaela Conlana (5-0, 4 KO) z Węgrem Davidem Berną (15-2, 14 KO) faworytami są Ukrainiec oraz Irlandczyk. Berna ma wprawdzie bardzo wysoki współczynnik nokautów (82 procent), ale warto też dodać, że na razie nokautował tylko swoich przeciętnych rodaków w Budapeszcie, a w Nowym Jorku prawdopodobnie to on zostanie znokautowany.
Urodzony w Belfaście Conlan, były mistrz świata amatorów, debiutował w Nowym Jorku w ubiegłym roku, również w Dzień Świętego Patryka, i ta mniejsza hala, Madison Square Garden Theater była pełna. Teraz też, w irlandzkie święto, walkę Conlana obejrzy wielu jego rodaków. Walczy bowiem widowiskowo i jak na razie bardzo skutecznie. Na igrzyska w Rio de Janeiro jechał po kolejny medal (cztery lata wcześniej zdobył medal brązowy w Londynie), ale sędziowie oszukali go w ćwierćfinałowym pojedynku z Rosjaninem Władimirem Nikitinem. Teraz chyba nie będą do niczego potrzebni.
Ukrainiec Aleksander Gwozdyk, to nie tylko moim zdaniem przyszły, pełnoprawny mistrz świata wagi półciężkiej. Ale już dziś w nocy będzie prawdopodobnie czempionem interim WBC, bo nie sądzę, by Mehdi Amar mógł go pokonać. Gwozdyk to brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Londynie, znakomicie radził sobie też w rozgrywkach WSB (World Series of Boxing). Teraz idzie przez zawodowe ringi jak burza. Tylko pochodzący z Ghany Michael Gbenga dwukrotnie wytrzymał z nim pełny dystans, pozostali przegrywali przed czasem.
W maju ma wreszcie dojść do walki mistrza WBC, urodzonego na Haiti Adonisa Stevensona z mieszkającym w Las Vegas Szwedem Badou Jackiem. I ze zwycięzcą tego pojedynku zmierzy się później Gwozdyk, oczywiście jeśli nie potknie się dziś w nocy w nowojorskiej Madison Square Garden Theater.
Transmisja gali w Nowym Jorku od godz. 1:00 w Polsacie Sport Extra.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze