Długopolski: Wynik dobry, ale liczyliśmy na więcej

Zimowe
Długopolski: Wynik dobry, ale liczyliśmy na więcej
fot. Cyfra Sport

"Na pewno liczono na więcej, ale czwarte miejsce Dawida Kubackiego i szóste Kamila Stocha to bardzo dobry wynik"- uważa po zakończonym w niedzielę narciarskim Turnieju Czterech Skoczni Kazimierz Długopolski, olimpijczyk z Sapporo (1972) i Lake Placid (1980).

W prestiżowej imprezie triumfował Japończyk Ryoyu Kobayashi, wygrywając - m.in. podobnie jak Stoch rok wcześniej - wszystkie konkursu. Obok niego na podium stanęli Niemcy Markus Eisenbichler i Stephan Leyhe. Kubackiemu, który w kończących cykl zawodach w Bischofshofen był drugi, do trzeciego miejsca zabrakło 3,3 pkt.

 

"To moim zdaniem był świetny występ Dawida i jego życiowy sukces, chociaż bardzo przykro, że w klasyfikacji TCS zabrakło mu do podium tych kilku punktów. Kamil ostatecznie zajął szóste miejsce, chociaż na każdym obiekcie skakał na dobrym poziomie, ale - jak sam zresztą wspominał - musi nad pewnymi elementami jeszcze trochę popracować. Piotrek Żyła (19. w TCS) nie wiem dlaczego, ale stracił ten swój błysk z początku sezonu. Co do reszty to powiem ogólnie - słabo" - ocenił były specjalista w dwuboju narciarskim.

 

Dodał, że na obecnym etapie sztab szkoleniowy może mieć spore problemy ze stworzeniem drużyny.

 

"Moim zdaniem trener Stefan Horngacher ma teraz twardy orzech do zgryzienia, bo tuż przed TCS mieliśmy pewną trójkę i niezłą dwójkę. Na świątecznych mistrzostwach Polski Kamil prezentował się tak, że właściwie byłem pewien, że jedzie wygrać +Cztery Skocznie+. Dawid i Piotrek również spokojnie plasowali się na podium. Nasi po prostu brylowali, a teraz nie zazdroszczę sztabowi, bo coś tam w trybikach zaczęło zgrzytać i kto wie, czy teraz - zwłaszcza przed mistrzostwami świata - nie trzeba będzie zmieniać całego planu szkoleniowego" - dywagował Długopolski.

 

Zapytany co on jako trener zrobiłby w takiej sytuacji, stwierdził, że to prowadzący obecnie kadrę wiedzą najlepiej.

 

"Oni są z zawodnikami niemal codziennie i na pewno rejestrują każdy niepokojący sygnał. Teraz z pewnością wszystko dokładnie analizują, bo kto wie, czy np. u czołowej trójki nie przyszło jakieś zmęczenie skutkujące drobnymi błędami, które teraz trzeba szybko wyeliminować" - zauważył.

 

Przed skoczkami kolejne konkursy Pucharu Świata m.in. w Predazzo i Zakopanem, a także w Sapporo. Dwie pierwsze skocznie Polacy bardzo lubią, do Japonii natomiast - wzorem lat ubiegłych - być może nie pojadą wszyscy najlepsi.

 

"Wielokrotnie powtarzałem, że gdy się jest w formie, to nie ma znaczenia, czy się jakąś skocznię lubi, czy też nie. Na pewno atutem jest to, że w Zakopanem chłopaki będą skakać przed własną publicznością, ale jednocześnie będzie tam rozegrany konkurs drużynowy, a więc sprawdzian, jak trenerzy poradzili sobie ze słabą formą lub wręcz jej brakiem u Stefana Huli, Macieja Kota, Jakuba Wolnego i Aleksandra Zniszczoła" – wspomniał dwukrotny uczestnik igrzysk.

 

A co z decyzją, czy jechać do Japonii?

 

"Będzie na pewno trudna, ponieważ nigdy nie wiadomo jak szybka, i do tego dwukrotna, zmiana strefy czasowej wpłynie na organizmy skoczków, a co za tym idzie na ich dyspozycję" - podsumował Długopolski.

kl, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie