Pindera: Większy pada głośniej
Wasyl Łomaczenko sięga po kolejny tytuł, tym razem w wadze lekkiej. Jeśli pokona w nowojorskiej Madison Square Garden Jorge Linaresa i odbierze mu pas WBA, będzie mistrzem w trzeciej kategorii.
Co więcej, Bob Arum twierdzi, że teraz będzie już walczył tylko z większymi. Stara bokserska prawda mówi, że większy pada głośniej, czyżby to miał na myśli 86-letni promotor Wasyla Łomaczenki? Nie wiem też, czy to zapowiedź podbojów w jeszcze wyższych wagach. I choć to mało prawdopodobne, nie można takiego scenariusza wykluczyć.
Łomaczenko w czasach amatorskich wygrywał w wadze piórkowej (57 kg) i lekkiej (60 kg). Na zawodowym ringu najpierw zdobył pas WBO w kategorii piórkowej, a później superpiórkowej. Przejście do lekkiej nie jest więc zaskoczeniem.
Ostatnio walczył z mniejszym rywalem, Kubańczykiem Guillermo Rigondeuax, który też dwukrotnie wygrywał igrzyska olimpijskie, ale w wadze koguciej, i by zmierzyć się z Łomaczenko przeskoczył dwie kategorie, z superkoguciej (w której był mistrzem) do superpiórkowej.
Linares też nie jest gigantem. Wcześniej, podobnie jak Ukrainiec był mistrzem w wagach piórkowej i superpiórkowej, później kolejny tytuł zdobył w lekkiej.
Jest nieco wyższy od Łomaczenki, ale nie warunki fizyczne będą decydować o wyniku sobotniego pojedynku.
Obaj są znakomitymi pięściarzami, ale różnica jest taka, że tylko jeden z nich zasługuje na miano geniusza. I jest nim oczywiście Wasyl Łomaczenko. Zobaczyłem go po raz pierwszy na żywo podczas igrzysk w Pekinie (2008) i nie miałem najmniejszych wątpliwości, że to ktoś wyjątkowy. Wygrał wtedy w wielkim stylu rywalizację w wadze piórkowej i otrzymał Puchar Barkera przyznawany najlepszym zawodnikom turnieju olimpijskiego w boksie.
Cztery lata później zdobył drugie olimpijskie złoto, tym razem w wadze lekkiej, ale już mnie tak nie zachwycił. Odniosłem wrażenie, że lepiej czuł się w niższej kategorii.
Z Linaresem będzie miał znacznie trudniejszą przeprawę niż w ostatnich walkach, ale sądzę że sobie poradzi. Jest szybszy, znakomicie wykorzystuje odwrotną pozycję, od pierwszego gongu będzie frustrował Wenezuelczyka swoim niezwykłym talentem.
Nie wiem, czy pokona go przed czasem, jak swoich ostatnich rywali, ale mało prawdopodobne, by Linares się poddał, tak jak oni. Myślę, że będzie się bił do końca, choć nie wykluczam, że zostanie znokautowany. 32-letni „Złoty chłopiec” stoczył 47 zawodowych walka, trzy z nich przegrał, każdą przed czasem. Dla dwa lata młodszego Łomaczenki będzie to dopiero dwunasty pojedynek. 10 wygrał, jeden nieznacznie i nie do końca słusznie, z Orlando Salido, przegrał. Ale stawką, w zaledwie drugiej, zawodowej walce w karierze był tytuł mistrza świata. Sięgnął po niego w kolejnym występie, co pokazuje skalę możliwości trenowanego przez ojca Ukraińca. A co do doświadczenia wystarczy spojrzeć na bilans amatorski – 396 zwycięstw i też tylko jedna porażka, w finale MŚ w Chicago (2007), ze znakomitym Rosjaninem (później reprezentantem Azerbejdżanu) Albertem Selimowem.
W sobotę Łomaczenko po raz pierwszy wystąpi na dużej hali w Madison Square Garden. Wcześniej już tu walczył, ale w Madison Square Garden Theater. To też krok w kierunku należnej mu sławy i coraz większych pieniędzy.
Nie chce się wierzyć, ale w MSG nigdy nie walczyli ani Manny Pacquiao, ani Floyd Mayweather Jr, najwięksi mistrzowie swoich, nie tak dawnych przecież czasów. A Łomaczenko zdaje się, że będzie w niej częstym gościem.
Transmisja gali Łomaczenko vs Linares z Nowego Jorku w nocy z soboty na niedzielę (12/13 maja) od godziny 1:00 w Polsacie Sport!
W załączonym materiale wideo wypowiedź Damiana Wrzesińskiego na temat walki Łomaczenko - Linares.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze