Druga edycja WBSS: Nowe rozdania
W piątek w Moskwie rozlosowane zostaną pary drugiej edycji turnieju World Boxing Super Series. Tym razem w wagach koguciej i superlekkiej.
Wciąż nie wiemy czy tą trzecią, zapowiadaną wagą będzie junior ciężka, co z polskiego punktu widzenia miałoby istotne znaczenie. Ponoć zależy to od tego, kto wygra sobotni finał w Moskwie: Ukrainiec Ołeksandr Usyk czy Rosjanin Murat Gassijew. Jeśli zwycięzcą zostałby Usyk i zadeklarował, że przejdzie do kategorii ciężkiej wakując wszystkie zdobyte pasy, to prawdopodobnie Gassijew spróbowałby powalczyć o nie i Puchar Muhammada Alego jeszcze raz, w kolejnej edycji. Ale to tylko takie moje osobiste przemyślenia, które z logiką, a przede wszystkim pragmatyką zawodowego boksu nie muszą mieć wiele wspólnego.
Popatrzymy więc może na tych, których w nowej edycji WBSS z pewnością zobaczymy, czyli przedstawicieli wagi koguciej i superlekkiej, bo wiemy już kto znalazł się w tej szesnastce (po ośmiu pięściarzy w każdej z tych kategorii).
W superlekkiej ostatecznie potwierdzono udział wcześniej zgłoszonych, 26 letniego Szweda Anthony’ego Yigita (21-0-1, 7 KO) oraz trzy lata młodszego Białorusina Iwana Barańczyka (18-0, 11 KO), którzy w ćwierćfinale zmierzą się o wakujący pas IBF pozostawiony przez Terence’a Crawforda. Z kolei mistrz WBA, inny Białorusin, 28 letni Kirył Relich (22-2, 19 KO) walczyć będzie z dziesięć lat starszym Rosjaninem Eduardem Trojanowskim (27-1, 24 KO), byłym czempionem tej kategorii. Do grona uczestników WBSS dołączył też były mistrz wagi lekkiej, 29 letni Terry Flanagan (33-1, 13 KO), który ostatnio poniósł pierwszą porażkę w karierze walcząc o wakujący (po Crawfordzie) pas WBO wyższej kategorii z Amerykaninem Mauricem Hookerem (24-0-3, 16 KO). Szkoda tylko, że w turnieju nie weźmie udziału zwycięzca, choć pokonany też jest bardzo dobrym pięściarzem. Ale to niestety oznacza, że tytuł organizacji WBO nie znajdzie się w puli zaczynającego się na przełomie września i października turnieju WBSS.
Na szczęście będzie w tym gronie 29 letni Amerykanin z Nowego Orleanu Regis Prograis (22-0, 19 KO), tymczasowy mistrz WBC i dwa lata młodszy od niego Szkot Josh Taylor (13-0, 11 KO), który w ostatnim pojedynku pokonał byłego mistrza WBC, Ukraińca Wiktora Postoła. A stawkę uzupełni jeszcze niepokonany pięściarz z Cleveland (Ohio), Ryan Martin (22-0, 12 KO). Kto może wygrać taką rywalizację? Myślę, że największe szanse ma Regis Prograis.
Ale nie będzie aż tak żelaznym kandydatem do ostatecznego zwycięstwa jak 25 letni Japończyk Naoya Inoue (16-0, 14 KO) w wadze koguciej. Myślę, że nie tylko mnie ucieszyła wiadomość, że w turnieju zobaczymy japońskiego „Monstera”. Inoue już dziś jest wielką gwiazdą zawodowego boksu, a przecież wszystko co najlepsze dopiero przed nim. Po pierwszy tytuł (w wadze junior muszej) sięgnął cztery lata temu. W tym samym, 2014 roku zdobył kolejny pas, tym razem w wadze junior koguciej.
Teraz jest mistrzem w trzeciej już kategorii, koguciej, i ma opinię jednego z najgroźniejszych puncherów. Ten turniej będzie dla Japończyka znakomitą okazją, by nie tylko ją potwierdzić, ale też zunifikować tytuły i zarobić sporo pieniędzy.
On sam nie ma najmniejszych wątpliwości, kto będzie zwycięzcą World Boxing Super Series. Uważa, że nie znajdzie pogromcy i zgarnie wszystko co znajdzie się w puli. Rywali będzie miał jednak co najmniej przyzwoitych.
Takich chociażby jak 26 letni mistrz WBA Super, Irlandczyk Ryan Burnett (19-0, 9 KO), który wcześniej był też mistrzem IBF, 30 letni Zolani Tete (27-3, 21 KO), czempion WBO z RPA, czy niepokonany rówieśnik japońskiego „Potwora”, Emmanuel Rodriguez (18-0, 12 KO) z Portoryko, będący aktualnie w posiadaniu pasa IBF.
Towarzystwo ciekawe, biorąc pod uwagę ich amatorską przeszłość. Burnett i Rodriguez to przecież pierwsi młodzieżowi mistrzowie olimpijscy z Singapuru (2010). Irlandczyk zdobył złoty medal w wadze papierowej, a Rodriguez w muszej. Inoue takimi sukcesami nie może się pochwalić. W tym samym roku startował w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Baku i przegrał w eliminacjach z Kubańczykiem Yosvany Veitią, który później uległ Burnettowi.
Po latach znów się spotkają, tym razem w turnieju WBSS (Kubańczyka, aktualnego mistrza świata amatorów oczywiście nie będzie), i staną przed szansą, by zgarnąć nie tylko kilka mistrzowskich pasów pasy i całkiem niezłą fortunę (4 mln USD dla zwycięzcy), ale też parę rzeczy sobie wyjaśnić.
Ale oprócz tych młodych wilków będą jeszcze starsi, bardziej doświadczeni, ale wciąż głodni sukcesów i wysokich honorariów. Tacy jak były czterokrotny mistrz świata, 35 letni już Filipińczyk Nonito Donaire’a (35-3, 23 KO), rok młodszy, urodzony na Dominikanie, były mistrz WBA Juan Carlos Payano (20-1, 9 KO), 27 letni Australijczyk Jason Moloney (17-0, 14 KO), pretendent do mistrzowskiego pasa IBF, czy 29 letni Rosjanin Misza Ałojan (4-0), dwukrotny mistrz świata amatorów, mistrz Europy i brązowy medalista olimpijski z Londynu (2012) w wadze muszej. Ałojan wywalczył też srebro igrzysk w Rio de Janeiro (2016), ale wykryto u niego doping i medal odebrano. Obecność Rosjanina w tym gronie jest o tyle dziwna, że na zawodowym ringu wciąż jest żółtodziobem i nic znaczącego jeszcze nie osiągnął, co tylko potwierdza że turniejem tym rządzą jednak nie do końca jasne reguły.
Jutrzejsze losowanie będzie tego najlepszym potwierdzeniem. Z nieoficjalnych informacji wynika, że ćwierćfinałowe pary w obu kategoriach znane są już wcześniej.
Komentarze