Prezes PZPC: Wstajemy z kolan. Warto w nas inwestować

Inne
Prezes PZPC: Wstajemy z kolan. Warto w nas inwestować
fot. PAP/Panoramic

Niedawne mistrzostwa Europy w podnoszeniu ciężarów były dla polskich sztangistów wyjątkowo udane. Biało-czerwoni w Bukareszcie zdobyli aż siedem medali, w tym trzy złote. - Wstajemy z kolan i pokazujemy, że warto w nas inwestować - powiedział prezes PZPC Mariusz Jędra.

Jędra prezesem został w grudniu 2016. Był to moment dla PZPC bardzo trudny. Kilka miesięcy wcześniej z powodu pozytywnych wyników testów antydopingowych wioskę olimpijską w Rio de Janeiro musieli opuścić bracia Adrian i Tomasz Zieliński.

- Niektórzy nas już skreślali. Były głosy, że ciężary wypadną z programu igrzysk i to jest koniec tej dyscypliny. Na to się jednak nie zanosi, a my swoim uporem i walecznością pokazaliśmy, że wciąż stać nas na wiele. Wstajemy z kolan i pokazujemy, że warto w nas inwestować - podkreślił Jędra.

Wspomniane ME były najlepsze w historii polskich występów w zawodach tej rangi. Na najwyższym stopniu w podium stanęli: Joanna Łochowska (kat. 53 kg), Aleksandra Mierzejewska (+90 kg) oraz Arkadiusz Michalski (105 kg). Biało-czerwoni zajęli trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej, za Gruzją i Rumunią.

- Wykorzystaliśmy prawie w stu procentach nasze medalowe szanse. Teraz skupiamy się na kwalifikacjach olimpijskich i liczę, że naszym paniom uda się zdobyć ich maksymalną liczbę - powiedział główny trener kadry kobiet Antoni Czerniak.

Nie można jednak zapominać, że w Rumunii zabrakło reprezentantów siedmiu krajów (Rosji, Armenii, Turcji, Mołdawii, Ukrainy, Białorusi i Azerbejdżanu), które zostały zawieszone za uporczywe łamanie przepisów antydopingowych.

- To są problemy tych reprezentacji. My pojechaliśmy i wróciliśmy z medalami. Zapowiedziana przez światowe władze zaostrzona walka z dopingiem to dla nas dobra wiadomość. Zawodnicy starający się o olimpijską kwalifikację częściej będą musieli rywalizować w dużych imprezach, przez co trudniej będzie im unikać kontroli. Szanse się wyrównają - ocenił Jędra.

Zadowolony, nie tylko z wyniku osiągniętego w Bukareszcie, jest także trener męskiej kadry Mirosław Choroś.

- Chcieliśmy stworzyć grupę szkoleniową i to nie tylko w perspektywie najbliższych igrzysk, ale również tych w 2024 roku. To nam się udało. Mamy zespół stworzony z zawodników, ich trenerów z klubów, a także trenera juniorów. Wszyscy wspólnie pracujemy - zaznaczył.

W PZPC mają świadomość, że nic tak nie napędza zainteresowania ich sportem jak olimpijski medal.

- Po to się trenuje, po to się walczy, aby zdobywać olimpijskie medale. Rolą działaczy i trenerów jest jak najlepsze przygotowanie zawodników. Po wizycie w ministerstwie sportu wiem, że wszystko powinno iść w odpowiednim kierunku - nie krył zadowolenia Jędra, który wraz ze sztabem oraz zawodnikami u ministra Witolda Bańki gościł w środę.

Najbliższe igrzyska odbędą się za dwa lata w Tokio, a rywalizacja w ciężarach zostanie nieco zmodyfikowana. Będzie po siedem kategorii wagowych kobiecych i męskich, a limity niektórych z nich mają ulec zmianie. Każdy kraj będzie mógł wystawić maksymalnie po czterech reprezentantów w każdej z płci i tylko jednego w danej kategorii wagowej.

- To jeszcze nie jest potwierdzone, ale wszystko na to wskazuje - przyznał prezes PZPC.

CM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie