Bitwa o Gotland – Delphia Challenge 2018: Pod wiatr do mety

Inne
Bitwa o Gotland – Delphia Challenge 2018: Pod wiatr do mety
fot. materiały prasowe

Druga doba regat to dla większości zawodników już kurs powrotny. Czternaście z dwudziestu jachtów minęło już punkt zwrotny, czyli boję kardynalną Salvorev na północno-wschodnim krańcu Gotlandii.

Oznacza to połowę dystansu za rufą. Jednak powrót nie będzie wcale taki prosty – wiatr zmienił kierunek na południowo zachodni, a w ciągu dnia będzie skręcał dalej na południowy. Zawodnicy będą więc zmuszeni żeglować pod wiatr i wykonywać liczne zwroty, czyli mozolne „orać” morze do samej mety. O godzinie 12:00 sześć jachtów pozostawało jeszcze przed zwrotem.

W dniu wczorajszym, po południu, rezygnację zgłosiła Honorata Wąsowicz na Rainbow. Powodem, tak jak u poprzedników, była awaria autopilota. Zawodniczka wraca, planuje wejście do portu Hel. „Na razie płynę samosterownie, na ile to możliwe, i odpoczywam” – przekazała w rozmowie z biurem regat. W nocy do Mariny Przełom w Górkach Zachodnich bezpiecznie powrócił Adrian Zadrożny (Black Out).

Z powodu awarii urządzenia lokalizującego Yellowbrick na trackingu nie widać rzeczywistej pozycji wczorajszego lidera regat, Jerzego Matuszaka (Dancing Queen). Ostatnia pozycja pochodzi z godziny 02:30. Rano, o godzinie 07:00, Jerzy w rozmowie radiowej z najbliższym rywalem, Jackiem Chabowskim (Blue Horizon), nie zgłaszał żadnych problemów i przekazywał, że żegluje spokojnie. Ze względów bezpieczeństwa biuro regat poprosiło za pośrednictwem służb ratowniczych jednostki znajdujące się w rejonie przypuszczalnej pozycji Dancing Queen o prowadzenie wywoływania w celu potwierdzenia lokalizacji jachtu. Dyrektor regat, Krystian Szypka, tak komentuje zaistniałą sytuację:

„Od rana prowadzimy intensywne działania mające na celu alternatywne monitorowanie pozycji Dancing Queen. Takie awarie się zdarzają, bo elektronika czasami zawodzi. Jurek jest bardzo doświadczonym żeglarzem samotnikiem i płynie na bardzo dobrze przygotowanym jachcie, więc najprawdopodobniej wszystko jest OK, ale na wszelki wypadek poprosiliśmy SAR o pomoc. Obecnie w prawdopodobnym rejonie żeglugi Dancing Queen trwa jego wywoływanie drogą radiową przez wszystkie statki i stacje brzegowe. To pierwsza faza operacji. Jeżeli nie usłyszymy kapitana, to rozpoczną się poszukiwania jednostki z powietrza. Za pośrednictwem jachtów osłonowych wiemy, że ok godz. 7:00 z Jerzym rozmawiał Jacek Chabowski i wszystko było OK, może więc być tak, że zmęczony ciężką nocą żeglarz odsypia zaległości, ale musimy podejmować kolejne kroki na wszelki wypadek.”

Wczorajszy dzień z silnym wiatrem i falą dawał się żeglarzom mocno we znaki. Ci, którzy przechodzili za boję Salvorev, mieli szansę na odpoczynek. Poniżej cytaty z pokładów:

Kuba Marjański (Busy Lizzy):

„Druga noc regeneracyjna. Można było odespać poprzednią, która była jak w pralce. Rano trochę siadło po minięciu Salvorev.”

Aleksandra Emche (Double Scotch):

„Poniedziałek był intensywny, zmęczenie dawało o sobie znać, cały dzień za sterem (…) Autopilot nie dawał sobie rady na dużej fali, ale teraz to on pełni  wachtę i mogę w końcu napić się czegoś ciepłego. Wcześniej było to ciut utrudnione. Chodzenie „na pająka po ścianach” i ustawianie pilota tak, aby nie wywiózł nas na manowce włącznie z niekontrolowaną rufą, nie należało do zadań łatwych. Teraz wszystko gra i buczy, żeglujemy dalej. Szybka regeneracja, sen, jedzenie i ciepłe, suche ubranie. (…) Wspinamy się w górę Gotlandii.”

Tomasz Ładyko (Odyssey):

„Noc była ciężka ze względu na silny wiatr i brak opływania jachtu, ale teraz już lepiej się dogadujemy. Nie bez znaczenia było nieprzyzwyczajenie do bujania i pewne oznaki choroby morskiej. Teraz już humory w załodze dobre i gonimy peleton.”

Informacja prasowa
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie