Wałdoch: Senegal wygrał zasłużenie, jesteśmy pod ścianą
Senegalscy piłkarze byli we wtorkowym meczu z Polakami podczas mistrzostw świata szybsi, bardziej zdecydowani i wygrali zasłużenie – uważa były reprezentant Polski Tomasz Wałdoch. - Jesteśmy pod ścianą, tak samo jak Niemcy po porażce z Meksykiem - powiedział PAP.
Polacy w swoim pierwszym grupowym spotkaniu przegrali w Moskwie z Senegalem 1:2. W kolejnym pojedynku zmierzą się z Kolumbią, która we wtorek uległa Japonii też 1:2.
- Po losowaniu panował huraoptymizm, grupę wielu uznawało za łatwą. Przestrzegałem, że to nie mecz z Kolumbią – jak wielu twierdziło - ale właśnie pojedynek z Senegalem będzie dla nas najtrudniejszy – dodał mieszkający w Niemczech Wałdoch.
Podkreślił, że źle wyglądała we wtorkowe popołudnie gra ofensywna biało-czerwonych, więcej oczekiwał od Roberta Lewandowskiego i Arkadiusza Milka.
- Nie mieliśmy wielu sytuacji bramkowych. Senegalczycy nie dali w sytuacjach jeden na jeden rozwinąć skrzydeł żadnemu z naszych graczy. W pierwszej połowie aktywny był Kamil Grosicki, potem – przygasł – zauważył były obrońca m.in. Górnika Zabrza.
Zwrócił uwagę na przypadek towarzyszący drugiej bramce dla Senegalczyków. - Grzegorz Krychowiak zapewne nieczysto uderzył piłkę, akurat w tym monecie sędzia pozwolił wbiec na boisko rywalowi zza linii bocznej, czego nie spodziewał się Jan Bednarek. To niezwykły zbieg okoliczności, ale na MŚ takie błędy drogo kosztują – podsumował 74-krotny reprezentant Polski.
Komplementował grę Senegalczyków. - Byli szybsi w ataku i obronie, zdecydowani. Dobre wyszkolenie techniczne poparli taktyką i świetnym przygotowaniem fizycznym. I w efekcie wygrali zasłużenie – ocenił Wałdoch. W jego opinii porażka Polaków z Senegalem nie jest taką niespodzianka, jak przegrana Niemców z Meksykiem 0:1.
- W Niemczech liczono na łatwe zwycięstwo. Po pierwszej kolejce jesteśmy w takiej samej sytuacji, pod ścianą. I teraz po prostu pozostałe dwa mecze trzeba wygrać, by zapewnić sobie awans – powiedział były gracz VfL Bochum i Schalke 04 Gelsenkirchen.
Podkreślił, że mimo porażki na inaugurację MŚ nadal patrzy na turniej z optymizmem. - Jestem z chłopakami, z trenerem. Wierzę, że awansujemy do kolejnej fazy mistrzostw. Jakieś kalkulacje, roztrząsanie wyniku spotkania Japonii z Kolumbią, nie mają sensu - stwierdził wicemistrz olimpijski z Barcelony (1992), który zakończył karierę reprezentacyjną po MŚ w Korei i Japonii (2002).
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze