Kadra po nowemu, czyli dlaczego Brzęczek nie powinien chodzić do butiku Krychowiaka

Piłka nożna
Kadra po nowemu, czyli dlaczego Brzęczek nie powinien chodzić do butiku Krychowiaka
fot. CyfraSport

Minęło uniesienie po wyborze Jerzego Brzęczka na selekcjonera, które nieco przykryło ogólnonarodową debatę o blamażu na mundialu. Nowy trener godnie zaprezentował się na pierwszej konferencji, widać było wyraźnie, że przynajmniej mentalnie czuje się w nowej roli komfortowo. Złożył wizyty w kilku zakładach pracy (sportowych redakcjach), trochę powiedział, trochę poprzynudzał.

Wił się niczym Nawałka, kiedy pytano go dlaczego wziął ze sobą do trenowania bramkarzy umoczonego w korupcję, ale już po odbytej karze Andrzeja Woźniaka (tak naprawdę to nie wyjaśnił dlaczego postanowił od razu osłabić się wizerunkowo) i tyle. Generalnie dał sygnał, że żadnej rewolucji nie będzie robić, co jest oczywistością, bo nagle nie objawili się następcy Lewandowskiego i spółki, którzy szturmują bramy kadry. Z drugiej strony nie po to następuje zmiana selekcjonera, aby wszystko pozostawało po staremu.
 
Trochę świeżego powietrza należy jednak do tej drużyny wpuścić i wydaje się, że Brzęczek zdaje sobie z tego sprawę. Trzon reprezentacji spróbować obudować nowymi ludźmi, może kogoś nawet nieco na wyrost pociągnąć za uszy jak zrobił to kiedyś Leo Beenhakker. Z drugiej strony komuś, a może nawet kilku oczywistym dotąd graczom dać odpocząć i wysłać czytelny sygnał, że to jest naprawdę nowe rozdanie, a nie pudrowanie upadłej w Rosji ekipy.
 
Sprawić, aby tej wałęsającej się po boisku podczas ostatnich minut meczu Japonią grupie ludzi zachciało się znowu zasuwać za piłką. To oczywiście naturalne, że trener zaraz po odebraniu nominacji zadzwonił do zasłużonych reprezentantów, a z niektórymi się nawet spotkał. Miejmy nadzieję, że nie toczyły się jednak te rozmowy w tonie jakiegoś przesadnego układania się ze starszyzną. Patrząc na historię zawodnicy chętnie i szybko z głównych winowajców po jakimś blamażu (mundiale 2002, 2006, Euro 2008, 2012) robią z siebie ofiary, przerzucając odpowiedzialność na tych, którzy odeszli. 
 
Chyba warto, aby tym razem było wszystko jasne. Gracze zawalili w nie mniejszym stopniu niż trener i nie mają teraz żadnych mocnych kart w rękach, aby stawiać warunki. Mówiąc nieco złośliwie i z lekką przesadą, to nie pan Krychowiak ma podejmować pana trenera w swoim butiku, ale pan trener wezwać na spotkanie pana Krychowiaka do swojego gabinetu.
 
To piłkarze mają zmazać plamę, a nowy trener jest po to, aby im w tym pomóc. A zatem, do roboty panowie!
Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie