Upadek potęgi skoków narciarskich. Zawodnicy będą trenować z innymi reprezentacjami?
Fińskie skoki narciarskie pogrążyły się w ogromnym kryzysie. Przed laty reprezentacja była jedną z wiodących i walczyła o medale największych imprez, tymczasem niewiele brakuje, aby związek wybrał rozwiązanie... bez selekcjonera. Zawodnicy mieliby wówczas trenować z innymi reprezentacjami.
Aż ciężko w to uwierzyć, jednak ojczyzna Janne Ahonena czy Mattiego Hautamaekiego swojego najlepszego skoczka w minionym sezonie miała na... 53. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Antti Aalto zdobył zaledwie 13 punktów, gorszy był Eetu Nousiainen (66. miejsce - 6 punktów). To jedyni skoczkowie, którzy punktowali w minionym sezonie.
Federacja jest w gigantycznym kryzysie, a jedynym kandydatem na stanowisko selekcjonera jest były skoczek Lauri Hakola, asystent aktualnego selekcjonera. Po nieudanej przygodzie Andreasa Mittera związek wyruszył na poszukiwania szkoleniowca, jednak cała sytuacja może zakończyć się dość absurdalnie.
Jeden ze scenariuszy zakłada dołączenie zawodników do grup szkoleniowych innych krajów, aby zaoszczędzić pieniądze. Krytykiem tego pomysłu jest legenda tamtejszych sportów zimowych, a więc Ahonen: "Nie widzę w tym rozwiązaniu długofalowego dobra dla naszej młodzieży. To nie jest optymalna opcja" - przyznał 40-latek.
Ostatnie dwa lata Finowie plasowali się dopiero na 11. i 9. miejscu Pucharu Narodów.
Niewykluczone, że reprezentanci Finlandii będą odpuszczać zawody PŚ kosztem "drugiej ligi", a więc skakania na zapleczu by zbierać odpowiednie szlify.
Komentarze