Heller po skokach: W Kuusamo ciągle tak samo

Zimowe

Mówisz Kuusamo, myślisz kłopoty. Te zawsze były wpisane w przebieg konkursów rozgrywanych na kole podbiegunowym. W tym roku doszły kolejne. Na kilka dni przed początkiem drugiego weekendu ze skokami narciarskimi organizatorzy musieli sięgnąć po armatki śnieżne. Takiej sytuacji nie pamiętają najstarsi Lapończycy. Sobotnie odwołanie kwalifikacji i ograniczenie rywalizacji do jednej serii to już norma, nadzwyczaj sprawnie udało się za to przeprowadzić konkurs niedzielny.

Na północy Finlandii bez zmian, u Kamila Stocha, wręcz przeciwnie. Obrońca Kryształowej Kuli nie tylko po raz pierwszy stanął w stacji Ruka na podium (i to dwukrotnie), ale również zanotował najlepszy start w liczącej już 16 lat swojej historii występów w Pucharze Świata. Nasz trzykrotny mistrz olimpijski wskoczył też w pakiecie do pierwszej dziesiątki zawodników, którzy najczęściej stawali na pucharowym podium. Otwiera ją Janne Ahonen (108 razy), drugi jest Adam Małysz (92) a trzeci Gregor Schlierenzauer (88). Dalej plasują się Simon Ammann (80), Thomas Morgenstern i Matti Nykaenen (76), Jens Wiessflog (73), Andreas Goldberger i Noriaki Kasai (63), wreszcie Kamil Stoch (59). Dream team i prawdziwa, podniebna eskorta marzeń. Skoczek z Zębu ma kogo gonić…

 

Tak oto Stochowi do spółki z trzecim w sobotę Piotrem Żyłą udało się odczarować skocznię Rukatunturi. Ostatnim Polakiem, który stał pod nią na podium był Adam Małysz. Wydarzenia sprzed czternastu lat doskonale pamięta Apoloniusz Tajner. Czy teraz forma nie przyszła za szybko? Takie pytania już się pojawiają. ”Przygotowanie fizyczne jest tak dobre, że powinno wystarczyć na cały sezon” – zapowiedział przed kamerą Polsatu News prezes Polskiego Związku Narciarskiego. Na razie patrząc na szóstkę Stefana Horngachera martwi jedynie dyspozycja Macieja Kota, który w Finlandii nie punktował. Pozostali dzielnie zapracowali na prestiżowe przewodnictwo w Pucharze Narodów.

 

 

Gwiazdą weekendu w Wiśle był Jewgienij Klimow, ale teraz numerem jeden jest dwudziestodwulatek z Sapporo. Ryoyu Kobayashi, który w Finlandii sięgnął po dublet jest niespodziewanym liderem cyklu. Cztery lata temu – także w Kuusamo – wspomniany już Noriaki Kasai stal się najstarszym zwycięzcą konkursu Pucharu Świata w historii. Miał wtedy 42 lata… Teraz zachwycony oklaskiwał swojego młodszego o 24 lata rodaka, który choć w niedzielnym finale ruszył z niższej belki przeleciał wysoko nad zieloną linią i wyrównał rekord obiektu. Hymnu nie wysłuchał, ale co kraj to obyczaj. Finowie honorują w ten sposób zwycięzców tylko na imprezach rangi mistrzowskiej.

 

Karuzela Pucharu Świata pędzi dalej. Jak pisze na swoim profilu Dawid Kubacki „narty na plecy i przenosimy się do Rosji. ”Czy w Niżnym Tagile podium opanują Ryoyu Kobayashi, Kamil Stoch i Jewgienij Klimow?

 

 

Bartosz Heller/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie