Jakubowski walczył ze złamaną ręką

Sporty walki

Igor Jakubowski (1-0) udanie zadebiutował na zawodowym ringu. Podczas gali w Koninie jednogłośną decyzją sędziów pokonał Ukraińca Oleksiia Zhuka (2-1). Po pojedynku zdradził, że walczył ze złamaną ręką, a kontuzji nabawił się podczas przygotowań do zawodowego debiutu. Posłuchajcie co jeszcze mówił olimpijczyk z Rio de Janeiro w rozmowie z Mateuszem Borkiem.

Mateusz Borek: Pierwsze koty za płoty. Świetny doping Twojej publiczności, Twoja ziemia, Twój kawałek podłogi. Wydaje mi się jednak, że zdecydowanie Pana Igora stać na więcej.

 

Igor Jakubowski: Dokładnie. Przede wszystkim chcę podziękować wszystkim moim kibicom, bo są najlepsi na świecie. Boksować przy nich to dla mnie zawsze wielki zaszczyt. Debiut w Koninie to dla mnie wielkie wydarzenie. Cieszę się, że boksowałem z dobrym zawodnikiem. Na ringach amatorskich walczyłem już całą czołówką świata. Olek był wicemistrzem Ukrainy, niepokonany na zawodowstwie, tak więc wiedziałem, że będę miał ciężką przeprawę. Nie lubię się usprawiedliwiać, ale niewiele osób wiedziało, że dzisiaj boksowałem ze złamaną prawą ręką. Poszła mi w czasie przygotowań, ale ze względu na to, że miałem boksować w Koninie powiedziałem, że zacisnę zęby. Byłem dzisiaj na zastrzyku przeciwbólowym w łapę, godzinę przed walką. Boksowałem praktycznie bez prawej ręki. Wymęczone zwycięstwo, ale cóż, zwycięstwo, jakie by nie było, to zawsze jest zwycięstwo.

 

To szacunek, że nie chciałeś zawieźć kibiców. To też tłumaczy obraz tego pojedynku. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteś zawodnikiem bardzo doświadczonym, który boksował z czołówką pięściarstwa olimpijskiego w Twojej kategorii wagowej. Czy czułeś dzisiaj jakąś dodatkową adrenalinę, trochę inne emocje przed wejściem do ringu, zdając sobie sprawę, że jest to debiut w boksie zawodowym?

 

Na pewno było to trochę coś innego. Po pierwsze ze względu na moją półtoraroczną przerwę od boksu, z jednej strony mnie to motywowało, a jednocześnie miałem taką rezerwę w głowie, że nie wszystko może iść po mojej myśli. W ostatnich sparingach walczyłem praktycznie tylko lewą ręką, prawą oszczędzałem. Więc dzisiaj wychodziłem z taką dozą niepewności w głowie, że coś może być nie tak. Wiedziałem jednak, że muszę wszystko postawić na jedną kartę.

 

Czy Zhuk był takim rywalem, jakiego dokładnie się spodziewałeś, czy dał coś z siebie extra, coś, czego nie zauważyłeś analizując dwa jego zawodowe pojedynki?

 

Na pewno zaskoczył mnie tym, że odchudził się trochę i był szybszy niż w tych dwóch oglądanych przeze mnie pojedynkach. Mija lewa ręka nie zawsze nadążała. Z drugiej strony widziałem lukę na prawy prosty, chciałem go skontrować, ale ta blokada w głowie nie pozwalała na to. Ale poszło, nie będę narzekał, nie będę płakał. Dla mnie najważniejsze jest to, że jest jedynka z przodu, że mogłem zaboksować przed swoimi kibicami. I że kolejny raz zszedłem z ringu zwycięski. Teraz trzeba puścić trochę na luz, poświętować. Uderzyć w lekki balet i wracać do treningu. Czeka mnie jeszcze rehabilitacja ręki. Czekam na nowe wyzwania, na jeszcze twardszych zawodników. Mam nadzieję, że każdy mój kolejny przeciwnik nie będzie miał przegranych walk, bo ja chcę się naparzać z kozakami. Ja mam 26 lat i chodzi mi o to, żeby trzaskać się z dobrymi zawodnikami, a nie z ogórkami.

WŁ, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie