Chmielewski: Marzenia się spełniają!

Zimowe
Chmielewski: Marzenia się spełniają!
fot. PAP

- Chcemy zagrać z sercem i wypaść jak najlepiej. Zdajemy sobie sprawę, że mamy w grupie bardzo mocnych rywali, ale też doskonale wiemy jaki mamy potencjał - mówi w rozmowie z Polsatsport.pl reprezentant Polski w hokeju na lodzie, Aron Chmielewski. 27-letni napastnik wraz ze swoim zespołem Ocelarzi Trzyniec wystąpi w szwajcarskim Davos w Pucharze Spenglera. Transmisje wszystkich meczów na żywo w Polsacie Sport i Polsacie Sport Extra.

Grzegorz Michalewski: W środę startuje prestiżowy turniej o Puchar Spenglera, w którym będziesz miał okazję zadebiutować. Skąd pomysł, aby do Davos zaprosić Twój zespół Ocelarzi Trzyniec?

 

Aron Chmielewski: Nasza bardzo dobra gra w Lidze Mistrzów oraz w rozgrywkach czeskiej Ekstraligi wyrobiły nam markę na tyle mocną, że organizatorzy jeszcze w zeszłym roku zaprosili nas na tegoroczną edycję tego turnieju. W poprzednim sezonie graliśmy w Szwajcarii turniej towarzyski z udziałem Dynamo Ryga, Metallurga Magnitogorsk oraz HC Davos. Właśnie wtedy doszło do podpisania oficjalnego zaproszenia Ocelarzi na Puchar Spenglera. Zresztą organizatorzy chcieli mieć u siebie bardzo dobre zespoły i udało im się ściągnąć naprawdę mocne ekipy.

 

Pierwsza edycja Pucharu Spenglera odbyła się w 1923 roku co czyni go najstarszym hokejowym turniejem na świecie. Masz do niego jakiś sentyment?

 

Od małego oglądałem go w telewizji, bo rozgrywany był zawsze w okresie świątecznym. Można było zobaczyć w akcji naprawdę bardzo dobre drużyny. Po cichu marzyłem, że fajnie byłoby zagrać w takim prestiżowym turnieju i teraz to się dzieje naprawdę.

 

Miałeś swojego faworyta?

 

Od pewnego czasu do Davos przyjeżdża Team Kanada. Lubię ich hokej i fajnie było móc oglądać ich w akcji. Poza tym podczas meczów z udziałem Kanadyjczyków realizator pokazywał ich żony oraz rodziny, bo oni zawsze przylatywali do Szwajcarii ze swoimi najbliższymi. Ale to jest chyba taka niepisana tradycja tego turnieju, że zawodnicy przyjeżdżają do Davos ze swoimi rodzinami. Kolega z zespołu Łotysz Guntis Galvins mówił mi, że kilka lat temu z Dynamem Ryga grali w Pucharze Spenglera i też byli w Szwajcarii ze swoimi najbliższymi. My zresztą też mamy taka możliwość, bo wcześniej w żadnym innym meczu czy turnieju nie miałem takiej opcji.

 

Zabierasz do Szwajcarii swoją rodzinę?

 

Tak, będzie ze mną moja żona Paulina i córeczka Noemi. Klub opłaca nam przelot, natomiast koszty hotelu i wyżywienia musimy sobie pokryć we własnym zakresie. Nie jest to obowiązkowe i nie każdy z drużyny będzie w Davos z rodziną. Cieszę się, że ten okres świąteczny będę mógł spędzić ze swoimi najbliższymi.

 

Tradycją jest, że mecz finałowy rozgrywany jest w Sylwestra w samo południe. Zdążycie jeszcze przywitać Nowy Rok w Czechach?

 

Mamy taką nadzieję. Lądowanie w Ostrawie mamy zaplanowane 31 grudnia około godziny 22.00. Potem odbiór bagażu i godzina jazdy do Trzyńca. Śmiejemy się z kolegami, że życzenia noworoczne będziemy sobie składali w autokarze lub przed lodowiskiem.

 

Jakie macie założenia na Puchar Spenglera?

 

Chcemy zagrać z sercem i wypaść jak najlepiej. Zdajemy sobie sprawę, że w grupie mamy bardzo mocnych rywali, ale tez doskonale wiemy jaki mamy potencjał. Na pewno nie jesteśmy dla nich anonimowi. Marzy mi się aby zagrać w finale przeciwko Kanadyjczykom. Byłby to dla mnie wyjątkowy mecz.

 

W Davos zagracie bez swojego głównego trenera Vaclava Varady.

 

Nasz szkoleniowiec jest także selekcjonerem reprezentacji Czech do lat 20 i w tym czasie będzie na Mistrzostwach Świata Elity w tej kategorii wiekowej. W Davos nasz zespół prowadzić będą jego asystenci Marek Zadina i Jiri Raszka. Co ciekawe Raszka jako zawodnik grał w Bytomiu, Krakowie i Katowicach, a jego brat Ondrzej od niedawna jest bramkarzem reprezentacji Polski.

 

W zeszłym sezonie graliście w półfinale hokejowej Ligi Mistrzów. Niestety, w obecnych rozgrywkach odpadliście już w fazie grupowej.

 

Nie da się ukryć, że w tym sezonie nasz start w Lidze Mistrzów był nieudany. Przysnęliśmy na starcie i ten falstart w dwóch pierwszych meczach sprawił, że nie udało nam się później już odrobić strat. Może w poprzednim sezonie z tego powodu zabrakło nam sił w finale czeskiej Ekstraligi i dlatego przegraliśmy walkę o złoto z zespołem z Brna? W tym sezonie nie ma już nas w Lidze Mistrzów, ale uważam, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Teraz skupiamy się na rozgrywkach ligowych i walce o mistrzostwo Czech.

 

Kto będzie waszym najgroźniejszym rywalem?

 

Wydaje mi się, że Kometa Brno z którą przegraliśmy zeszłoroczny final oraz zespół z Liberca. Od kilku sezonów są to stabilne drużyny i od dłuższego czasu mają tych samych trenerów. Mam nadzieję, że na koniec sezonu to my okażemy się najlepsi.

 

Jakie są największe atuty Ocelarzi?

 

Stawiamy przede wszystkim na atak. Mamy ofensywny skład i nawet nasi obrońcy mają na swoim koncie dużo asyst i bramek. Chcemy atakować i strzelać gole, a przy tym krótko utrzymujemy się przy krążku. Do tego preferujemy szybkie przejście z obrony do ataku. Podsumowując jednym słowem: ofensywa.

 

A jaka jest Twoje rola w drużynie?

 

Dosyć ciekawa, bo zmienia się w zależności od meczu i od tego kto jest do dyspozycji trenera. W tym sezonie gram w każdym spotkaniu. Udało mi się zdobyć siedem bramek i w tym momencie jestem trzecim strzelcem w drużynie. To dla mnie naprawdę bardzo dobry wynik. Mamy w zespole wielu utytułowanych napastników, więc rywalizacja o miejsce w składzie jest bardzo duża. To w której formacji zagram jest uzależnione od tego, którzy napastnicy są do dyspozycji trenera. Gdy przegrywamy to często zdarza się, że trener daje mi jeszcze więcej okazji do gry. Pojawiam się na lodzie gdy gramy w przewadze i wtedy mam możliwość wykorzystać swoje walory strzeleckie.

 

A co z reprezentacją Polski? Od tego sezonu kadrę prowadzi Tomek Valtonen.

 

Miałem z nim okazje osobiście rozmawiać, bo był na moim meczu z Pardubicami. To była naprawdę konkretna rozmowa i jestem do jego dyspozycji. Niestety, na pierwsze zgrupowanie nie przyjechałem, bo w tym czasie miałem mocno stłuczone żebra i przez ponad tydzień nie trenowałem nawet w Trzyńcu.

Grzegorz Michalewski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie