UFC: Kowalkiewicz powalczy jeszcze tylko dwa lata? "Na tyle dostałam zgodę, a później..."

Sporty walki

Karolina Kowalkiewicz (12-3, 1 KO, 2 SUB) w najbliższy weekend powróci do oktagonu największej organizacji MMA na świecie. W jednym z najważniejszych pojedynków gali UFC Fight Night: Barboza vs Gaethje zmierzy się z Michelle Waterson (16-6, 3 KO, 9 SUB). - Podziwiam moją rywalkę również dlatego, że jest mamą. Pogodzić te obowiązki... to na pewno jest trudne. Sama mam 34 lata i myśli o sportowej emeryturze, sprawach rodzinnych również pojawiają się w głowie - wyznaje szczerze Kowalkiewicz.

Łodzianka do oktagonu powraca po porażce z Jessicą Andrade. Przegrana z Brazylijką była premierową przegraną Polki przez nokaut. Czy taka porażka zostawiła pewną rysę w głowie Kowalkiewicz, która może okazać się przeszkodą w kolejnym występie?

 

- Wiele osób pyta mnie, czy mam jakąś traumę po nokaucie... Tak naprawdę nic się nie zmieniło. Pogorszył się jedynie mój rekord i spadłam trochę w rankingu. Poza tym niewiele się zmieniło - ocenia Kowalkiewicz. - Byłam rewelacyjnie przygotowana. Żałuję, że ta walka potrwała tak krótko, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Muszę pracować dalej i dawać z siebie jeszcze więcej na treningach - dodaje.

 

- Szkoda, że tak się stało, ale kto by się tego spodziewał? Taktyka oczywiście nie była taka. Być może Karolina za bardzo się pospieszyła? Ale to też po prostu nie ma sensu analizować tej walki już na tym etapie - mówi trener Łukasz Zaborowski.

 

Transmisja najbliższej gali UFC z udziałem Karoliny Kowalkiewicz od północy w nocy z soboty na niedzielę, 30/31 marca.

 

Kowalkiewicz z optymizmem patrzy w najbliższą przyszłość i nie ma zamiaru zamartwiać się tym, co już za nią. Łodzianka wyciągnęła odpowiednie wnioski i z wielkimi nadziejami wyczekuje najbliższej walki. - Nie mam po prostu szczęścia do Brazylijek... Śmieję się, że już koniec z przegranymi. Przegrałam przez nokaut, przegrałam przez poddanie, przegrałam przez decyzję, a więc czas już na same zwycięstwa - ocenia z uśmiechem na twarzy.

 

Reprezentantka Shark Top Team cały czas znajduje się w ścisłej czołówce kategorii słomkowej na świecie. W najbliższym pojedynku zmierzy się z Michelle Waterson, która również zajmuje lokatę w pierwszej dziesiątce rankingu. Kowalkiewicz nie ukrywa, że popularna "Karate Hottie" była jej jedną z pierwszych idolek.

 

- To jest niesamowite uczucie, że będę mogła bić się ze swoją idolką. Śmieję się, że jeśli wygram tę walkę, to będę płakała bardziej niż po swoich wszystkich zwycięstwach - mówi Kowalkiewicz. - Nie ukrywam, że jest to dla mnie ciężkie. Muszę się przygotować na to również mentalnie, że będę musiała zmierzyć się z kimś, kogo bardzo lubię - zdradza łodzianka.

 

Co ciekawe, obie panie miały okazję się ze sobą spotkać i otwarcie porozmawiać o potencjalnej konfrontacji. - Spotkałyśmy się pod koniec roku w Las Vegas. Michelle otwarcie mówiła o chęci stoczenia takiej walki. To było bardzo naturalne, fajne spotkanie. Wypiłyśmy parę piwek i miło spędziłyśmy czas - opowiada Kowalkiewicz.

 

Zawodniczka zwraca również inne aspekty, za które docenia swoją rywalkę. - Szanuję ją za to, że jest mamą. Dla mnie każda zawodniczka, która walczy i łączy obowiązki w domu zasługuje na podwójny szacunek - mówi. - Ja mam już 34 lata, a mój partner czuje instynkt rodzicielski. Dostałam pozwolenie jeszcze zgodę na dwa lata walki, a później trzeba będzie przejść na sportową emeryturę - zdradza łodzianka.

 

W najbliższy weekend Kowalkiewicz ze spokojem wejdzie do oktagonu. Okres przygotowawczy okazał się owocny, a w Filadelfii liczy na powrót na zwycięską ścieżkę. - Zrobiłam więcej niż zwykle i mam nadzieję, że to wystarczy - kończy ze spokojem wyrysowanym na twarzy.

 

Transmisja najbliższej gali UFC z udziałem Karoliny Kowalkiewicz od północy w nocy z soboty na niedzielę, 30/31 marca.

 

W załączonym materiale wideo rozmowa z Kowalkiewicz!

Maciej Turski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie