Kowalski po weekendzie: Lechia - Legia, czyli zamiast hitu, wcisnęli nam kit

Piłka nożna
Kowalski po weekendzie: Lechia - Legia, czyli zamiast hitu, wcisnęli nam kit
Fot. PAP

To miał być mecz sezonu. Pierwszy z drugim. Lider z mistrzem. Na przepięknym obiekcie, atmosfera, kibice. Na podstawie wcześniejszych meczów Lechii z Legią oraz ich pozycji w tabeli można było uznać, że oba zespoły są w wysokiej formie i liczyć, że coś z niej zaprezentują również w Gdańsku. Nie pokazały nic. Kompletne zero!

W całym meczu oddano trzy celne strzały na bramkę. Dokładnie tyle byli w stanie wygenerować piłkarze pobierający gigantyczne pensje, mając u sterów rzekomo najzdolniejszego polskiego trenera i z drugiej strony przybysza z lepszego piłkarskiego świata, czyli przedstawiciela kraju mistrzów Europy.

 

Wyglądało to tak, jakby na boisko wpuszczono jakichś nieznających się wcześniej przeciętniaków o bardzo zbliżonych niewysokich umiejętnościach i kazano kopać. I kopali. Głównie w górę i do przodu. Piłka odbijała się od gdańskiej murawy, zamiast się po niej toczyć. Tak jakby to był mecz w koszykówkę. Do tego wszystko bez ładu i składu. Pod bramkami - wybijanka, byle nie stracić.

 

Normalnego grania w piłkę praktycznie nie było. Za to puszenie się uczestników zdarzeń dokładnie takie, jak gdyby to był rzeczywiście świetny mecz o ogromną stawkę.

 

Trener Legii Sa Pinto szalał przy lini bocznej, bez przerwy złorzecząc, wykrzykując, kłócąc się o każdą piłkę. Dosłownie ze wszystkimi. Oglądający mecz zza jego ławki nestor wśród polskich trenerów Bobo Kaczmarek, kręcił głową ze niedowierzaniem.: „Facet ma ogromne problemy z opanowaniem emocji. Przecież on ponad połowę meczu stał tyłem do boiska. Jak w takiej sytuacji udaje mu się zarządzać drużyną?”.

 

Spokojniejszy trener Lechii Piotr Stokowiec wypalił za to podczas konferencji prasowej, że ten mecz był bardzo dobrą reklamą polskiej Ekstraklasy!!!! Co jednak też musiało wskazywać, że emocje przesłoniły mu w miarę obiektywne spojrzenie na mecz.

 

Reasumując: coraz bardziej prawdopodobna wydaje się dotąd żartobliwie stawiana teza, że w naszej lidze to które z drużyn są w danym momencie w czubie tabeli w bardzo dużej mierze zależy od przypadku i różnych zbiegów okoliczności. To takie trochę losowanie, w którym bęben maszyny losującej zaciął się akurat w tym momencie na Lechii i Legii.

 

Co wcale oczywiście nie oznacza, że taki stan będzie trwał do końca rozgrywek. I wcale też nie oznacza, że skazani jesteśmy tylko na takie hity jak ten w Gdańsku. W innym meczu pomiędzy Wisła Kraków i Jagiellonią Białystok było co oglądać. Oba zespoły normalnie grały w piłkę, a kibice mieli sporo radochy. 

 

I być może to jest właśnie jakaś zaleta naszej ligi. Nigdy nie wiadomo, gdzie trafi się jakiś hit.

Cezary Kowalski
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie