Borowczyk o Rajdzie Korsyki: Pojedynek na wyspie Napoleona
Dwóch zawodników zdominowało ostatnich czternaście sezonów w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Sebastien Loeb rozpoczął kolekcjonowanie tytułów w roku 2004, a gdy na zakończenie sezonu 2012 założył już dziewiątą mistrzowska koronę, pałeczkę przejął jego imiennik Sebastien Ogier, który od pięciu lat pozostaje niepokonany, a po trzech rajdach w tym roku zajmuje również fotel lidera cyklu WRC.
Zmiana w francuskiej sztafecie nie odbyła się bynajmniej bezproblemowo. Olivier Quesnel, szef rajdowego teamu Citroena musiał pożegnać się ze stanowiskiem, gdy postawił na młodszego z Sebastienów, a nie Loeba, symbol oraz gwiazdę francuskiej firmy. Sami zawodnicy prowadzili kłopotliwą dla zespołu wewnętrzną rywalizację i nie obsypywali się bynajmniej komplementami.
Nieunikniony „wybuch” został zneutralizowany w listopadzie 2011 roku przez lukratywny kontrakt Ogiera z Volkswagenem. Francuz zaryzykował i jeszcze przez sezon 2012 musiał czekać na swoją nową, rajdową broń, VW Polo WRC przygotowywaną przez koncern z Wolfsburga. Sezon 2012 spędził za kierownicą Skody Fabii w specyfikacji nie pozwalającej na walkę o zwycięstwa oraz przyglądając się zapewne z zazdrością Loebowi, który wygrał aż dziewięć spośród trzynastu rajdów i po raz dziewiąty został mistrzem świata.
Rywalizacja obu Sebastienów w barwach Citroena w roku 2011 pokazała, że młodszy o blisko 10 lat Ogier może szybko zdetronizować utytułowanego Loeba. Rok później po mistrzowski tytuł ponownie sięgnął ten ostatni, ale ogłosił zakończenie startów w rajdach. Pojawił się jeszcze pięciokrotnie w wybranych imprezach i odniósł dwa zwycięstwa w Monako i Argentynie, lecz koncentrował się już na wyścigach samochodów turystycznych i rajdach terenowych, a od tego roku na mistrzostwach świata w rallycrossie.
Sensacyjnie zabrzmiały więc informacje o startach 44-letniego Loeba w trzech rundach WRC w tym sezonie. Niewielu dawało mu cień nadziei w pojedynku z blisko 10 lat młodszym Ogierem. Tymczasem geniusz Loeba sprawił, że liderował w Rajdzie Meksyku i był najszybszy na trzech odcinkach specjalnych. Tylko błędna decyzja dotycząca wymiany koła na oesie kosztowała go miejsce na podium i szansę na walkę nawet o zwycięstwo. Ogier również pojechał wspaniale i rozstrzygnął na swoją korzyść prestiżowy pojedynek na meksykańskich szutrach. Jego kolejna odsłona toczy się właśnie na Korsyce.
Przed rajdem na wyspie Napoleona nikt już nie ryzykował powątpiewania w szanse Loeba na zwycięstwo w Tour de Corse, w którym startował aż 9 razy i wygrał czterokrotnie. W roku 2005 zapisał się niezwykłym wyczynem w historii mistrzostw świata, gdy jako jedyny dotychczas kierowca był najszybszy na wszystkich próbach sportowych. Nie zdarzyło się to nigdy wcześniej i później w historii cyklu WRC.
Loeb nie będzie walczył o dziesiąty tytuł mistrzowski, w planach ma jeszcze tylko start w Rajdzie Hiszpanii w październiku. O występie na Korsyce i pojedynku z Ogierem wypowiada się ostrożnie, chociaż przyznaje, że lubi odcinki na wyspie i zawsze był tutaj konkurencyjny. Pozycja startowa działa tym razem na jego niekorzyść. Na piątkowe odcinki specjalne wyruszy jako dziewiąty i na cięciach zakrętów napotka dużo piachu i kamieni naniesionych przez samochody wcześniej jadących rywali.
Trasa tegorocznego rajdu „10 tysięcy zakrętów” jest dla niego całkowicie nowa i sporządzenie dobrego opisu było – co przyznaje sam Loeb - nie lada wyzwaniem. Ale najgroźniejsi rywale znają niewiele ponad 30 procent odcinków i tym samym maleje ich przewaga nad kierowcą Citroena. Presja związana ze startem Loeba też nie jest bez znaczenia. Po Rajdzie Meksyku Thierry Neuville, Jari-Matti Latvala, Ott Tanak, a przede wszystkim Sebastien Ogier zdali sobie sprawę, że „weteran” może zburzyć istniejący porządek w mistrzostwach świata.
Komentarze