Paskudna skaza na angielskim, futbolowym dworze. "Pieprzona czarna k..."

Piłka nożna
Paskudna skaza na angielskim, futbolowym dworze. "Pieprzona czarna k..."
fot. PAP

Dwa następujące po sobie incydenty rasistowskie w Premier League dowodzą, że nawet gigantyczne w futbolu pieniądze nie są w stanie wyrugować ze stadionów największych plag społecznych XXI wieku. Patologie te nie mają narodowości, koloru skóry, statusu społecznego i póki panować będzie zmowa milczenia, trudno z nimi walczyć.

Czarnoskóry Nathan Lewis siedział w bliskim sąsiedztwie mężczyzn w średnim wieku, także kibiców Chelsea, którzy wyglądali raczej na bankierów niż stadionowych chuliganów. Raheem Sterling z Manchesteru City wyrzucał właśnie piłkę z autu, kiedy obaj wspomniani widzowie obrzucili go stekiem rasistowskich wyzwisk, gdzie „pieprzona czarna k…” była jednym z delikatniejszych przytyków. Lewis, choć obserwował całe zdarzenie z bliska, stwierdził, że niczego nie słyszał.

 

Sterling nie miał żadnych wątpliwości, że padł ofiarą bezwzględnego rasizmu ze strony mężczyzn kibicujących Chelsea w sobotnim hicie Premier League. Piłkarz Manchesteru City nie jest już tak wrażliwy, ofiarą rasizmu padł nie po raz pierwszy.

 

Nathan Lewis twierdzi, że dopiero po obejrzeniu telewizyjnego materiału z incydentu przekonał się, jakie słowa padały pod adresem Sterlinga.   - Wielu ludzi kwestionuje moją uczciwość, twierdząc że nie angażuję się w sprawę, nie reagowałem. Ale tak naprawdę nie słyszałem niczego, co miałoby podłoże rasistowskie - powiedział Lewis programowi Good Morning Britain w telewizji ITV.

 

Nie on jeden. Większość pytanych o incydent kibiców nabrała wody w usta. Jednak ani policja, ani władze Chelsea nie zamierzają bagatelizować problemu. Przy ich współpracy udało się zidentyfikować cztery osoby, które krzyczały w kierunku Sterlinga. Klub natychmiast nałożył na nich zakaz stadionowy, choć cała czwórka solidarnie zaprzecza, że używała rasistowskich argumentów.

 

Jednym z antybohaterów zajścia jest 60-letni Colin Wing. Przyznaje, że wykrzykiwał w kierunku Sterlinga obraźliwe słowa, ale były one związane z Manchesterem City i nie miały wydźwięku rasistowskiego. Zaoferował Sterlingowi przeprosiny, a sam dodaje, że poniósł już surowe konsekwencje, bo oprócz utraty karnetu zwolniono go również z pracy.

 

- Oglądałem wideo z incydentem wobec Raheema Sterlinga. Oczywiście nie wygląda dobrze, jak źli i nienawistni mogą być ludzie na meczu piłki nożnej. Jest to pasjonująca gra, pod względem kulturowym i historycznym boiska piłkarskie są miejscem, w którym ludzie mogą uwolnić emocje, ale myślę, że wyraźnie przekroczono granicę – mówi David Chidgey z Chelsea. - Piłka nożna jest bardzo plemienna i zawsze poruszała, ale zaczynam się zastanawiać, czy tego typu agresja wobec graczy jest akceptowalna w piłce, która jest tylko grą.

 

Sprawa ma jednak drugie dno. Nie można w żaden sposób przymykać oczu na to, co wydarzyło się w sobotę na Stamford Bridge, ale Sterling podpadł kibicom w całej Anglii. To m.in. z powodu swojego zachowania w derbach Manchesteru, kiedy wraz z kolegami wymieniali mnóstwo podań, momentami ośmieszając przeciwnika.

 

Na zachowanie piłkarza zareagował nawet trener Pep Guardiola, który zganił go za prezentowane bez potrzeby sztuczki. Sterling jest także symbolem wysoko opłacanych młodych graczy, którzy obnoszą się ze swoim majątkiem, chwalą posiadłościami w mediach społecznościowych, itd.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie