Pindera: Taniec w rękawicach
Eddie Hearn ma wielkie szczęście, że jest promotorem w czasach, gdy na Wyspach Brytyjskich jest tylu mistrzów. Jeden z nich, Charlie Edwards właśnie obronił pas WBC w wadze muszej wygrywając z Hiszpanem Angelem Moreno w Londynie.
26-letni Edwards nie ma w sobie nic z kilera, ale boksować potrafi. Właściwie to jest taniec w rękawicach. Edwards jest piekielnie szybki, zadaje mnóstwo niezbyt mocnych ciosów i porusza się w ringu jaki baletnica. Dla dziewięć lat starszego Hiszpana był po prostu nieuchwytny. Chwilami ten 12-rundowy pojedynek przypominał corridę w którym rolę matadora perfekcyjnie odegrał Edwards.
Punktacja sędziów (3 x 120:107) nie pozostawia cienia wątpliwości, kto był lepszy, ale nie oddaje do końca obrazu walki. Anglik zdominował swojego byłego sparingpartnera, ale ten nie zamierzał wywieszać białej flagi. Atakował od pierwszego do ostatniego gongu szukając szansy na sensacyjne zwycięstwo. Nie znalazł jej, bo zabrakło mu argumentów, ale brawa za ambicję. Edwards też nie dysponuje mocnym uderzeniem, więc z starciach z innymi mistrzami może być różnie. Potrafi jednak wytrzymać 12 rund w bardzo wysokim tempie, a szybkość i lewy prosty wsparty kombinacjami uderzeń bitych w różnych płaszczyznach pozwoli mu szukać skutecznych recept, gdy do takich konfrontacji dojdzie. A to tylko kwestia czasu.
Eddie Hearn, jego promotor jest przecież jedną z najważniejszych, jeśli nie najważniejszą personą w tym biznesie. A kontrakt z platformą streamingową DAZN i nieograniczone środki finansowe pozwalają mu agresywnie licytować, gdy przychodzi do negocjacji na najwyższy szczeblu. Nie bez znaczenia jest fakt, że stoi za nim potężny rynek brytyjski i plejada mistrzów gotowych do walk z każdym i wszędzie.
Rosną też nowi kandydaci na mistrzów, jako że boks olimpijski na Wyspach Brytyjskich ma się lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. I od igrzysk w Londynie (2012) sukcesywnie dostarcza pięściarzy z wielkimi perspektywami i nie mniejszymi aspiracjami.
Na sobotnie gali w Londynie zobaczyliśmy dwóch olimpijczyków z Rio de Janeiro (2016), Joshuę Buatsi, nowego mistrza Wielkiej Brytanii w wadze półciężkiej oraz Lawrence’a Okolie, czempiona kategorii junior ciężkiej.
Obaj młodzi, obdarzeni znakomitymi warunkami fizycznymi: Buatsi – 188 cm, Okolie 196 cm. Ten pierwszy, urodzony w Ghanie, to brązowy medalista igrzysk w Rio, Okolie nie dopchał się ta do strefy medalowej, przegrał wcześnie z Kubańczykiem z Erislandy Savonem, ale pokazał potencjał. Pamiętajmy, że on jeszcze w siedem lat temu, gdy Anthony Joshua zdobywał w Londynie (2012) olimpijskie złoto ważył ponad 150 kg i pracował w jednym z tamtejszych fast foodów. Dziś Joshua jest jego kolegą i menedżerem, a on ma już pasy mistrza Wlk. Brytanii i Wspólnoty Niepodległych Państw. Ma oczywiście też sporo wad na którymi trzeba ciężko pracować, ale też potężną bombę z prawej z którą każdy się musi liczyć. W sobotę przekonał się o tym rutynowany Wadi Camacho.
Zdecydowanie bardziej zaawansowany technicznie Buatsi rozprawił się w mistrzowski sposób z solidnym Liamem Conroyem. Urodzony w Ghanie obywatel Zjednoczonego Królestwa wcześniej czy później będzie mistrzem świata, jestem o tym przekonany. Jego menedżerem też jest Joshua, a promotorem Hearn. A w takim towarzystwie grzechem byłoby nie zdobyć jakiegoś mistrzowskiego pasa. Na razie pokaże się amerykańskiej publiczności i 1 czerwca wystąpi w nowojorskiej Madison Square Garden na gali podczas której Joshua będzie bronił swoich tytułów w starciu z Jarrellem Millerem.
Przejdź na Polsatsport.pl