Puchar Europy: Arka Gdynia nie zdobyła Berlina. Czwarta porażka po słabej końcówce

Koszykówka
Puchar Europy: Arka Gdynia nie zdobyła Berlina. Czwarta porażka po słabej końcówce
fot. PAP

Koszykarze Arki Gdynia przegrali w Berlinie z Albą 68:82 (16:23, 19:17, 18:14, 15:28) w czwartym meczu grupy B Pucharu Europy. Słaba gra w ostatniej kwarcie staje się znakiem firmowym drużyny Przemysława Frasunkiewicza.

Koszykarze z Gdyni spotkali się z najbardziej ofensywnie grającą drużyną Pucharu Europy. Nie udało im się utrzymać wysokiego tempa gry rywali i odnieść pierwszego zwycięstwo w tych rozgrywkach. Niewiele pomógł powrót Krzysztofa Szubargi, który wyleczył kontuzję kolana. Wśród gospodarzy błyszczał Peyton Siva, zdobywca 27 punktów.


Pierwsza kwarta to rywalizacja na celne rzuty za trzy punkty. Na początku trafił Joshua Bostic i Arka prowadziła 3:0. W ósmej minucie celną "trójką" popisał się Szubarga, który wszedł z ławki rezewrwowych. Wcześniej jednak zza linii 6.75 m trafiali gospodarze trafili trzykrotnie, a czwartą udaną próbą zakończyli pierwsza kwartę. Alba wygrała ją 23:16. Koszykarze z Berlina rozgrywali akcje wyjątkowo szybko, właśnie tempo narzucone przez gospodarzy sprawiało gdynianom duże problemy. Zostawiali rywalom dużo miejsca, a ci wykorzystywali czyste pozycje do rzutu.

 

Druga część meczu rozpoczęła się tak jak pierwsza, z tą różnicą, że trzy punky dla Arki zdobył Jakub Garbacz. Po chwili swoją "trójkę" dołożył Bostic, a Garbacz wykorzystał dwa rzuty osobiste. Strata Arki zmalała do jednego punktu. Gospodarze odpowiedzieli celnymi rzutami za trzy Wagnera i Giedraitisa, ale gra się wyrównała, czego odzwierciedleniem był wynik. Drużyna z Gdyni wygrała drugą kwartę 19:17, na przerwę koszykarze udali się przy stanie 40:35 dla Alby.

 

Celne rzuty zza linii 6,75 m. rozpoczęły też drugą połowę, tym razem pierwsi trafili jednak gospodarze. Na udaną próbę Hermannssona, "trójkami" odpowiedzieli Bostic - dwukrotnie, Szubarga i Mikołaj Witliński. Później skutecznością popisał się Siva, jednak punktowa przewaga Alby topniała, a w 29. minucie był remis 50:50. Po chwili Arka drugi raz wyszła na prowadzenie. Po wykorzystanych przez Marcela Ponitkę rzutach wolnych było 53:52 dla gości. Dwa punkty dla Alby zdążył jeszcze zdobyć Siva, zespół z Berlina utrzymał więc prowadzenie w meczu, ale trzecia kwarta, tak jak druga, padła łupem gdynian. Przede wszytkim za sprawą dużo lepszej niż na początku meczu gry w obronie, odcięciu zawodniów Alby od strefy podkoszowej i dokładniejszemu kryciu, króre nie pozwalało już tak często rzucać za trzy punkty.

 

Od takiego właśnie rzutu, i to celnego, berlińczycy rozpoczęli jednak ostatnią kwartę. Znów skuteczny był Siva. Kolejne minuty to wymiana ciosów i udane podkoszowe akcje obu zespołów, po których długo utrzymywała się czteropunktowa przewaga Alby. W 36. minucie powiększył ją Schneider, a do jego "trójki" punkt z rzutu wolnego dołożył Sikma. Chwilę później jeden rzut osobisty wykorzystał Siva, poprawił dwoma udanymi próbami za trzy i zrobiło się 74:59 dla Alby. W ciągu niespełna czterech minut stało się jasne, że niespodzianki w Berlinie nie będzie. Alba wygra trzeci raz w tegorocznych rozgrywkach Pucharu Europy, Arka poniesie czwartą porażkę. Czwarty raz w podobnym stylu, dobrze grając przez trzy czwarte meczu, niwecząc wszystko w ostatniej kwarcie.

 

W następną środę podopieczni trenera Przemysława Frasunkiewicza podejmą francuski Limoges CSP.

 

Alba Berlin - Arka Gdynia 82:68 (23:16, 17:19, 14:18, 28:15)

 

Alba Berlin: Peyton Siva 27, Martin Hermannsson 16, Rokas Giedraitis 12, Tim Schneider 7, Niels Giffey 5, Kenneth Ogbe 5, Luke Sikma 5, Franz Wagner 3, Clint Chapman 2, Stefan Peno 0, Johannes Thiemann 0.

 

Arka Gdynia: Joshua Bostic 18, Marcel Ponitka 13, Jakub Garbacz 10, Krzysztof Szubarga 6, Mikołaj Witliński 5, Adam Łapeta 5, James Florence 4, Deividas Dulkys 3, Robert Upshaw 2, Dariusz Wyka 2

WŁ, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie