Piękni i młodzi: Oktawian Skrzecz

Piłka nożna
Piękni i młodzi: Oktawian Skrzecz
fot. własne
Oktawian Skrzecz z mamą.

Trzecia część cyklu „Piękni i młodzi” to znów opowieść o piłkarzu, który mimo niewielkiego pierwszoligowego doświadczenia sporo już przeżył. Był w juniorach Lechii Gdańsk i Schalke Gelsenkirchen. Nie spełnił marzenia o ligowym debiucie w Śląsku Wrocław, więc wybrał wypożyczenie do GKS-u Katowice. Czy w jego barwach awansuje do elity? Oto skrzydłowy z Bukowej, Oktawian Skrzecz.

Bożydar Iwanow: Pochodzisz z Gdańska. Trudno było się przestawić na życie na Górnym Śląsku?

Oktawian Skrzecz: Nie… Nie widzę zbytnio dużej różnicy. Może czasem w mowie, ale przecież nie wszyscy mówią gwarą. Dobrze się tutaj czuje. Także dlatego, że miasto jest fajne, ale przede wszystkim na chłopaków w drużynie.

 

Jesteś jednym z wielu polskich piłkarzy, którzy za młodu wyjechali zagranicę. Co cię do tego skłoniło?

Podjąłem taką, a nie inna decyzją, bo Lechia Gdańsk niespecjalnie chciała mnie zatrzymać.  Przedstawiono mi jakieś propozycje ścieżki rozwoju ale nie takie, które by mnie zadawalały. To nie jest tak, że chciałem wyjechać za wszelką cenę. Ale klub jakoś nie bardzo miał chyba konkretny plan na mnie. Musiałem szukać drogi gdzieś indziej.

 

Czyli w Schalke Gelsenkirchen.

 

Niemiecki klub zauważył mnie już wcześniej. Będąc w młodzieżowej kadrze Roberta Wójcika graliśmy jakiś międzypaństwowy mecz. Zobaczył mnie jeden ze skautów, a potem skontaktował się ze mną pan Tomasz Wałdoch. Byłem na stażu, ale miałem tylko 15 lat więc formalnie byłem za młody, by przejść do S04. Przeprowadzić się do Gelsenkirchen mogłem dopiero rok później.

 

Młodzi polscy piłkarze emigrujący na Wyspy Brytyjskie zazwyczaj mieszkają u angielskich rodzin, którzy stwarzają im domowe warunki i dają opiekę. Jak jest w Niemczech?

 

Mieszkaliśmy z liczną grupą w wielkim domu, dużej willi…

 

Sami piłkarze z zagranicy?

 

Byłem jedynym Polakiem… Owszem, było sporo chłopaków z pochodzeniem zagranicznym, wiadomo, że dużo osób w tym kraju ma inne korzenie, ale moi współlokatorzy dysponowali tutejszym obywatelstwem. Domem faktycznie zajmowała się niemiecka rodzina. Przygotowywała nam posiłki, sprzątała…

 

Sami nie sprzątaliście?

 

Zdarzało się (śmiech). Z niemieckim radziłem sobie średnio. Miałem go w szkole w Polsce, ale swobodnie się raczej w mowie nie czułem.

 

Wszyscy pytają cię o Leroya Sane, dziś reprezentanta Niemiec i gwiazdę Manchesteru City, z którym byłeś w drużynie. Ja wiem, że to pewnie już nudne byś o nim opowiadał, ale może pamiętasz coś szczególnego, co nas zainteresuje?

 

Mieliśmy jedną zabawną sytuację. Leroy w środę z pierwszym zespołem zadebiutował w Champions League. Na Santiago Bernabeu w Madrycie z Realem. I zdobył na tym obiekcie bramkę dla Schalke. W sobotę czekał go jednak mecz w U19. Po pół godzinie trener ściągnął go z boiska. Zarzucił mu, że nie biega. W ogóle… Zdobyliśmy wspólnie mistrzostwo Niemiec w tej kategorii wiekowej.

 

Na jakiej grał wtedy pozycji?

 

Na mojej…

 

Lekko nie miałeś.

 

To ja za niego z ławki wchodziłem, a nie odwrotnie (śmiech).

 

Wróciłeś do Polski do Śląska Wrocław i za długo tam nie wytrzymałeś.

 

Adam Matysek (ówczesny dyrektor sportowy – przyp. BI) mnie chciał. Ja wiedziałem, że mam taki wiek, że muszę grać.

 

Rywalami na bokach byli Robert Pich i Jakub Kosecki…

 

I jeszcze Michał Mak. Ale w trzech pierwszych meczach sezonu nie zagrałem w ogóle. Tylko na inaugurację „złapałem” się na ławkę, potem już nie. Grali starsi. Kiedy odszedłem, od razu w następnym spotkaniu w meczowej kadrze znalazło się czterech młodzieżowców, bo pojawiły się kontuzje.  

 

Teraz we Wrocławiu pracuje Tadeusz Pawłowski, a on nie boi się stawiać na młodzież. Wracasz do Śląska po sezonie?

 

Zobaczymy. Skupiam się teraz na „Gieksie”. Musimy się „spiąć” na końcówkę ligi. „Psy” na nas wieszają, ale myśl że cel jest w naszym zasięgu.  

 

A o powrocie Schalke jeszcze myślisz?

 

Na razie nie myślę. Ten sezon nie jest specjalnie udany z mojej strony. Więc musze robić wszystko żeby było lepiej. Wiadomo, jak jest w futbolu. Raz jesteś na dole, raz na szczycie. I nigdy tak naprawdę nie wiemy, co się wydarzy.

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie