Heynen: Obym nie stracił tu głowy jak Władysław Warneńczyk
Celem Vitala Heynena w obecnych mistrzostwach świata jest pokazanie, że Polska znów może odnosić sukcesy. Belg uważa, że w kraju zbyt szybko rezygnuje się z siatkarzy, a sam liczy, że po tej imprezie nie podzieli losu Władysława Warneńczyka i...nie straci głowy.
Broniący tytułu biało-czerwoni przygotowują się do rywalizacji w drugiej rundzie czempionatu globu, która rozpocznie się w piątek. Jak na razie jedną z wiodących postaci w drużynie jest Michał Kubiak. Heynen chwali zaangażowanie kapitana zespołu, ale i pozostałych podopiecznych.
"Michał bardzo przykłada się do swojej roli, jest liderem na boisku i poza nim. Robi to już przez tyle kolejnych dni i to niezależnie od tego, czy coś mu dolega czy nie. Każdy z moich siatkarzy tak ma. We wtorek bodajże wyjaśniałem im, dlaczego tak bardzo w nich wierzę i wpływu na to nie będą miały wyniki następnych meczów. Możemy zanotować teraz porażki, bo będziemy mieć bardzo dobrych rywali, ale to niczego nie zmieni. Celem było przyjechać na MŚ i pokazać, że Polska znów może być wielka. Wykonaliśmy już pierwszy krok, a teraz chciałbym wykonać także drugi" - zadeklarował w rozmowie z dziennikarzami Heynen.
Na pytanie, czy postawa któregoś z jego zawodników w pięciu dotychczasowych pojedynkach w MŚ zrobiła nam nim szczególne wrażenie, odparł, że nie wyróżniłby tu nikogo.
"Damian Schulz w meczu z Bułgarią skończył cztery z czterech ataków, na pewno ma potencjał. To prawda, że Kuba Kochanowski dwa razy pomógł nam w ważnych momentach spotkań. Jednak to nie serwis jest jego głównym przymiotem. Jest nim blok, w tym elemencie Kuba może mieć jeszcze rezerwy. Ale to, co jest najlepsze to to, że mamy 14 siatkarzy, którzy zawsze są gotowi do wejścia na boisko i wsparcia drużyny" - podkreślił.
Przy omawianiu postawy Fabiana Drzyzgi Belg zaznaczył, że zadziwiło go na początku pracy w Polsce jak szybko odstrzeliwuje się tu doświadczonych zawodników. Miał na myśli sytuację po nieudanym poprzednim sezonie reprezentacyjnym, gdy posadę stracił trener Ferdinando de Giorgi.
"Kiedy zaczynałem, Kubiak, Bartek Kurek i Drzyzga nie nadawali się już do gry w reprezentacji. W pierwszych tygodniach pracy słyszałem to wszędzie. Kubiak szybko został ponownie zaakceptowany, w przypadku Kurka trwało to nieco dłużej, teraz nawet udało się to Drzyzdze. A wcześniej wszyscy na nich narzekali. Od początku mojej pracy mogę mówić o tych trzech zawodnikach, ale i o reszcie zespołu w samych superlatywach. Pracują cholernie dużo. Pojawiają się głosy, że Fabian nie jest chętny do tego, a jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, to przykłada się do tego tak, że potem umiera ze zmęczenia" - opowiadał szkoleniowiec.
Jako zawodnika, który najciężej pracuje na treningach wskazał Artura Szalpuka.
"Muszę jednak zaznaczyć, że Kubiak, Kurek czy Grzegorz Łomacz także bardzo mocno pracują. Wspaniałą robotę wykonuje też Alek Śliwka" - wyliczał.
Zaprzeczył, że w grupie są zawodnicy, którzy znacznie lepiej wypadają na treningach niż później w spotkaniach o stawkę.
"A nawet gdybym miał, to nie powiedziałbym tego mediom. Trzymam się tego, że jeśli mam z kimś problem, to idę do tej osoby i mówię jej to wprost. Nie ma niczego w mojej głowie, czego bym nie powiedział swoim zawodnikom" - zapewnił.
Polacy jako jedyny obok Włochów zespół, który dotarł do drugiej rundy czempionatu globu, ma na koncie komplet punktów.
"Czy jestem zaskoczony tak dobrą grą mojej drużyny? Nie, tego od niej oczekiwałem. Ale to ważne, że nie straciliśmy punktu, bo przecież niespodzianek w pierwszej fazie nie brakowało - Brazylia przegrała z Holandią, dwie porażki Francuzów" - przypomniał Heynen.
W drugiej rundzie jego podopieczni zmierzą się kolejno z Argentyną, Francją i Serbią.
"Czy terminarz jest korzystny? To normalne, że najlepsza drużyna w stawce zaczyna spotkaniem z ostatnią (w drugiej rundzie uwzględnia się wyniki z pierwszej). Francja jest w nienajlepszej formie? Na razie skupiam się tylko na ekipie z Ameryki Południowej. Uważam, że będzie ciężko, ale mamy szansę wygrać. Potem dopiero będę o kolejnych rywalach. Spotkanie z Argentyną będzie kluczowe, tak jak w pierwszej rundzie był pojedynek z Iranem. Jeśli wygramy, to zrobimy ogromny krok w kierunku awansu do trzeciej rundy. To nas wyróżnia na tle pozostałych ekip w grupie" - zwrócił uwagę.
Belg nieustannie powtarza, że nie ma u niego wyjściowej "szóstki". W ostatnich trzech spotkaniach jednak w podstawowym składzie dokonywał tylko zmian na środku bloku.
"Dlaczego ludzie nie chcą tego zrozumieć? Czemu miałbym mówić co innego niż to, że mam 14 graczy? Wierzę w nich wszystkich i mój problem polega tylko na tym, że na boisko mogę posłać jedynie część z nich" - zaznaczył.
Jak na razie opiera budowanie składu przede wszystkim o starszych siatkarzy, a tylko uzupełnia przedstawicielami młodszego pokolenia.
"To oczywiste, że na wielkim turnieju potrzebne jest doświadczenie. Już na samym początku mojej pracy z polską drużyną zastrzegłem, ze nie oprę się wyłącznie na młodych zawodnikach. Daję im szanse, prawda? Ale potrzebuję też starszych. Wiadomo, że takiej imprezie jak mundial musisz postawić na bardziej doświadczonych i przekonać się, ile miejsca możesz oddać młodszym. Zazwyczaj z czasem ci drudzy dostają coraz więcej okazji do gry" - wyjaśniał trener biało-czerwonych.
Zapewnił, że nie grozi mu zmęczenie siatkówką, ale jednocześnie przyznał, że podczas MŚ ma tak dużo pracy przy drużynie, że skupia się tylko na rzeczach jej dotyczących.
"Mam kłopot, gdy ktoś mnie pyta o to, jaki mamy dzień tygodnia lub o datę. Nie potrafiłbym też teraz powiedzieć, w jakimś składzie obecnie grają Brazylijczycy. Skupiamy się na meczach, treningach i doglądaniu naszych siatkarzy" - zaznaczył.
Heynen zaczyna w Warnie dzień przeważnie o godz. 6.30 lub 7.
"Nie potrzebuję budzika. Raz obudziłem się tu o 7.30 i pomyślałem, że to już późno. Przeważnie wstaję wcześnie, a nie jestem wstanie siedzieć zbyt długo w nocy. Śpię ok. pięć-sześć godzin i to mi wystarcza. Odpoczynek? Czasem wybieram się na spacer. Jest w Warnie klasztor, do którego chciałbym zaglądnąć" - relacjonował.
Dziennikarze zasugerowali mu, by odwiedził Mauzoleum Władysława Warneńczyka. Gdy opowiedzieli mu, czym zasłynął ten król, Belg stwierdził, że może nie jest najlepszym pomysłem, by odwiedzał to miejsce w trakcie MŚ.
"Nie chciałbym stracić głowy w Warnie jak on" - zaznaczył ze śmiechem szkoleniowiec.
A jego plany na pracę z biało-czerwonymi wykraczają poza trwającą obecnie w Bułgarii i Włoszech imprezę.
"Jestem pewny, że mój zespół w następnym spotkaniu zagra lepiej. Nie mówię tylko o młodych zawodnikach. W przyszłym roku też będziemy prezentować lepszą siatkówkę. W przypadku drużyn, z którymi pracuję, potrzeba sześciu tygodni na przygotowanie do sezonu, a na osiągnięcie przez nią jej możliwie najwyższego poziomu trzech lat" - podkreślił.
Komentarze