Tarasienko: Wracam do Lokomotivu, aby pokazać na co mnie stać

Żużel

Wadim Tarasienko to nowy-stary żużlowiec Lokomotivu Daugavpils, który ostatnio miał okazję reprezentować barwy Polonii Piła i teraz wraca na stare śmieci. Utalentowany rosyjski zawodnik liczy, że pójdzie w ślady swoich starszych kolegów takich jak bracia Łagutowie i Andrzej Lebiediew, którzy notowali świetne rezultaty w klubie nad Dźwiną w Nice 1 lidze, a następnie dostali angaż w PGE Ekstralidze.

Tomasz Lorek: Miłośnicy dobrej muzyki, rock’n’rolla, świetnego toru przygotowanego przez Władimira Woronkovsa przyjeżdżają do Daugavpils, bo chcą naprawdę oddychać dobrym żużlem. Dla ciebie powrót z Piły do łotewskiego Lokomotiv to jest fajny rozdział w karierze?

Wadim Tarasienko: Postanowiłem wrócić do klubu, w którym jeździłem przez cztery lata. Myślę, że jak odchodziłem to nie byłem w zbyt dobrej formie. Przez te lata dużo popracowałem i teraz wrócę tam w pełni swojej mocy i pokażę na co mnie stać.

Tor w Pile – mekka Hansa Nielsena. Kiedyś jeździli tam Jarek Hampel, Rafał Dobrucki. Jak miałeś obok siebie Tomka Gapińskiego lub Norberta Kościucha to sporo mogłeś się od nich nauczyć?

Dużo się nauczyłem, ale jednak stwierdziłem, że muszę mieć indywidualne przygotowanie i każdy zawodnik jest inny, więc jednemu pasuje coś takiego, a drugiemu nie. Musiałem znaleźć swoją ścieżkę. Wszystko musisz dopasować pod siebie, swoich mechaników. Należy poukładać sobie wszystko w głowie. Musisz przygotować się idealnie.

W Daugavpils jest bardzo dużo zdolnej młodzieży. Jest Michajłovs, Trofimovs, Kostigovs. To są chłopcy, którzy mają trudną drogę, bo dystans i transport motocykli stamtąd to jest koszmarna historia dla każdego Łotysza. Podchodzisz do tego normlanie? Czy dla ciebie taka podróż to jest duże wyzwanie?

Przyznam, że nie jest to dla mnie wyzwanie, bo ogólnie dużo czasu spędzamy w busie, w podróży i mój organizm jest już przyzwyczajony. Na pewno się zdziwi na początku, bo przez całą zimę siedziałem w domu lub trenowałem, ale zawsze byłem na miejscu. Teraz będę wyruszał w trasę, ale myślę, że po pierwszym wyjeździe wszystko wróci do normy i dystans 800 kilometrów lub 1500 kilometrów nie będzie dla mnie stanowić różnicy.

Kjastas Poudżuks to jest legenda Lokomotiv Daugavpils, podobnie jak Nikołaj Kokins. Wracając teraz z pobytu w polskiej lidze w polskim zespole będziesz miał trudniejszą rolę, bo będziesz ustawiany jako jeden z liderów? Czy fajnie jest wrócić po takim dłuższym okresie rozbratu do Daugavpils?

Teraz pracowałem bardzo mocno i chcę pokazać po prostu na co mnie stać. Będę w każdym meczu dawać z siebie sto procent, nawet sto dziesięć, czyli więcej niż moje możliwości. Zobaczymy jaki to przyniesie efekt. Będę po prostu starał się przywozić dużo punktów dla swojej drużyny – jak pewnie każdy zawodnik, ale ktoś musi przyjechać czwarty w biegu.

Łotysze mają niesamowity czar. Dla was ten występ w Drużynowym Pucharze Świata przed rokiem był asem, bo pokazaliście, że Andrzej Lebiediew świetnie rozwija się we Wrocławiu. Czy to jest miejsce gdzie fajnie rozwijają się sporty motorowe? I co takiego jest w Łotyszach, że mają fajny luźny stosunek, że po porażce nikt nie rozdrapuje ran. Kibic przychodzi i poklepuje was po plecach. To bardzo buduje was jako zawodników?

Na pewno buduje, ale jak dużo jest porażek to wówczas to wszystko odkłada się w głowie i leżysz w łóżku wieczorem i myślisz sobie co zrobiłeś źle, dlaczego tak? Za bardzo się tym przejmujesz. Chociaż mówią, że nic się nie stało, że zdarza się, bo to jest sport, ale nikt nie lubi przegrywać. Każdy chciałby przywozić trójki, dwójki, jedynki. Nikt nie chce przywozić zer, bo to po pierwsze źle wygląda w statystykach, a po drugie nikt nie chce być ostatni w biegu.

Nikt nie chce łapać się na szprycę.

Dokładnie. Wyjeżdżając do biegu nastawiam się zawsze na jak najlepszy wynik, a jeżeli to nie wychodzi to ciśnienie po meczu spada i albo się załamiesz albo dalej będziesz pracować. To jest rywalizacja sportowa. Przegrywając trzeba się uczyć, wygrywając nie zbyt mocno się cieszyć.

Dla was jako sportowców to jest trudne, bo wygrywaliście ligę dwukrotnie. To co sobie myślisz rano, skoro nie mogę wejść do PGE Ekstraligi, to co mam zrobić, żeby być jeszcze lepszym zawodnikiem?

Skoro klub nie może wejść, to zawodnicy nic na to nie poradzą. Celem każdego zawodnika jest jazda w PGE Ekstralidze, więc trzeba walić komplety w meczach i liczyć na zauważenie jakiegoś klubu z ekstraligi, który mógłby powiedzieć, że to jest ten zawodnik, którego chcemy, aby robił dla nas punkty.

Jak Nikołaj Kokins was wita i mówi „labrit”, czyli dzień dobry, to wtedy ładniejsze jest słoneczko?

Ze wszystkimi rozmawiamy po rosyjsku, więc w ogóle nie będę miał problemu. W pamięci została mi bardzo dobra atmosfera. Odchodziłem z tego klubu, żeby się rozwinąć i teraz wracam z nowymi siłami.

Rozmowa z Wadimem Tarasienko w załączonym materiale wideo.

Tomasz Lorek, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie