ME Berlin 2018. Cichocka: Po mistrzostwach Polski nie wpadłam w czarną rozpacz
Angelika Cichocka w piątek awansowała do niedzielnego finału biegu na 1500 metrów podczas ME w Berlinie. Polska biegaczka podkreśla, że z każdym dniem po kontuzji czuje się coraz lepiej, a porażka w finale mistrzostw Polski na 800 metrów była dobrą lekcją.
Aleksandra Szutenberg: Jesteś w teamie z Marcinem Lewandowskim, trenujesz z Tomaszem Lewandowskim. Jak jest w tej rodzinie Lewandowskich?
Angelika Cichocka: Jest fajnie, wspieramy się. Wczoraj Marcin wygrał i myślałam, że może wrzucę jakąś relację, coś napiszę, ale tak drżały mi ręce, że nie byłam w stanie nic zrobić, tak się stresowałam. Wczoraj był polski dzień, polski wieczór w Berlinie, w zasadzie Polacy startowali w każej kolejnej konkurencji, dużo się działo. Taka jest atmosfera w teamie, że nakręcamy się naszymi sukcesami. Jesteśmy profesjonalni, wiemy czego chcemy. Ja nie lubię półśrodków, idę na całość. Podoba mi się, że to co robimy jest profesjonalne i oczekuję tego od trenera.
A jak jest w całej reprezentacji Polski, która nawiązuje sukcesami do lat 50-tych, 60-tych i Wunderteamu?
Atmosfera w reprezentacji jest ekstra. Wszyscy się wspierają, kibicują sobie, nawet mimo tego, że jest mnóstwo nowych twarzy. Przeglądając foldery uczyłam się nowych nazwisk, bo chcę znać każdego. To jest normalne, że pojawiają się nowe postaci. Wszyscy przyjmują świeżaków bardzo dobrze, nie ma absolutnie żadnych chrztów. Nie ma zazdrości, jest tylko czysta współpraca między ludźmi i wsparcie.
Jest też czysta rywalizacja między Wami dziewczynami na średnich dystansach. Jesteś Ty, jest Joanna Jóźwik, jest Anna Sabat, Sofia Ennaoui. Wydaje mi się, że może nawet ciężej jest zdobyć mistrzostwo Polski niż awansować do finału wielkiej imprezy...
Trudno powiedzieć. Wtedy byłam też w innym momencie. Teraz każdy dzień jest dla mnie ważny, nabieram sił po kontuzji, w zasadzie są jeszcze ślady. Na mistrzostwach Polski ja przegrałam na 800 m z Anią Sabat - teraz finalistką ME, ale to nie oznacza, że wpadłam w czarną rozpacz. Trzeba się nauczyć nie tylko wygrywać, ale też przegrywać i tego drugiego już nauczyłam się niejednokrotnie. Dla mnie to nie jest porażka i z każdej przegranej staram się wyciągnąć jakąś lekcję.
Ale ta rywalizacja między Wami dodatkowo Was jeszcze nakręca?
Jasne, że tak, zawsze wysoki poziom, także na wielkich imprezach, powoduje, że zawodnicy się wzajemnie nakręcają i nie osiadają na laurach. Dobry przykład to wczorajsze półfinały 800 metrów mężczyzn i trzech polskich muszkieterów w finale...
Rozmowa z Cichocką w załączonym materiale wideo.
Komentarze