Mundial 2022. FIFA wznieciła pożar, choć dopiero buduje studnię

Piłka nożna
Mundial 2022. FIFA wznieciła pożar, choć dopiero buduje studnię
Fot. PAP

W rozsądnym świecie najpierw nakreśli się reguły, a później wybiera wykonawców. A że świat futbolu z rozsądkiem często się mija, przed laty wybrano gospodarza mundialu 2022, a dopiero teraz poszukuje się formuły, w jakiej rozegrane zostaną mistrzostwa.

Nie chcę powiedzieć, że Katar jest złym miejscem do rozegrania mundialu. Na pewno jest miejscem egzotycznym ze względu na niewielką powierzchnię, położenie geograficzne a także odmienność kulturową, biorąc pod uwagę gospodarzy wcześniejszych edycji. Kilka tygodni temu Katarczycy z dumą pokazywali mi, jak daleko zaawansowane są ich przygotowania, z jak należytą troską szykują się do przyjęcia kibiców, jakie nowinki technologiczne szykują, by uczestnicy mistrzostw, ale także ich widzowie i ludzie pracujący w obsłudze, czuli się komfortowo.

 

Słowem wszystko na tip-top. Mamy prawo przypuszczać, że będzie to najbezpieczniejszy (biorąc pod uwagę nadzwyczajne środki ostrożności obowiązujące w tym kraju) i najnowocześniejszy turniej w jego historii. Tyle że i Katarczycy szykowali się na 32-zespołową edycję, i sama FIFA (choć w zdecydowanie innej konfiguracji personalnej), skoro zdecydowano się przyznać organizację jednemu z najmniejszych państw świata.

 

Dziesięć nowo wybudowanych stadionów (w tym arcydzieło sportowo-architektonicznej sztuki w Lusail) spokojnie wystarczy, ultranowoczesne i bardzo przepustowe lotnisko przyjmie rzesze kibiców, jak i hotele, bądź zaadaptowane na hotele cruisery wycieczkowe ich później ugoszczą. Problem rozpocznie się dopiero wtedy, kiedy FIFA na poważnie zechce wdrożyć swój pomysł na 48-zespołową formułę.

 

Na razie trwają do tego przymiarki, czego dowodem są wnioski po piątkowym posiedzeniu Rady UEFA. Wziął w niej udział szef FIFA Gianni Infantino, który przyznał, że rozszerzenie mundialu jest możliwe. Właściwie jest to teraz nerwowe poszukiwanie drugiego współorganizatora. Coś jak z pożarem, z którym trudno walczyć, kiedy nie wybudowano jeszcze studni. Decyzja ma zapaść najdalej w czerwcu, bo przecież niebawem trzeba będzie rozpocząć eliminacje.

 

Dlaczego sprawa jest tak skomplikowana? Nie sposób odrzucić, że za wszystkim stoją koniunkturalne pobudki. Dając szansę 16 dodatkowym reprezentacjom, obecne władze FIFA „kupują” sobie ich przychylność. Oto gospodarz, w tym wypadku całego piłkarskiego światka, który dba o wszystkich, nie zapominając o swoich mniejszych współbraciach. Problem w tym, że nawet globalna piłka, choć nacechowana polityką w najgorszym znaczeniu tego słowa, nie wygra z geopolityką. A to, co dzieje się obecnie na Bliskim Wschodzie, to wielka gra sięgająca daleko dalej poza wpływy Infantino i jego ludzi.

 

Wielki konflikt polityczno-gospodarczy rozpoczął się w czerwcu 2017 roku. Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, a także Oman i Bahrajn oskarżyły Katar o wspieranie terroryzmu, podburzanie ugrupowań opozycyjnych w stosunku do legalnych władz w krajach sąsiedzkich, współpracę z Iranem, itd. Pomijając już hipokryzję, bo przecież te same zarzuty można postawić tym, które je stawiają, poszły za tym blokady polityczne i gospodarcze, w skutek których Katar stracił kanały towarowo-komunikacyjne. Nie mówiąc już, że od dawna samoloty katarskich linii lotniczych nie latają nad terytoriami wspomnianych państw. Ponieważ Katarczycy to dumny i operatywny naród, a do tego bezczelnie bogaty, na złość krajom wprowadzającym sankcje wychodzi z tego bez większego szwanku.

 

FIFA zdaje się nie rozumieć powagi sytuacji, albo jej interes przysłania rozsądne propozycje, z jakimi organizacja ta wychodzi do swoich członków. Otóż FIFA chcąc powiększonego mundialu, godzi się na jego rozparcelowanie na dwa kraje. Problem w tym, że musi to być któryś z krajów ościennych. A nie może nim być w obecnej sytuacji i tu wracamy do początku tej opowieści i kryzysu, który wystrzelił przed dwoma laty.

 

Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu FIFA zdecydowała, że aż 48 reprezentacji wystąpi na kolejnych mistrzostwach w 2026, które zorganizują USA, Kanada i Meksyk. Należałoby przy tej okazji zastanowić się, czy takie rozgrywki mają sens, czy jest to jeszcze mundial, czy już globalny turniej z udziałem wszystkich, którzy potrafią prosto kopnąć piłkę.

 

Jeśli już dotykamy tej kwestii, najbliżej mi opinii jednego z najbardziej poważanych piłkarskich publicystów Gabriele Marcottiego. Jego zdaniem, jeśli chcemy oglądać najlepszych piłkarzy w jednym miejscu, pozostaje nam już tylko Liga Mistrzów. Gdyby spodziewać się najwyższej jakości piłkarskiej na mundialu, trzeba by zaprosić jedynie osiem najlepszych drużyn i kazać im grać w formacie ligowym każdy z każdym. Mielibyśmy i emocjonująco, i sprawiedliwie, i na wysokim poziomie.

 

Marcotti tłumaczy też, że na ostatnim mundialu tylko dwie z 32 ekip nie wygrały żadnego meczu – Panama i Egipt. Ale też w półfinale przedostatnich mistrzostw Brazylia potrafiła przegrać z Niemcami 1:7, więc szukanie argumentów w obronie jakości raczej mija się z celem.

 

Ale nie w tym rzecz. FIFA chce po prostu zarabiać. Szacuje, że zwiększając liczbę uczestników może wygenerować dodatkowe 400 mln euro i rozdzielić je między federacje członkowskie. Problem w tym, że FIFA działa w oderwaniu od rzeczywistości. Próbując ugrać swoje interesy (umówmy się, chodzi przede wszystkim o wdzięczność), działacze światowej federacji piłkarskiej są w stanie wymyślić polityczne scenariusze, które mieszczą się raczej w gatunku science-fiction, a nie przemyślanej polityki odbudowującej prestiż i powagę instytucji.

 

Jestem bardzo ciekaw, co z tego wyjdzie. Spodziewam się, że raczej FIFA w swoich propozycjach narazi się na śmieszność. Jeśli jednak uda się przeprowadzić mundial w Katarze i którymś z państw ościennych z udziałem 48 zespołów, z przyjemnością odszczekam wszystko na łamach. Spodziewam się, że znajdą się i tacy, którzy zawnioskują do Infantino i jego kumpli o pokojową nagrodę Nobla. Zbyt wiele się jednak nasłuchałem ostatnio w Katarze, jak poważna jest sytuacja w regionie, by taki scenariusz brać serio.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie