Strejlau: W moich wypowiedziach nigdy nie atakuję ludzi

Piłka nożna

Mówię, jakie jest moje zdanie. Nawet, gdy piszę na Twitterze, to nigdy nie atakuję ludzi, a problemy - powiedział Andrzej Strejlau. Były selekcjoner reprezentacji Polski, obecnie ekspert piłkarski, wydał książkę będącą zbiorem anegdot i historii związanych z jego życiem.

Wydana przez Wydawnictwo SQN książka "On, Strejlau" to wywiad-rzeka, pisana trzy lata, przy różnych okazjach. Jest zbiorem anegdot o jej bohaterze, powiedzonek, które na stałe weszły do słownika opisu meczów.

 

- Jest to moje życie. Ponieważ wiele było rozmaitych publikacji, w których dziennikarze, niestety, nie sprawdzali tego, co im ktokolwiek podawał, podobnie wydawnictw książkowych, uznałem, że poprzez tę książkę czytelnik będzie miał wybór. Będzie mógł wyrobić sobie właściwy osąd, jak się pracowało w piłce nożnej na przełomie dwóch systemów zarządzania państwem - kiedy kończył się nierealny socjalizm i kiedy nastała demokracja - wyjaśnił Strejlau.

 

- Nie powiedziałbym o sobie postać popkultury. Przyjmuję zaproszenia, z nikim nie jestem związany. Mówię, jakie jest moje zdanie. Nawet, gdy piszę na Twitterze, to nigdy nie atakuję ludzi, a problemy. Sensem moich wypowiedzi jest zawsze zwrócenie uwagi na jakąś sprawę - dodał.

 

W żywej, dynamicznej rozmowie poruszono wiele wątków z bogatej kariery Strejlaua, który w młodości był piłkarzem ręcznym i nożnym, ale zdobywał też mistrzostwo Warszawy szkół średnich w koszykówce. Pracował w Katerze Gier Zespołowych AWF w Warszawie, jako trener prowadził zespoły ligowe i reprezentację młodzieżową, był asystentem Kazimierza Górskiego w drużynach zdobywających medale w mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich. Pracował za granicą na Islandii, w Grecji i Chinach. Był szefem szkolenia PZPN, Polskiego Kolegium Sędziów, a nawet... rzecznikiem prasowym PZPN.

IM, Polsat Sport, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie