Fogiel z Paryża: Odszedł jeden z wielkich Trójkolorowych

Piłka nożna
Fogiel z Paryża: Odszedł jeden z wielkich Trójkolorowych
fot. archiwum
Od lewej: Roger Piantoni, Raymond Kopa, Just Fontaine, Maryan Wisniewski

Nie przypadkowo niedzielny "l‘Equipe" poświęca mu dwie pełne kolumny, bo zmarły w sobotę w wieku 86 lat Roger Piantoni był niesamowitym talentem piłkarskim. Łącznik (nr 10) małego wzrostu (1,69 m), czyli tak jak nasz Lucjan Brychczy, był swego rodzaju mieszanką Giressa i Platiniego. Dobry przyjaciel wielkiego Raymonda Kopy, który odszedł rok temu.

Mogę na ten temat coś powiedzieć, bo był to rok 1958, po raz drugi telewizja przekazywała na żywo mistrzostwa świata w Szwecji. A ja, jako 12-letni chłopak, rok po przybyciu na ziemię francuską, połknąłem tego piłkarskiego bakcyla. Nie mając w rodzinie szklanego ekranu, chodziłem oglądać transmisje ze Szwecji do kolegi, którego rodzice wyemigrowali z Włoch.

Rok wcześniej cieszyłem się z triumfu Polaków nad ZSSR w Chorzowie, teraz kibicowałem Francuzom, jednak podkreślam - w głónej mierze dlatego, że w jego szeregach grało sporo moich rodaków urodzonych już na onczyźnie.

Ah, te mecze między podwórkowymi rywalami. Kiedy wracało się ze szkoły, piłka stanowiła najlepszą rozgrywkę. Często dochodziło do meczów Francja - Polska, Polska - Włochy czy Włochy - Francja. Z cztero- czy pięciosobowymi zespołami mecze trwały do zmierzchu. A "Biało-Czerwone" barwy często wychodziły zwycięsko z tych "przyjacielskich" potyczek.

Aby utrzymywać kontakt z polskim sportem, rodzina z kraju wysyłała mi "Przegląd Sportowy" lub katowicki "Sport". Tak było w okręgu przemysłowo-węglowym Saint-Etienne, ale również w północnej Francji i Lotaryngii, gdzie były duże skupiska polonijne. W zespołach piłkarskich aż roiło się od polskich czy włoskich nazwisk. W zespołach pierwszej i drugiej ligi francuskiej na 300 zawodowców około 10 proc. stanowili Polacy.

Roger Piantoni pochodzi z Lotaryngii, zaczynał w FC Nancy, tak jak kilka lat później inne, jeszcze słynniejsze dziecko włoskiej emigracji, wielki Michel Platini.

Piantoni zagrał 37 razy w reprezentacji "les Bleus", strzelając 17 goli. Z jednym z najlepszych klubów Europy w tym czasie, Stade de Reims, zdobył trzy tytuły mistrza Francji. W 1958 roku Francja stanęła na trzecim stopniu podium mistrzostw świata. O trzecie miejsce zmiażdżyła Niemców 6:3.

Mimo że to 17-letni Pele był rewelacją mistrzostw, to Kopę wybrano najlepszym piłkarzem imprezy. To również zasługa Piantoniego, który, jak nikt inny, umiał rozgrywać piłkę.  Jego lewą nogę porównywano wtedy do słynnego Ferenca Puskasa. Za czasów trenera Alberta Batteux Francja grała systemem WM. Siłę ofensywną "Trójkolorowych" stanowili wtedy Jean Vincent, Roger Piantoni, Raymond Kopa, Just Fontaine (król strzelców MŚ w 1958 roku z 13 bramkami) i Maryan Wiśniewski.

Po śmierci Piantoniego pozostało już tylko dwóch żyjących bohaterów z tej świetnej jedenastki: Just Fontaine (85 lat) i Maryan Wiśniewski (81 lat).

Federacja Francuska zamierza uhonorować pamięć zmarłego Piantoniego przy okazji meczu Francja... Włochy w przyszły piątek w Nicei, gdzie Lotaryńczyk spędził ostatnie dwa lata swojej bogatej kariery (1964-1966), podczas której rozegrał 394 ligowych meczów i zdobył 203 bramki.

Tadeusz Fogiel, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie