BM Slam Stal górą w drugim meczu finału Energa Basket Ligi!

Koszykówka

Koszykarze Anwilu Włocławek przegrali u siebie BM Slam Stalą Ostrów Wlkp. 77:83 (24:14, 22:24, 14:19, 17:26 ) w drugim meczu finałowym o mistrzostwo Polski. W rywalizacji play–off do czterech zwycięstw jest 1–1. Kolejne spotkanie zostanie rozegrane w poniedziałek w Ostrowie Wlkp.

Koszykarze BM Stali Ostrów Wlkp. po bardzo dobrej grze w drugiej połowie zwyciężyli w drugim meczu finałowym we Włocławku. Goście bardzo dobrze prowadzili akcje, notując w sobotnim spotkaniu 18 asyst przy dziewięciu gospodarzy. Bardzo pewnie prezentowali się przede wszystkim Nikola Markovic - 17 pkt. i sześć zbiórek, rozgrywający Aaron Johnson - 15 pkt, cztery asysty i trzy przechwyty oraz Jure Skific - 13 pkt. Goście przetrzymali w hali rywali trudne chwile i wracają na swój obiekt z remisem 1-1 w rywalizacji play off do czterech zwycięstw.

Drugi mecz finałowy pomiędzy Anwilem i Stalą wyglądał od początku inaczej niż pierwszy, który był niezwykle wyrównany. W pierwszej połowie lepiej prezentowali się włocławianie, którzy w tej fazie byli zdecydowanie skuteczniejsi niż we czwartek. Anwil prowadził przez większą część spotkania, ale przestój, który rozpoczął się w trzeciej kwarcie, kosztował podopiecznych trenera Igora Milicica utratę przewagi i w konsekwencji skończył się porażką przed własną publicznością.

Po bardzo dobrej pierwszej kwarcie gospodarzy Stal przebudziła się na początku drugiej, gdy po dwóch "trójkach" Skifica i Stephena Holta oraz szybkim ataku prowadziła w tym fragmencie 8:0. Trener gospodarzy wziął jednak czas i obraz gry znów był podobny. Zwycięzcy sezonu zasadniczego twardo grali w obronie i nie pozwalali rozwinąć się pod koszem mierzącemu 217 cm Adamowi Łapecie. Na przerwę obie drużyny schodziły przy stanie 46:38 dla Anwilu, który wcześniej prowadził już różnicą 14 punktów (41:27).

W porównaniu do pierwszego meczu finałowego obie ekipy poprawiły efektywność w ataku, a mecz był widowiskiem przyjemniejszym do oglądania dla kibiców.

W drużynie gospodarzy wyróżniał się Ivan Almeida - 19 pkt, ale lider włocławian bardzo często długo kozłował piłkę i zanotował aż siedem strat. Gospodarze lepiej zbierali (44-33), lecz w drugiej połowie zdobyli zaledwie 31 punktów, myląc się w kluczowych momentach. Quinton Hosley np. nie trafił dwóch rzutów wolnych w końcówce i dobitki, a w całym meczu spudłował wszystkie pięć prób "za trzy". Decydującym o końcowym rezultacie elementem mogła być jednak zdecydowanie słabsza postawa gospodarzy w obronie, która w pierwszej połowie przypominała monolit, a po przerwie nie była już tak twarda.

Dobrą wiadomością dla kibiców Anwilu był powrót kontuzjowanego przez ostatnie tygodnie podkoszowego Szymona Szewczyka. Fani we Włocławku, którzy ponownie szczelnie wypełnili Halę Mistrzów, wielokrotnie skandowali jego nazwisko. Ten w drugim meczu finału nie odwdzięczył się jeszcze punktami, ale w perspektywie dalszej rywalizacji o złoty medal zwiększa Milicicowi możliwość rotacji.

 

Po meczu powiedzieli:

 

Emil Rajkovic (trener Stali): "Chciałem pogratulować moim zawodnikom postawy na parkiecie. Po tym, jak rozpoczęliśmy ten mecz niezbyt dobrze, bo w pierwszej połowie lepszy był Anwil, który dodatkowo prowadził 1-0 w serii, zaprezentowaliśmy się o wiele lepiej w drugiej połowie. Wielkie gratulacje dla nich, bo okazali się wojownikami i pokazali serce. Z wynikiem 1-1 jedziemy do Ostrowa. Zmiany w pierwszej piątce były podyktowane tym, że chcieliśmy zneutralizować akcje z Jakubem Wojciechowskim. Dlatego na parkiecie pojawił się od początku Nikola Markovic. Chodziło też o inne szczegóły - m.in. o to, żeby Anwil kierował piłkę do Hosleya".

 

Adam Łapeta (zawodnik Stali): "Gratulacje dla Anwilu za walkę i bardzo dobre spotkanie. Przyjechaliśmy tutaj wyrwać przynajmniej jeden mecz. Udało się. Pokazaliśmy serce oraz to, jaką jesteśmy drużyną i wygraliśmy spotkanie".

 

Igor Milicic (trener Anwilu): "Dziś znów zdarzyły nam się rzeczy, które w takim meczu zdarzyć się nie mogą. Zaczęliśmy twardo. W drugiej połowie zanotowaliśmy trzy straty, gdy nie mogliśmy przeprowadzić piłki przez boisko i skonstruować naszego ataku. Straciliśmy przewagę, którą mieliśmy. Musimy się mocno skupić, odbudować, żeby wrócić do Ostrowa i zagrać dużo lepiej niż dzisiaj. Nie wiem czy za szybko uwierzyliśmy, że już dziś wygraliśmy. Na pewno w pewnym momencie zaczęliśmy grać zbyt miękko. Daliśmy im trzy razy wejść pod kosz, gdy mogliśmy faulować lub lepiej bronić. Nie możemy pozwolić rywalom na tak łatwe punkty, bo popełniamy faule, których nie powinniśmy popełniać lub decydujemy się na nie za późno. To duży problem. W takich meczach to się nie może zdarzać. Play off to zawody na najwyższym poziomie, a my nie byliśmy do końca skoncentrowani na tym, co chcemy zrobić. Trzeba chronić piłkę i podać ją tam, gdzie należy. Straty Ivana Almeidy wynikają z tego, że za dużo kozłuje piłkę w pewnych sytuacjach. Musi być dużo bardziej skupiony, żeby tego nie robić, bo rzeczywiście strat w jego wykonaniu jest za dużo".

 

Jarosław Zyskowski (zawodnik Anwilu): "Mieliśmy dużo strat i nie do końca realizowaliśmy naszą taktykę w ataku. Szybko rzucaliśmy, a oni z tego mieli kontry i wrócili do gry, a później prowadzili. Jest 1-1 i jedziemy do Ostrowa Wlkp., żeby wygrać przynajmniej jedno spotkanie".

 

Drugi mecz finałowy:

Anwil Włocławek – BM Slam Stal Ostrów Wlkp. 77:83 (24:14, 22:24, 14:19, 17:26).

Punkty:

Anwil: Ivan Almeida 19, Quinton Hosley 11, Michał Nowakowski 10, Jarosław Zyskowski 9, Josip Sobin 8, Jaylin Airington 6, Jakub Wojciechowski 6, Kamil Łączyński 6, Paweł Leończyk 2, Mario Ihring 0, Ante Delas 0, Szymon Szewczyk 0.
BM Slam Stal: Nikola Markovic 17, Aaron Johnson 15, Jure Skific 13, Stephen Holt 12, Adam Łapeta 9, Mateusz Kostrzewski 9, Marc Carter 8, Grzegorz Surmacz 0, Szymon Łukasiak 0, Łukasz Majewski 0, Michał Chyliński 0.

Stan rywalizacji play-off (do czterech zwycięstw): 1–1. Trzeci mecz w poniedziałek w Ostrowie Wlkp.

RM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie