Prezes Japońskiego Komitetu Olimpijskiego ustąpi w czerwcu

Takeda zapowiedział, że nie będzie się ubiegał o reelekcję, a także zrezygnuje z funkcji członka Międzynarodowego Komitetu Organizacyjnego (MKOl). W organizacji tej jest także szefem komisji ds. marketingu. Jednocześnie działacz wciąż nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.

 

"Nie wierzę, że zrobiłem cokolwiek nielegalnego" - podkreślił na wtorkowej konferencji prasowej.

 

Dzień wcześniej japońska agencja prasowa Kyodo zapowiedziała, że Takeda poda się do dymisji. Podczas spotkania z mediami spytano go, dlaczego nie zrezygnował ze skutkiem natychmiastowym.

 

"Boli mnie, że wywołałem takie zamieszanie, ale uważam, że moim obowiązkiem jest służyć do końca kadencji" - argumentował Takeda, który jest także szefem komitetu organizacyjnego Tokio 2020.

 

Prezesem Japońskiego Komitetu Olimpijskiego jest od 2001 roku. Zasiada także w Komitecie Wykonawczym Tokio 2020, ale nie jest jasne, czy zrezygnuje także z tej roli.

 

Przeciwko 71-letniemu Azjacie śledztwo prowadzi francuski wymiar sprawiedliwości. Był w tej sprawie przesłuchiwany w grudniu w Paryżu.

 

Jest on oskarżony o korupcję przy staraniach Tokio o organizację przyszłorocznych igrzysk. Zarzuca mu się przekazanie 2 mln dolarów firmie doradczej Black Tidings mającej siedzibę w Singapurze i powiązanej z byłym prezydentem Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) Lamine Diackiem. Senegalczyk, uważany w Afryce za człowieka niezwykle wpływowego, usunięty został z urzędu w 2015 roku, po tym jak oskarżono go o pranie pieniędzy i przekupstwo.

 

Jako głównym kandydat do zastąpienia Takedy na stanowisku szefa Japońskiego Komitetu Olimpijskiego wymieniany jest były judoka Yasuhiro Yamashita, złoty medalista igrzysk z 1984 roku.

 

Tokio było już areną rywalizacji o medale olimpijskie w 1964 roku.