Niespodzianka w Legnicy. Lechia z jednym punktem i znów bez gola
Miedź Legnica zremisowała 0:0 z Lechią Gdańsk w ostatnim meczu 19. kolejki rozgrywek Lotto Ekstraklasy. ponad 4,5 tysiąca kibiców na stadionie potwornie się wynudziło, bo spotkanie było ciekawe tylko w końcówce. Lider z Trójmiasta drugi raz z rzędu nie strzelił gola, jego przewaga nad drugą w tabeli Legią Warszawa stopniała do trzech punktów. Miedź natomiast nie przegrała trzeci raz z rzędu, zdobywając w tych meczach aż siedem punktów.
Piłkarze prowadzącej w tabeli Lechii Gdańsk do dziewięciu przedłużyli serię meczów bez porażki, ale nie zdołali pokonać w Legnicy Miedzi, remisując 0:0. Przed tygodniem drużyna Piotra Stokowca bezbramkowo zremisowała z Legią. W spotkaniu z beniaminkiem kibice "biało-zielonych" liczyli na komplet punktów. Na osłodę pozostaje im fakt, że ich ulubieńcy nie przegrali od 28 września i wciąż przewodzą ligowej stawce.
Goście przyjechali na Dolny Śląsk z wyraźnym postanowieniem wygrania, co widać było w ich początkowych akcjach. Ruszyli do ataku, ale po kilku próbach okazało się, że grają schematycznie, a ten schemat jest łatwo rozszyfrować. Gracze Miedzi spokojnie czekali, co zrobią rywale, kolejny raz potwierdzili też, że z meczu na mecz czują się pewniej w defensywie. Rozbijali ataki gdańszczan licząc na udane kontry. Dwa razy ten plan mógł się udać, ale szybkie wyjścia gospodarzy z ich połowy udało się zatrzymać. Po pierwszej części gry na trybunach panowało znużenie i nadzieja, że druga połowa przyniesie oczekiwane emocje.
Niestety, poziom spotkania podniósł się niewiele. Lechia nadal dominowała, ale akcji bramkowych nie stwarzała. Gdy już taką stworzyła, to zakończyła się ona "pudłem" kolejki. W 68. minucie po wrzutce w pole karne piłka spadła pod nogi Lukasa Haraslina. Słowak był trzy metry przed bramka, uderzył mocno lewą nogą, ale... trafił w bramkarza Miedzi, Antona Kanibołockiego. Później Haraslin próbował się zrehabilitować, uderzył z narożnika pola karnego, próbując "wkręcić" piłkę w okolicy dalszego słupka. Interwencja Kanibołockiego uchroniła Miedź od starty gola.
Wcześniej dwa razy musiał popisać się Dusan Kuciak, w obu przypadkach po strzałach Petteri Forsella z rzutów wolnych. Za pierwszym razem Fin huknął z 35 metrów i był bliski zaskoczenia bramkarza Lechii, zakończyło się rzutem rożnym. Prze drugiej interwencji Kuciak wybił piłkę przed siebie, ale dobitki nie było.
W dość ciekawej końcówce meczu Miedź jeszcze zaatakowała. Dwa razy dobre sytuacje miał Paweł Zieliński, który tak jak Forsell nie dał rady brakarzowi gości.
Miedź nie doznała porażki w trzecim kolejnym meczu. W tym sezonie, na przełomie sierpnia i września, mogła się pochwalić lepszą passą, gdyż wtedy punktowała w czterech spotkaniach z rzędu.
Trener Lechii Piotr Stokowiec powiedział po spotkaniu:
- Myślę, że to nie był łatwy mecz dla nas. Trzeba było naprawdę solidnie się napracować, żeby myśleć o jakiejś zdobyczy punktowej. Oczywiście graliśmy o pełną pulę. Swoje sytuacje mieliśmy, natomiast Miedź też była dobrze zorganizowana. Podwoili boki w systemie 5-4-1. Wiedzieli o naszych atutach i faktycznie nas blokowali. Wiadomo, że na takiej murawie, o tej porze roku, atak pozycyjny gra się coraz trudniej. Stworzyliśmy swoje sytuacje, ale też trzeba było uważać, aby nie nadziać się na kontrę. Każda drużyna szanowała punkt, ale chciała też wygrać i czekała na szanse.
Szkoleniowiec Miedzi Dominik Nowak uznał remis za wynik sprawiedliwy:
- Ten zimowy wieczór zakończył się dla nas połowicznym sukcesem. Punkt, niezależnie z kim z zdobyty, jest punktem. Trzeba go szanować. Jeżeli chodzi o samo spotkanie, chcieliśmy być konsekwentni w działaniach. Wiedzieliśmy jak silną stroną Lechii są boczne sektory, umiejętność tworzenia sobie przewagi plus oczywiście dośrodkowania w pole karne. Nie ustrzegliśmy się błędów, szczególnie przy sytuacji Haraslina, ale bez konsekwencji. Uważam, że w przekroju spotkania, które zespół wybiegał, byliśmy dobrze zorganizowani w defensywie. Ten remis jest dla obu stron sprawiedliwy. Tak ten punkt postrzegam. Można gdybać, bo mieliśmy dwie dobre okazje Pawła Zielińskiego, ale skończyło się remisem.
W tym roku drużyny ekstraklasy jeszcze raz wyjdą na boiska. W sobotę gdańszczanie podejmą przedostatniego w tabeli Górnika Zabrze, legniczanie zmierzą się w Kielcach z szóstą w lidze Koroną.
Miedź Legnica - Lechia Gdańsk 0:0
Żółte kartki: Borja Fernandez, Grzegorz Bartczak, Adrian Purzycki - Błażej Augustyn, Daniel Łukasik
Miedź Legnica: Anton Kanibołocki - Grzegorz Bartczak, Kornel Osyra, Aleksandar Miljkovic - Paweł Zieliński, Borja Fernandez (78. Omar Santana), Adrian Purzycki, Petteri Forsell, Henrik Ojamaa, Juan Camara (73. Artur Pikk) - Mateusz Szczepaniak (90+2. Mateusz Piątkowski).
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Joao Nunes, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenovic - Rafał Wolski (60. Artur Sobiech), Jarosław Kubicki, Daniel Łukasik, Tomasz Makowski (90+2. Karol Fila), Lukas Haraslin (75. Jakub Arak) - Flavio Paixao.
Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź)
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze