Maliszewska przed MŚ w short tracku: Jestem stworzona do walki

Zimowe
Maliszewska przed MŚ w short tracku: Jestem stworzona do walki
fot. PAP

Natalia Maliszewska, zdobywczyni Pucharu Świata na 500 m w short tracku, przyznała, że odnoszone sukcesy napędzają ją do kolejnych. "Cały czas chcę być lepsza. Jestem stworzona do walki" - podkreśliła 23-latka w rozmowie z PAP przed mistrzostwami globu w Sofii, które rozpoczną się w piątek.

Polska Agencja Prasowa: Trudno było oswoić się z myślą, że pani nazwisko jest już w historii polskiego sportu? W końcu wcześniej nikt z Polaków nie zdobył złotego medalu mistrzostw Europy i Pucharu Świata w short tracku...

 

Natalia Maliszewska: Bliscy nie dali mi zapomnieć o tym, czego dokonałam w tym sezonie. Kiedy wróciłam z ostatnich zawodów Pucharu Świata w Turynie, Aida Bella (była łyżwiarka – PAP) na lotnisku dała mi kilka gazet, w którym pisano o moim zwycięstwie. Otworzyłam "Przegląd Sportowy" i zaczęłam krzyczeć, że jestem na pierwszej stronie obok Kamila Stocha. Aida odparła, że to on jest obok mnie, zaczęłyśmy się śmiać. Potem uzmysłowiłam sobie, że jestem szóstym reprezentantem Polski w sportach zimowych, który wywalczył Puchar Świata. Dołączyłam do Kamila, Adama Małysza, Zbyszka Bródki, Justyny Kowalczyk, Tomasza Sikory. Oni zawsze byli dla mnie autorytetem. To dla mnie zaszczyt być wśród nich i chciałbym przybić im wszystkim "piątkę". To oczywiście powód do dumy, bo jestem świadoma, co osiągnęłam. Wiem też jednak, że jest to pewien etap mojej kariery i wzięłam sobie do serca słowa Justyny Kowalczyk z SMS-a. Napisała mi, iż jest pewna, że to dopiero początek mojej "kryształowej drogi". Szybko wróciłam za ziemię i robię dalej swoje.

 

Przeszła pani do historii, ale zrobiła coś jeszcze wyciągając short track z cienia łyżwiarzy startujących na długim torze.

 

Muszę się do tego nieśmiało przyznać. Uważam jednak, że ta dyscyplina zasługuje na dużą popularność. Gdybym nie uprawiała short tracku, na pewno bym go oglądała. Kiedy kilka lat temu jeździłam na zawody Pucharu Świata, ale jeszcze w nich nie startowałam, siadałam na trybunach i oglądałam każdy bieg z otwartymi ustami. To jest niesamowity sport, trochę jak zabawa na lodzie "w kotka i myszkę", bo wszyscy uciekają i gonią się po torze chcąc zwyciężyć.

 

Te sukcesy zaskoczyły większość kibiców, a pani była na nie przygotowana?

 

Cztery lata temu po raz pierwszy stanęłam na podium zawodów PŚ, później dwa razy byłam w nich trzecia, a przed rokiem wywalczyłam srebro mistrzostw świata. Chciałam więcej, bo wiedziałam, na co mnie stać. Wychodziłam więc na lód i robiłam swoje – jechałam szybko, kładłam się mocno i wyprzedzałam, a to przynosiło mi dobre miejsca. Muszę jednak przyznać, że nie spodziewałam się, że będę w stanie tak długo utrzymać formę na tak wysokim poziomie.

 

Można tylko żałować, że tak dobra dyspozycja nie przyszła rok wcześniej, przed igrzyskami w Pjongczangu...

 

Ja tak o tym o tym nie myślę, żyję tym, co jest teraz. Cieszę się, że tam startowałam, co też trzeba było sobie wcześniej wywalczyć. Mogłam przekonać się, czym są igrzyska olimpijskie, bo to jednak wyjątkowe zawody. Zdobyłam doświadczenie, którego w short tracku nie da się przecenić. To pomoże mi w następnych igrzyskach w Pekinie, gdzie wystartuję już jako bardziej świadoma zawodniczka.

 

Co jest największym atutem Natalii Maliszewskiej?

 

Myślę, że jest to szybkość, bo mam z czego "depnąć" i umiejętność wyprzedzania. Ale dużo też myślę w trakcie biegu, kiedy i jak wykonać następny ruch.

 

Osiągnięcia z tego sezonu zaspokajają pani ambicje czy są jak narkotyk i już pojawiły się myśli o następnych zwycięstwach?

 

Bez wątpienia sukcesy napędzają mnie i mam nadzieję całą naszą kadrę też. Staram się jednak nie wybiegać aż tak do przodu. Wiele osób mówiło mi, że obawiało się, iż te osiągnięcia wpłyną na moją postawę, że zacznę "odlatywać", zadzierać nosa. Ale tak nie jest i nie będzie. W moim przypadku to się nie stanie, bo wiem, że mam jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. Cały czas chcę być lepsza. Teraz poprawiam się na 1000 m.

 

Chyba dużym wyzwaniem będzie też teraz utrzymanie się na szczycie koronnego dystansu 500 m?

 

Zdaję sobie z tego sprawę. Ciężko jest wspiąć się na szczyt, ale zawsze trudniej się na nim utrzymać. Konkurencja jest ogromna, ale znam swoją wartość i wiem, na co mnie stać. Wiem też, że teraz oczekiwania wobec mnie będą większe, ale zawsze to ja sama najwięcej od siebie oczekiwałam i wymagałam. Zamierzam dalej przełamywać swoje granice i stawać się lepsza z każdym dniem. Tego chcę nadal.

 

Co poza sukcesami, wzrostem popularności, dał pani ten sezon?

 

Masę doświadczenia. Przejechałam w nim bardzo dużo finałowych biegów, w których musiałam odnaleźć się w różnych sytuacjach. W Turynie z piątej pozycji potrafiłam zaatakować drugą mimo zmęczenia. To udawało się właśnie dzięki doświadczeniu.

 

Polski short track kojarzy się obecnie tylko z Natalią Maliszewską, ale kadra liczy więcej zawodników. To grupa z równie dużym potencjałem?

 

Wiem, że moje wyniki przysłaniają osiągnięcia innych, ale mamy w reprezentacji zawodników z dużymi możliwościami, które starają się wydobyć trenerzy. Widać, że ta kadra zrobiła postęp. Bardzo wierzę w każdego z nas i wspieram. W short tracku bez grupy nie osiągnie się sukcesów indywidualnych. Bez nich sobie nie poradzę, dlatego wychodząc na trening zapominam o wszystkich tytułach, nie czuję się żadną liderką kadry. Co najwyżej, pokazuję, że Polska może liczyć się w światowym short tracku, tylko do wszystkiego potrzeba czasu.

 

Sezon zmierza do końca i nadchodzi czas, by postawić kropkę nad "i". Od piątku w Sofii mistrzostwa świata...

 

Chcę dobrze wykonać swoją robotę. Fajne jest to, że starty sprawiają mi tak wielką radość. Dla mnie to nagroda po treningach, które są naprawdę ciężkie. W Sofii chcę, się bawić. A za każdym razem, kiedy dobrze się bawię, to nie myślę o tym, co muszę zrobić.

 

To oznacza, że zasada "nic nie muszę, wszystko mogę" będzie obowiązywać również tam?

 

Tak, to moja życiowa dewiza. Nie chcę narzucać na siebie presji, wolę robić swoje i to, co lubię. Zdaję sobie sprawę, że w MŚ wystartuję w roli faworytki, ale mogę powiedzieć tylko to, że zrobię, co w mojej mocy. Chcę medalu, będę o niego walczyć. Jeśli wykonam wszystko najlepiej jak potrafię i pozwoli mi to znaleźć się na podium, będzie wspaniale. Ale trzeba pamiętać, że będę miała obok siebie znakomite rywalki, które myślą tak samo. Chciałabym jednak jeszcze raz utrzeć im nosa, bo jestem stworzona do walki.

PAP, WŁ
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie