Warzycha: Powiało optymizmem. Z Łotwą powinno być jeszcze lepiej

Piłka nożna
Warzycha: Powiało optymizmem. Z Łotwą powinno być jeszcze lepiej
fot. Cyfrasport

- W pierwszej połowie przeszkadzaliśmy rywalom, w drugiej, po zmianach wyglądaliśmy wreszcie jak drużyna i powiało optymizmem – powiedział były piłkarz reprezentacji Polski Robert Warzycha po czwartkowej wygranej Polski z Austrią 1:0 w eliminacjach mistrzostw Europy. Zwycięstwo biało-czerwonym w Wiedniu zapewnił rezerwowy napastnik Krzysztof Piątek.

Zdaniem Warzychy raczej nie sprawdzili się na swoich pozycjach Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński.

 

- Zieliński był jasnym punktem, ale wtedy, gdy schodził do środka. W drugiej połowie po zmianach wyglądaliśmy wreszcie jak drużyna. Dłużej się utrzymywaliśmy przy piłce, wyglądało to normalnie. Nie baliśmy się grać. Bardzo dobrze wprowadził się na boisko Przemysław Frankowski, pociągnął parę razy prawa stroną. No, a Piątek.. cóż, wszedł i znowu strzelił bramkę. Od tego jest – ocenił 47-krotny reprezentant Polski.

 

W jego opinii wejście na boisko Piątka pomogło Robertowi Lewandowskiemu.

 

- Piątek sprawdził się jako "łowca", wysunięty napastnik. Bardzo dobrze współpracował z Robertem i mógł przecież po jego podaniu zdobyć drugiego gola. Wyglądało to naprawdę dobrze – stwierdził były zawodnik m.in. angielskiego Evertonu.

 

Podkreślił, że w piłce nożnej potrzebne jest też szczęście.

 

- W końcówce Austriacy mogli wyrównać. Całe szczęście, że Marc Janko nie wpakował nam piłki do siatki. W przekroju całego meczu może i powinien paść remis, ale w drugiej połowie poradziliśmy sobie dobrze, a gospodarze nie mieli pomysłu jak nas "ugryźć" - powiedział były zawodnik Górnika Zabrze.

 

W jego opinii jesienne mecze kadry były bezbarwne.

 

- Myślę, że trenerowi Jerzemu Brzęczkowi przybyło po nich dużo siwych włosów. Z drugiej strony czwartkowa wygrana na pewno go podbuduje. Jest nadzieja, że piłkarze znowu uwierzą po nieudanych mistrzostwach świata i paru kolejnych meczach, a wszystko pójdzie w dobrym kierunku – dodał.

 

W najbliższą niedzielę Polaków czeka drugi mecz w eliminacjach – u siebie z teoretycznie najsłabszą w grupie Łotwą.

 

- Nie można porównywać tych dwóch spotkań. Na pewno meczom o taką stawkę, jak finały ME, będzie towarzyszył dreszczyk emocji. W czwartek w drugiej połowie trochę się go pozbyliśmy. Z Łotwą powinno być lepiej, ale nie wolno nigdy nikogo nie doceniać. Trzeba grać swoje, dmuchać na zimne i nie poklepywać się jeszcze po plecach – podsumował były trener Górnika Zabrze, mieszkający i pracujący w amerykańskim Columbus.

 

Wszystko o eliminacjach Euro 2020 TUTAJ

PAP, WŁ
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie