Liga Mistrzów: Piękny sen "Bratanków" trwa! Vidi powalczy o historyczny awans

Piłka nożna
Liga Mistrzów: Piękny sen "Bratanków" trwa! Vidi powalczy o historyczny awans
fot. PAP

Węgierska drużyna MOL Vidi FC powalczy w środę o historyczny awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Dla klub z historycznej stolicy Madziarów jest to pierwsza szansa na dołączenie do europejskiej elity. Czy ta sztuka uda im się już za pierwszym razem?

Pod niewiele mówiącą nową nazwą MOL Vidi FC, kryje się zespół doskonale znany polskim kibicom. Do 1 lipca 2018 roku drużyna nazywała się bowiem Videoton FC, jednak ze względu na zwiększenie wsparcia od głównego sponsora, firmy z branży petrochemicznej MOL, nazwa została zmieniona.

 

Zespół pochodzi z Székesfehérváru, czyli Stołecznego Białogrodu. Był on pierwszą historyczną stolicą Węgier.

 

Najbardziej udanym sezonem dla Vidi, jeśli chodzi o udział w europejskich pucharach, był sezon 1984/1985, kiedy to Węgrzy dotarli do finału Pucharu UEFA, w którym ostatecznie ulegli Realowi Madryt (0:3 u siebie, 1:0 na wyjeździe). Wcześniej wyeliminowali jednak FK Zeljeznicar, Manchester United, FK Partizan, Paris Saint-Germain i Duklę Praga.

 

Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, to Vidi nigdy wcześniej nie dotarło nawet do IV rundy eliminacji. W przypadku wyeliminowania AEK Ateny dokonają oni historycznej rzeczy.

 

Rok temu węgierskiemu klubowi udało się dojść do fazy play off Ligi Europy, w której lepszy okazał się FK Partizan (0:4, 0:0). W trzeciej rundzie Węgrzy wyeliminowali Girondins Bordeaux z Igorem Lewczukiem w składzie (1:0, 1:2).

 

W sezonie 2015/2016 katem Vidi w fazie play off Ligi Europy był Lech Poznań (0:1, 0:3). Gole strzelali wówczas Karol Linetty, Denis Thomalla i Łukasz Trałka (20.08.15 w Poznaniu) i Tomasz Kędziora (27.08.15 na Węgrzech).

 

Z Vidi wiąże się jeszcze jedno polonicum - od 2016 do 2017 roku szkoleniowcem Węgrów był Henning Berg, trenujący wcześniej przez niemal dwa lata Legię Warszawa.

 

Ostatni mecz na własnym stadionie Vidi zagrało w grudniu 2015 roku, ze względu na budowę nowego obiektu. Początkowo Sóstói Stadion miał być poddany jedynie rekonstrukcji, jednak ostatecznie zdecydowano o zburzeniu starego i wybudowaniu całkowicie nowego stadionu.

 

Wszystkie domowe mecze od tamtego czasu ekipa z Székesfehérváru rozgrywa na Pancho Arena w Felcsút, czyli stadionie należącym do Puskás Akadémia FC. Nie spełnia on jednak wymogów, jeśli chodzi o europejskie puchary, wobec czego Vidi wynajęło na cztery mecze - jeden w fazie play off i kolejne trzy w fazie grupowej Ligi Mistrzów bądź Ligi Europy, jeśli Węgrom nie uda się wyeliminować AEK Ateny - Groupama Arena - obiekt budapesztańskiego Ferencvárosi TC. Koszt wynajmu wyniósł sto milionów forintów, czyli około milion trzysta tysięcy złotych, jednak Vidi nie będzie musiało dzielić się przychodami ze sprzedaży biletów.

 

Na okładce wtorkowego wydania dziennika "Nemzeti Sport" widnieje korona stadionu "Fradich" oraz trzech zawodników Vidi: Anela Hadzicia, Rolanda Juhásza i Danko Lazovicia. Węgierscy dziennikarze napisali: "Cała trójka będzie odgrywała w meczu z AEK główne role, jednak w najważniejszym spotkaniu ostatnich lat z pewnością pomogą im kibice, którym także niesamowicie zależy, by ich zespół dostał się do elity Ligi Mistrzów". Tytuł brzmi zaś "Wszyscy na ulicę Űllői!" - przy niej swoje mecze rozgrywa na co dzień właśnie Ferencvárosi TC.

 

 

Na okładce środowego wydania widać z kolei trenerów obu ekip, a tytuł numeru brzmi "Wielka bitwa". Węgierscy dziennikarze napisali następujące zdanie: "Marko Nikolics i Marinosz Uzunidisz opracowali taktyki, które ich zdaniem zagwarantują prowadzonym przez nich drużynom sukces. Na stadionie Grupama Aréna główną rolę będą już odgrywać jednak piłkarze. Węgierska drużyna powalczy o cel, który od dawna nie został zrealizowany - dostać się do fazy grupowej Ligi Mistrzów".


- Czy przejdziemy mistrza Grecji? Tego nie mogę obiecać, jednak z pewnością pokażemy serce do walki. To, że wierzymy w sukces pokazaliśmy już jednak we wcześniejszych meczach eliminacji - powiedział defensywny pomocnik Vidi Anel Hadzić, który w zeszłym sezonie strzelił w lidze węgierskiej pięć goli.

 

- By odnieść sukces z AEK musimy być bardzo dobrze zorganizowani i zdyscyplinowani w obronie. Czy to się komuś podoba, czy nie, to właśnie w ten sposób wygrywa się w dzisiejszej piłce. Można ładnie grać, ale często niestety nie ma to przełożenia na wynik. Nasz sztab wykonał świetną pracę w poprzednich meczach eliminacji i jestem przekonany, że tym razem będzie tak samo. Jestem dumny, że nasza drużyna dotarła tak daleko - to będzie najważniejsze spotkanie w całej mojej karierze! - dodał.

 

W przedmeczowej konferencji wzięli udział trener Vidi Marko Nikolics oraz kapitan Roland Juhász. Serbski szkoleniowiec podkreślił, że nigdy wcześniej nie doświadczył takiego zainteresowania ze strony mediów, jeśli chodzi o prowadzony przez niego klub.

 

- Jestem niesamowicie szczęśliwy, że dzięki nam Liga Mistrzów zawita na Węgry. To było nasze marzenie i teraz mamy nadzieję, że na play offach się nie skończy. AEK to świetna drużyna, ale na takie trafialiśmy już w poprzednich fazach eliminacji. Wiem, że zawodnicy zagrają jutro na tyle, na ile tylko będzie ich stać, dlatego istotne jest dla nas, by w Budapeszcie wspierała nas jak największa liczba kibiców. Daję nam 50% szans na awans. Kiedy, jak nie teraz? Drużyna jest głodna sukcesu! - ocenił szkoleniowiec Vidi.

 

- Bardzo dużo pracowaliśmy, by się tutaj znaleźć, a co najważniejsze - wyciągnęliśmy wnioski z błędów popełnionych rok temu. Wykonaliśmy progres zarówno jeśli chodzi o europejskie puchary jak i rodzimą ligę. Na szczęście nie odczuwam większej presji przed meczem z AEK. Wszyscy jesteśmy raczej głodni sukcesu! Przeciwko AEK strzeliłem jednego z najpiękniejszych goli w mojej karierze, ale w środę nie to będzie moim zadaniem. Mam nadzieję, że w meczu z Grekami uda nam się zachować czyste konto, tak jak udało się to nam w poprzednich dwóch spotkaniach - powiedział z kolei kapitan węgierskiej ekipy Roland Juhász.

 

- W ostatnim czasie otrzymałem wiele gratulacji ze względu na wynik, jaki już udało nam się wywalczyć w eliminacjach Ligi Mistrzów. Budapeszt nie leży daleko od Székesfehérváru, więc mam nadzieję, że będzie nas wspierać wielu kibiców! - dodał.

 

- Na szczęście żyję dla futbolu i nie czuję się stary. Wielokrotnie słyszałem już zarzuty, że powinienem iść na emeryturę, ale ja cały czas czekam na każdy kolejny mecz tak, jak czekałem 20 lat temu. Tak bardzo chcę przebywać na placu gry! Co do ewentualnego powołania do reprezentacji nie chcę się wypowiadać, bo Węgrzy muszą zbudować nową kadrę i raczej nie znajdzie się w niej miejsce dla 35-latka. Mam po prostu nadzieję, że uda mi się pograć jeszcze przez rok lub dwa. To, że znajdujemy się w tym miejscu jest dużą zasługą trenera. Objął nas w trudnym momencie, ale bardzo szybko udało się nam zgrać - zakończył obrońca.

 

Arbitrem spotkania będzie pan Gianluca Rocchi, sędziami liniowymi Elenito Di Leberatore i Mauro Tonolini, technicznym Fabiano Preti, natomiast zabramkowymi Luca Banti oraz Massimiliano Irrati. Cały zespół sędziowski pochodzi z Włoch.

 

Aby piłkarze Mol Vidi lepiej zregenerowali się po meczu z Grekami, zrezygnowano z rozegrania spotkania ligi węgierskiej z Ujpestem, który nominalnie zaplanowany był na sobotę. Na razie nie podano informacji, kiedy odbędzie się przełożony mecz.

 

Ze stron kibicowskiej warto dodać, że Vidi ma zgodę z zespołem z naszej Fortuna 1 Ligi - Rakowem Częstochowa. Obie drużyny mogły zbliżyć do siebie identyczne, czerwono-niebieskie barwy.

Adam Łuczka, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie