Bjelica: Jesteśmy przygotowani na zwycięstwo w trzech ostatnich meczach
Piłkarze Lecha Poznań w rundzie finałowej spisują się znacznie gorzej aniżeli w zasadniczej. W czterech meczach zdobyli zaledwie cztery punkty i strzelili tylko trzy gole. W środę podopieczni Nenada Bjelicy podejmą Jagiellonię Białystok.
To właśnie nieskuteczność zdaniem trenera "Kolejorza" jest przyczyną gorszych wyników.
- W meczach z Koroną Kielce, Górnikiem Zabrze i Wisłą Płock oddaliśmy 53 strzały na bramkę. Ale w tych trzech spotkaniach zdobyliśmy tylko jeden punkt. To zdecydowanie za mało. Mieliśmy swoje szanse, brakowało determinacji i koncentracji. Prawda też jest taka, że bramkarze naszych rywali Tomasz Loska, Zlatan Alomerovic czy Thomas Daehne zostawali piłkarzami meczu - powiedział na konferencji chorwacki szkoleniowiec.
- Z drugiej strony mówimy o braku skuteczności, a tymczasem jesteśmy drugą drużyną w lidze pod względem liczby strzelonych bramek. Ale mimo to, zgadzam się - jesteśmy nieskuteczni - dodał Bjelica.
Christian Gytkjaer, który w końcówce fazy zasadniczej strzelał jak na zawołanie, też trochę się "zaciął". W rundzie finałowej tylko raz trafił do siatki rywali. Duński snajper nie potrafił jednak wytłumaczyć, dlaczego zdobywa ostatnio mniej goli.
- Tak to jest, że raz strzelasz i jesteś bohaterem, a gdy pudłujesz jesteś głupcem. Takie jest, niestety, życie napastnika. Jeśli nie strzelam gola, jestem wkurzony, byłem zły ostatnio, że nie udało mi strzelić się choć jednej bramki. Trzeba się po prostu mocniej starać. Brak szczęścia jest jakimś wytłumaczeniem.
- W ostatnim meczu z Wisłą bramkarz miał dwie dobre obrony, ale też były inne sytuacje, w których mogłem zdobyć bramkę. Czasami zdarza się, że nie mam żadnych okazji i gdzieś przypadkiem piłka odbija mi się od kolana i wpada do siatki. Są też spotkania, gdzie mam wiele sytuacji i nic się nie udaje - tłumaczył napastnik Lecha.
Gytkjaer ma wciąż realną szansę na koronę króla strzelców, choć do Carlitosa z Wisły Kraków traci już pięć goli.
- Nie myślę zbyt dużo o koronie króla strzelców. Jak wrócimy do okresu świąteczno-noworocznego, to ten dystans do najlepszych strzelców był tak duży, że odłożyłem wszelkie myśli o zdobyciu tego wyróżnienia. Teraz koncentruję się na tym, żeby Lech dobrze grał. Jeśli uda mi się pomóc drużynie strzelając jeszcze kilka bramek, to tym lepiej. Nie myślę jednak o swoich indywidualnych trofeach - podkreślił.
Bjelica pytany, dlaczego zespoły z czołówki na finiszu rozgrywek tracą tak dużo punktów, przyznał, że może zbyt duża presja towarzyszy tym zespołom.
- Mamy dużo dziwnych wyników, ale nie jest łatwo, bo panuje duża presja. Podobna sytuacja była przed rokiem, też do końca trwała walka o mistrzostwo. My jesteśmy przygotowani mentalnie i fizycznie na zwycięstwo w trzech ostatnich meczach. Teraz jednak koncentrujemy się na najbliższym pojedynku - zaznaczył Bjelica.
Poznaniacy przystąpią do meczu z Jagiellonią w niemal najsilniejszym składzie. Zabraknie tylko pauzującego za żółte kartki Radosława Majewskiego. Do zdrowia po dość poważnych kontuzjach wrócili zawodnicy, którzy wydawało się, że nie zdążą wykurować się jeszcze w tym sezonie. Dwa spotkania zaliczył już Maciej Makuszewski, z kolei Mihai Radut i Emir Koljic też są już prawie gotowi do gry.
Mecz Lecha z Jagiellonią rozegrany zostanie w środę o godz. 20.30. W rundzie zasadniczej w Białymstoku padł remis 1:1, a w Poznaniu lechici wygrali 5:1.
Komentarze